2. Spectra Phantom

616 27 1
                                    

    Coś brzęczało mi nad uchem. Jęknęłam i machnęłam ręką w kierunku, gdzie powinien być budzik. Moja ręką trafiła w powietrze, lecz dźwięk i tak ustał. Można wracać do spanka! Zaraz...przecież nie jestem w domu! Zerwałam się do siadu i przy okazji zauważyłam mucę siedzącą na komodzie. Czyli stąd to brzęczenie.

– Która godzina? – szepnęłam do Fludima i przetarłam oczy.

– Za dziesięć dziewiąta. – odparł głos, który na pewno nie należał do mojego bakugana. Pełna najgorszych obaw popatrzyłam w lewo. Uff, to ten gościu, co przyniósł mi ubrania.

– Dzięki. – powiedziałam i wyskoczyłam z łóżka.

– Lepiej się pośpiesz, mistrz Spectra nie lubi czekać. –oświadczył niebieskowłosy i usiadł na krześle.

– A on w ogóle coś lubi? – szepnęłam, chwyciłam ubrania i zamknęłam się w łazience.

   Wzięłam szybki prysznic, wyszorowałam zęby, uczesałam się, ubrałam w nowe ciuchy. Po kilku minutach byłam już gotowa.

– Możemy iść. – oświadczyłam, wychodząc z łazienki.

   Chłopak zmierzył mnie zdziwionym spojrzeniem zielonych oczu.

– Powinnaś założyć sukienkę, idziesz w końcu do mistrza Spectry. – rzekł

   W odpowiedzi wzruszyłam ramionami. Miałam gdzieś gdzie idę. Tak już się naraziłam liderowi Vexosów. Chłopak poprowadził mnie krętymi korytarzami. Dotarliśmy na arenę walk. Spodziewałam się raczej gabinetu.

– Możesz odejść, Gus – Spectra pojawił się na trybunach.

   Chłopak ukłonił się i wyszedł. Ooo nie. Zostałam sama z gościem, który ewidentnie chce mi coś zrobić. Jak przeżyję, to będę z siebie dumna.

– Przygotuj się. – rzekł chłodnym tonem, ściągając płaszcz.

– Niby na co?

– Na walkę wręcz.

   Zamurowało mnie. Czy on sobie ze mnie kpi?! Dziewczyna ma się bić z chłopakiem? Ja chce dożyć chociaż osiemnastki!

– Powaliło cię! – warknęłam.

– Jesteś bezczelną Ziemianką. – syknął, złapał mnie za ramię i rzucił na ziemię.

   Zszokowana podniosłam się. Zalała mnie fala wściekłości. Jak on śmiał! Niewiele myśląc, wymierzyłam mu lewego sierpowego, prawego, potem po prostej. Zgrabnie uniknął wszystkich ciosów i podciął mnie. Z trudem utrzymałam równowagę.

– Czyli jednak coś tam umiesz – mruknął, unosząc kącik ust.

   Walnęłam go z łokcia w brzuch. Zasyczał i złapał mnie w mocny uścisk. Nie mogłam mu się wyrwać. Wiłam się we wszystkie strony, próbowałam go kopnąć, ale trzymał mnie daleko od siebie.

– Puszczaj mnie! – wrzasnęłam.

– Co to to nie, moja droga. Wczoraj przyzwoicie mi przywaliłaś. – wzmocnił uścisk.

   Jego paznokcie wpiły mi się w skórę. W kącikach oczu zbierały mi się łzy bólu.

   Nagle znów wylądowałam na ziemi. Przygryzłam wargę, gdy kolejna fala Wstałam i kopnęłam go w brzuch, wkładając w to wszystkie siły. Nie zdążył tego uniknąć. Jęknął i chwycił się za trafioną część ciała.

   Ciężko dysząc, odeszłam od niego kilka kroków. Chciałam usiąść, gdy dostałam tak mocno w głowę, że zobaczyłam mroczki przed oczami.

Bakugan: Ten świat to zwykła graWhere stories live. Discover now