46

72 5 0
                                    

Cholera

Na twarzach uczniów Gryffindoru i Hufflepuffu z ostatnich klas można było dostrzec jedynie zaskoczenie, w końcu niecodziennie dwójka ich nauczycieli wpada do klasy, znajdując się w dość jednoznacznej sytuacji. Kątem oka dostrzegłam niedowierzającą twarz Oliwera. No tak, przecież jeszcze chwilę temu mówił, że będą jego. Mimo iż nie powinnam, poczułam straszną satysfakcję, z tego, że nas zobaczył. Może w końcu da mi spokój. Severus jak zawsze zachował swoje opanowanie. Powoli wstał, po czym pomógł mi się podnieść, a następnie powiedział do uczniów.
- Na co się tak gapicie? Siadać i otwierać podręczniki na recepturze Felix Felicis - nachylił się do mnie i wyszeptał. - A ty idź się położyć, wyglądasz na zmęczoną. Chyba trafisz sama do moich komnat?
- Postaram się - odpowiedziałam z zadowolonym uśmieszkiem i wyszłam z sali. Tak jak mi powiedział, ruszyłam do jego komnat. Tuż po wejściu od razu ruszyłam do sypialni, gdzie rzuciłam się na ogromne łóżko. 
Jak bardzo by nie zaprzeczać, naprawdę byłam cholernie zmęczona.



Pov Bella


Moja droga,
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że już czujesz się lepiej. Cieszę się również ze szczęścia Cassidy, Severus mimo wszystko jest porządnym człowiekiem, mam nadzieję, że im się uda. Oboje na to zasługują. Co do twojego poprzedniego listu, niedługo pełnia, mam nadzieję, że nie będziesz się w tedy szwendać po Zakazanym Lesie. Nie chciałbym się dowiedzieć, że leżysz w Skrzydle Szpitalnym, a wiedz, że dowiedziałbym się na pewno. Mam w Hogwarcie swoich szpiegów. Nic się przede mną nie ukryje. 
Niedługo drugie zadanie turnieju, powiedz Harry'emu, że trzymam za niego kciuki. 
Działo się u ciebie coś nowego? McGonagall wciąż daje wam w kość? Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to zobaczymy się na trzecim zadaniu turnieju. Muszę ci w końcu osobiście podziękować za prezent , który mi wysłałaś. 
Napisz do mnie kiedy tylko będziesz miała czas.
Lunatyk

- Kto do ciebie napisał, że tak się szczerzysz do tego listu? - Nat wyrwała mnie z chwilowego zamyślenia. Spojrzałam na nią nierozumiejącym wzrokiem. - Od pięciu minut czytasz ten list i uśmiechasz się od ucha do ucha. Kto do ciebie  napisał? - chciała spojrzeć mi przez ramię, ale szybko złożyłam kartkę na pół i schowałam do torby. - No powiedz. Wiesz, że nikomu nie wygadam, a ty dawno się tak nie cieszyłaś.
- Przyjaciel - wyszeptałam speszona.
- Czy aby na pewno tylko przyjaciel? - uśmiechnęła się jednoznacznie.
- Natasza! Nie dopowiadaj sobie. Nic mnie z nim nie łączy.
- Rzeczywiście. I właśnie dlatego tak zareagowałaś na jego list.
- Nie będę z tobą dłużej o tym rozmawiać - wstałam z kanapy i  ruszyłam w stronę wyjścia z Pokoju Wspólnego. - Widzimy się na lekcji.
Wyszłam na korytarz i skierowałam się pod salę od Transmutacji. Dwie godziny z McGonagall, to moje ostatnie lekcje na dzisiaj.  
Gdy siedziałam już pod salą, podbiegł do mnie Cedric.
- Bella! Nawet nie wiesz czego byłem świadkiem.
- Co się stało?
- Miałem eliksiry. Byliśmy już wszyscy w sali, a nietoperza dalej nie było, mimo, że zazwyczaj przychodzi na czas - był tak zaaferowany, że wymachiwał rękoma na wszystkie strony tak zamaszyście, że kilka razy musiałam się uchylić, by nie oberwać. Na dodatek kiwałam głową co jakiś czas, by zapewnić go, że słucham. - No, więc czekaliśmy na niego w klasie, ale z jego biura słychać było jakieś odgłosy. Nie do końca wiem do czego je porównać, bo były stłumione, ale nie ważne. W każdym razie, po jakimś czasie te głosy słychać było trochę głośniej, aż w końcu drzwi z jego gabinetu się otworzyły, a zza nich do klasy wpadł nietoperz i Cass. I jeśli mam być szczery to chyba nie chcę wiedzieć co oni tam robili.
- Spóźniłeś się troszkę. Tak się składa, że już wiem, że są razem. A jeśli chodzi o to co tam robili, to zachowujesz się jak mały chłopiec, który widzi jak jego rodzice się całują - zachichotałam, a on się oburzył.
- No wiesz? Jestem prawie dorosły.
- No właśnie. Dlatego powinieneś już wiedzieć jak się robi dzieci - zaśmiałam się.
- Za to ty, nie powinnaś wiedzieć.
- Cichaj tam.
- Dużo masz jeszcze lekcji?
- Dwie godziny z McGonagall i koniec.
- To nie tak źle. Ja już skończyłem. A jak Harry radzi sobie z rozwiązaniem drugiego zadania?
- Wciąż nie wie jak otworzyć jajo i nie nabawić się trwałej utraty słuchu. Bardzo się tym przejmuje, boi się, że zawiedzie.
- Może mógłbym z nim pogadać? Jakoś mu pomóc?
- To może być dobry pomysł. Przyjdź dzisiaj do wieży Gryffindoru. Namówię dziewczyny i Harry'ego i się spotkamy. Może nawet zaprosimy Cass, co ty na to?
- Myślę, że ona będzie w tym czasie bardzo zajęta.
- Och, racja - zaśmiałam się. - Trzeba dać im trochę spokoju - naszą rozmowę przerwała profesorka wchodząca do klasy i Natasza podchodząca do nas. - To widzimy się wieczorem Ced.
Pożegnałam się z nim i ruszyłam do klasy razem z Nat.
- To też jest tylko przyjaciel? - usłyszałam nad uchem.
- Przestań mnie ze wszystkimi swatać - zaśmiałyśmy się obie, jednak po chwili musiałyśmy się uspokoić, ponieważ McSztywna zaczynała lekcję. 


