25

155 12 0
                                    

Pov Bella


Nie mogę w to uwierzyć. Jak to się im w ogóle udało? Nie wiedziałam nawet, że takie coś jest możliwe. Ale może powiem wam o co chodzi. 
Kilka miesięcy temu temu dostałam list od Cass, w którym wszystko mi wytłumaczyła. Wszystko czyli jej nagły powrót do domu i jego przyczynę. I tak, aż do tej pory zastanawiam się, jak to możliwe. 

Jutro egzaminy. Jutro przyjedzie Cass. Ale zajmijmy się lepiej teraźniejszością, w której uciekam przed wrzeszczącym na cały zamek Filchem. Ja i bliźniaki podłożyliśmy mu wybuchające wiśnie, a do tego dodaliśmy samo odpalające się fajerwerki. W końcu ukryliśmy się za jakimś filarem, a ten idiota pobiegł dalej, więc byliśmy bezpieczni.
-Kolejny raz nam się udało chłopaki-wydyszałam.
-Musisz popracować nad kondycją księżniczko-zaśmiał się Fred.
-To wy tu sobie pracujcie nad kondycją, a ja idę poszukać Lee.
-Wygląda na to, że zostaliśmy sami-oznajmił Fred.
-Twoja dedukcja wprost mnie powala-zachichotałam.
-Zobaczymy czy będziesz się tak śmiać jeśli ci powiem, że moja mama zaprasza cię do nas na calutkie wakacje, nie chcąc słyszeć nawet słowa sprzeciwu.
-I tak nie mam gdzie wracać, więc bardzo chętnie spędzę u was calutkie wakacje-cmoknęłam go w nos. Co było nie lada wyzwaniem przez mój wzrost.
-W takim razie bardzo się cieszę, że nie masz mnie jeszcze dość. A żeby było ci łatwiej...-podniósł mnie, a ja instynktownie owinęłam swoje nogi wokół jego pasa by nie spaść.
-Freddie, postaw mnie natychmiast.
-Nie widzę w tym własnych korzyści.
-Fred!
-Bella!
-Przestań idioto i mnie postaw.
-Nie postawię cię, ale możesz nam obojgu umilić ten czas. Nawet pokażę ci jak-nachylił się i mnie pocałował co oczywiście oddałam. Później właściwie nic ciekawszego się nie działo. Wieczorem poszłam spać, nie mogąc doczekać się spotkania, z teraz dorosłą już, siostrą.


Następnego dnia

Wielka Sala


-Fred, dzisiaj przyjedzie Cassidy.
-Wiem, nie mogę się doczekać, aż ją zobaczymy.
-Nasze ostatnie spotkanie z nią nie wyglądało zbyt korzystnie.
-Zbyt korzystnie? Fred! Ona się z nami żegnała przed próbą samobójczą! Nie wiem co by się stało gdyby Snape jej wtedy nie pomógł.
-Najprawdopodobniej by się zabiła-to żeś zabłysnął intelektem George.
-Trzymaj mnie Fred albo zaraz będziesz miał tylko pięcioro rodzeństwa.
-A co? Może by tak nie było? Znowu postąpiła egoistycznie. Chciała się zabić bez konkretnego powodu...-w tym momencie opasła księga lądująca z łoskotem na stole przerwała jego wypowiedź.
-Bez konkretnego powodu? Tak panie Weasley? A może jednym z tych powodów było zwyzywanie przez przyjaciela, jak myślała, od dziwek i to BEZ KONKRETNEGO POWODU-wręcz wysyczał Snape. Merlinie miej Georga w swojej opiece... Albo nie. Należy mu się. Wiedziałam, że coś łączy Mistrza Eliksirów z moją siostrą.-Szlaban panie Weasley. Codziennie o 17 w moim gabinecie, aż do końca tego roku szkolnego. I -30 punktów od Gryffindoru-zakończył i odszedł w stronę wyjścia z Wielkiej Sali.
-Nie miej mi tego za złe braciszku, ale... Należało ci się.

Ślady ŚmierciożercyWhere stories live. Discover now