10

259 17 0
                                    

Pov Bella


Już jutro święta. Już nie mogę się doczekać jakie miny będą mieli Fred i George kiedy zobaczą swoje prezenty. Na zaskoczenie ze strony Cass i tak nie mam co liczyć, bo go nie zauważę. Dobra, nieważne. Właśnie idę na spotkanie z moimi ukochanymi rudzielcami i siostrą. Wszyscy czekają już tylko na mnie w dormitorium chłopaków.
-Cześć-witam się.
-Witaliśmy się dzisiaj już parędziesiąt razy-odpowiada George. Tak umiem ich rozróżniać, nie pytajcie jak bo sama nie wiem. Ale Cass też ich odróżnia.
-No i co z tego?
-To z tego, że...
-Dobra George skończcie ten temat i powiedzcie w końcu po co nas tu ściągnęliście-przerwała mu moja siostra.
-A co ty taka niecierpliwa księżniczko?-George odkąd się dowiedział, że przezwiska denerwują Cass zaczął ich używać bardzo często. 
-Wyobraź sobie, że mam bardzo napięty grafik. I cóż, jakby ci to powiedzieć, czasu dla ciebie tam nie ma.
-Zraniłaś moje biedne serduszko, bezduszna istoto.
-Zaraz do tego serca może dojść mnóstwo innych części ciała i nie tylko.
Razem z Fredem śmialiśmy się z ich przekomarzanek. Jednak Fred nie potrafił siedzieć cicho.
-Kłócicie się jak stare, dobre małżeństwo-zachichotał, za co dostał od Georga i Cass z poduszki. W ten sposób wywiązała się wojna, w której każdy brał udział. Po paręnastu minutach, kiedy już wszyscy się uspokoili George zaczął mówić:
-Zaprosiliśmy was tu, aby wam coś pokazać.
-Jest to rzecz bardzo dla nas ważna, więc obiecajcie, że nigdy nikomu o niej nie powiecie.
-Obiecujemy-powiedziałyśmy razem, po czym bliźniacy kontynuowali.
-Bardzo was polubiliśmy i zaufaliśmy wam w ciągu tych paru miesięcy, więc nas nie zawiedźcie.
-Jest to powód naszego sukcesu-wyciągnęli i pokazali nas jakąś kartkę.
-Pergamin?-zapytała Cass.
-Oj Cassidy nie ocenia się książki po okładce.
-Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego-powiedział Fred, po czym stuknął różdżką w pergamin i nam go podał.
-„Panowie Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz, zawsze uczynni doradcy czarodziejskich psotników, mają zaszczyt przedstawić  MAPĘ HUNCWOTÓW."  -przeczytałam.
-Skąd to macie?
-Długo by opowiadać.
Cass wyrwała mi mapę z ręki, otworzyła i zaczęła wzrokiem szukać jakiegoś nazwiska. Jeśli mnie oczy nie mylą szukała nazwiska profesora eliksirów. Chwilę się w nie wpatrywała, po czym spytał:
-George, która godzina?
-Za dziesięć osiemnasta, a co?
-Na Merlina! Spóźnię się!
-Gdzie?
-Mam szlaban u Snapa!-krzyknęła i szybko opuściła pokój chłopaków.
-Za co ona dostaje u niego ciągle te szlabany?-zapytał George.
-Szczerze to nie mam pojęcia.


Pov Cassidy


Pędzę jak szalona do gabinetu Severusa. Zabije mnie jeśli znów się spóźnię. Tym razem naprawdę dostałam szlaban. Wracanie z wieży Astronomicznej po ciszy nocnej, podczas gdy twój ulubiony nauczyciel ma obchód, nie jest zbyt dobrym pomysłem. Dlatego teraz biegnę na złamanie karku, byleby się nie spóźnić. Gdy byłam na miejscu, bez uprzedzenia wpadłam do gabinetu Severusa i wydyszałam:
-Prze...Przepraszam za spóźnienie-cholera, muszę popracować nad kondycją.
-Nie spóźniłaś się. Powiedziałbym nawet, że jesteś za wcześnie.
-Serio? To która jest godzina?

-Za piętnaście osiemnasta.
-Co? Niemożliwe. Kiedy wychodziłam z Pokoju Wspólnego było za dziesięć.
-Jak mi nie wierzysz to spójrz-wskazał na zegar stojący w kącie.
-Zabiję cię George-mruknęłam pod nosem.- Więc co mam robić?
-Sprawdzisz eseje z Trzecich klas. Miały być na temat właściwości Serca Krokodyla.
-Pewny jesteś, że ja mam to sprawdzać?
-Sprawdzać, poprawiać błędy, wystawić oceny. Przynajmniej raz nie będę musiał psuć sobie oczu czytając te bzdury.
-No dobrze.
Sprawdzałam już, któryś esej z kolei i nie mogę się nadziwić, jak wybujałą wyobraźnię mogą mieć ludzie. 
-Jak można być tak tępym?-zapytałam Severusa.
-Zadaję sobie to pytanie odkąd zacząłem tu uczyć.
-Serce krokodyla, nieumiejętnie pokrojone swoje lecznicze właściwości zmienia w morderczą truciznę. Przecież to absurd.
-Im to powiedz-powiedział podchodząc do mnie.
-Albo ten. Serce krokodyla może być używane jako wzmacniacz do Ognistej Whiskey. Dzięki temu trunek jest o wiele mocniejszy-zaśmiałam się.
-Spójrz na to. Prawidłowe działanie serca krokodyla można uzyskać tylko, jeśli pokonało się go w zapasach-zaśmialiśmy się razem.
-Ja naprawdę nie wiem jak można mieć tak wybujałą wyobraźnie. To jest jeden wielki stek bzdur.
-Prawda. Wracaj do pracy. Zostało ci jeszcze kilka esejów.
Kiedy skończyłam sprawdzać te marne wypociny uczniów było po dwudziestej. 
-Skończyłam. Już pójdę Sev-nie dokończyłam, bo zauważyłam, że śpi. Nie zamierzam go budzić. Wiem jak dużo pracuje i niestety się przemęcza. Przyda mu się więcej godzin snu. Leżał rozłożony na kanapie, a w ręce trzymał książkę. Podeszłam do niego zabrałam książkę i odłożyłam na stolik obok. Kiedy śpi nie wygląda jak ten słynny dupek z lochów. Zaklęciem przywołałam koc i go nim okryłam, po czym ruszyłam do wyjścia z gabinetu. Przed otworzeniem drzwi obróciłam się jeszcze raz w stronę śpiącego mężczyzny i powiedziałam:
-Dobranoc Sev-wyszłam. Będąc już za drzwiami nie usłyszałam cichej odpowiedzi, którą była:
-Dobranoc Cassie.

Ślady ŚmierciożercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz