Księżyc. Biała tarcza na ciemnym tle zwanym niebem. Pisali o nim poeci, często oświetlał drogę podczas nocnych wędrówek i był towarzyszem nocnych marków. Czemu nie mógł się tym zajmować, tylko świecił mi w twarz?!
Ziewnęłam po raz setny. Mimo zasuniętych zasłon oraz spania na brzuchu i tak srebrne strumyki światła świeciły mi w oczy.
Kolejnym oowodem mojej bezsenności był natłok myśli. O czym myślałam? O wszystkim. O tym cholernym farcie, przez który latam między wymiarami, rodzinie, mocy, Vexosach, Wojownikach, Akane i.... Keithie.
– Jessie, śpisz? – usłyszałam senny głos Fludima.
Nie odpowiedziałam, więc westchnął i wrócił do snu. Nie chciałam go martwić moimi domysłami, ale czułam się zagrożona. Byłam końcu na terytorium wroga! Jednak nie chodziło tylko o to. Ktoś nienawidził mnie. Z całego serca. Czułam to. Ciekawe kto to. Spectra? Zenoheld? Czy może ktoś kompletnie inny?
Ukłucie.
Znowu nadciąga wizja?
Powieki nagle stały się bardzo ciężkie.
Dziewczynka w zielonej sukni długiej do ziemi biegła przez płonące korytarze.
– Mamo!– krzyczy.
Odpowiedziała jej głucha cisza i trzask płomieni.
Był sama. Nikt jej nie pomagał w tej pożodze. Wszyscy pobiegli ratować własne życie. Bo kogo mogła obchodzić mała dziewczynka?
Jednak ona pobiegła dalej z zaciętym wyrazem twarzy, jakby zmierzała do jakiegoś konkretnego celu.
W tym samym momencie rozległ się przeraźliwy wrzask.
– Nie... – dziewczynka dłońmi zakryła twarz. – Przestań...
– Gdzie ona jest?! – wrzasnął męski głos. – Już nikt ci nie pomoże, młoda damo! Więc przyprowadź swoją siostrę i matkę!
Odpowiedział mu śmiech kompletnie pozbawiony wesołości. Był pusty i ponury.
– Nigdy. – to głos Cassandry. – Czemu to robisz?
– Nie zabiję nikogo więcej z twojej rodziny, obiecuję. – ton mężczyzny był przepełniony pewnością siebie. – Chcę tylko ożenić się z Melody.
– Mama nigdy się na to nie zgodzi. – odpowiada Cassandra.
– Zrobi wszystko dla ciebie i reszty bachorów.
– Ty... – syczy dziewczyna.
– Dostanę wszystko, czego zechcę! – po tych słowach mężczyzna zaczyna się śmiać. – Zniszczę każdego! Posiądę najpotężniejszą moc!
Z policzka dziewczynki spływają łzy. Szybko je starła.
– Tato, obiecałam ci. Lecz jak mam ochronić resztę? – szepnęła.
Scena zakrywała się mgłą.
Blondynka w błękitnej sukni stała w kałuży krwi, która barwi jej szatę i buty. Jednak nie zwróciła na to uwagi, tylko wbijała puste spojrzenie załzawionych oczu przed siebie. W końcu klęknęła i zamknęła oczy mężczyźnie, który jest przebity mieczem.
– Kochanie. – rzekła cicho, po czym wstała. – Dlaczego? – głos jej zadrżał. – Co my takiego zrobiliśmy?!
– Melody – z korytarza słychać szczęk klingi. – Melody!
![](https://img.wattpad.com/cover/185175435-288-k208630.jpg)
YOU ARE READING
Bakugan: Ten świat to zwykła gra
FanfictionZniewolone bakugany, grupa Vexosów z rozpieszczonym księciem na czele, ruch Oporu, a w tym wszystkim jedna dziewczyna, która przypadkiem zostaje wciągnięta w wir wydarzeń. Co wyniknie z tego wszystkiego? - prawdę mówiąc jest to reupload pierwszej c...