- No zgódź się.
- Nie.
- No proszę, Miona.
- Nie.
- Zrobię co tylko będziesz chciała.
- Nie.
- Załatwię ci wstęp do działu ksiąg zakazanych.
- Legalnie?
- Bardziej legalnie się już nie da.
- Dobra. Poświęcę się - wydałam z siebie okrzyk zwycięstwa. Ale może wyjaśnię o co chodzi. Od ponad pół godziny próbowałam namówić Hermionę na spotkanie w Pokoju Wspólnym. I nareszcie się zgodziła. 
- To przebierz się kochana i idziemy - powiedziałam ucieszona.
- Daj mi chwilę - wymamrotała i zamknęła się w łazience.
- I jak? Zgodziła się? - zapytała Nat, wchodząc do naszego dormitorium.
- No jasne. Myślisz, że ktokolwiek by odmówił mojemu urokowi? Możesz już zejść na dół do chłopaków. Ja tylko zaczekam na Mionkę i do was przyjdziemy.
Pokiwała głową w geście zrozumienia i wyszła z pokoju, po chwili wróciła Hermiona i razem zeszłyśmy do pokoju wspólnego.
- Cześć Ced - rzuciłam wesoło w jego stronę i  usiadłam obok Harry'ego na kanapie. - To co robimy skoro jesteśmy już w komplecie?
- Możemy zagrać w eksplodującego durnia - zaproponował George siedzący na fotelu, jednak nie wszyscy wyrazili zgodę, a mianowicie Natasza i Hermiona stwierdziły, że nie potrafią w to grać.
- A może zagramy w butelkę - zaproponowała cicho Miona.
- Jak się w to gra? - zapytał Cedric.
- Masz zwykłą butelkę i nią kręcisz. Na kim zatrzyma się korek, ten wybiera prawdę lub wyzwanie. To tak  w dużym skrócie - propozycja przyjęła się pozytywnie, więc już po chwili siedzieliśmy w kole z butelką pośrodku.
Śmiechu podczas gry było mnóstwo, co chwilę padały śmieszne wyzwania i jeszcze śmieszniejsze wyznania. Była to miła odskocznia od codziennej nauki i stresu związanego z turniejem.
- Harry, prawda czy wyzwanie?
- Wyzwanie.
- Idź jutro do łazienki prefektów, zabierz ze sobą jajo i otwórz je pod wodą - wyzwał go Ced. Wiedziałam, że to swego rodzaju pomoc z rozwiązaniem zagadki. Cedric uważa, że jest mu to winien w zamian za informacje o smokach z pierwszego zadania. To całkiem urocze.
Następnie butelka wskazała Nat, a później mnie.
- Prawda czy wyzwanie Bella? -  zapytała uśmiechając się zadziornie.
- Prawda - odpowiedziałam niepewnie.
- Dostałaś dzisiaj list, z którego bardzo się cieszyłaś. Od kogo? - cholerni Rosjanie. Nawet nie wiem, w którym momencie się zarumieniłam.
- Od Remusa - wymamrotałam cicho. Widząc ich wyraz twarzy powtórzyłam, tym razem głośniej. - Od Remusa.
- Naszego nauczyciela, z poprzedniego roku? - zdziwił się Puchon. Pokiwałam głową i zobaczyłam jak Harry się szczerzy.
- A ty się z czego cieszysz Potter? - zapytałam zirytowana.
- Z niczego. Uważam tylko, że bardzo się ze sobą dogadujecie - zaśmiał się wesoło.
- No i co z tego?
- Nic, nic. Absolutnie nic.
Po tej sytuacji wróciliśmy do gry. Gdy zrobiło się już późno poszliśmy do dormitorium Harry'ego i tam kontynuowaliśmy grę razem z innymi mieszkańcami jego pokoju. Po jakimś czasie niektóre osoby zasypiały na siedząco, więc się położyły. Ja sama nie wiem, w którym momencie zasnęłam, ale było mi bardzo wygodnie.






Ślady ŚmierciożercyWhere stories live. Discover now