18. Kłótnie z bakuganem i kolejny plan Vexosów.

334 10 9
                                    

   Księżyc. Biała tarcza na ciemnym tle zwanym niebem. Pisali o nim poeci, często oświetlał drogę podczas nocnych wędrówek i był towarzyszem nocnych marków. Czemu nie mógł się tym zajmować, tylko świecił mi w twarz?!

   Ziewnęłam po raz setny. Mimo zasuniętych zasłon oraz spania na brzuchu i tak srebrne strumyki światła świeciły mi w oczy.

   Kolejnym oowodem  mojej bezsenności był natłok myśli. O czym myślałam? O wszystkim. O tym cholernym farcie, przez który latam między wymiarami, rodzinie, mocy, Vexosach, Wojownikach, Akane i.... Keithie. 

– Jessie, śpisz? – usłyszałam senny głos Fludima.

   Nie odpowiedziałam, więc westchnął i wrócił do snu. Nie chciałam go martwić moimi domysłami, ale czułam się zagrożona. Byłam końcu na terytorium wroga! Jednak nie chodziło tylko o to. Ktoś nienawidził mnie. Z całego serca. Czułam to. Ciekawe kto to. Spectra? Zenoheld? Czy może ktoś kompletnie inny?

   Ukłucie.

   Znowu nadciąga wizja?

   Powieki nagle stały się bardzo ciężkie.


   Dziewczynka w zielonej sukni długiej do ziemi biegła przez płonące korytarze.

Mamo!– krzyczy.

   Odpowiedziała jej głucha cisza i trzask płomieni.

   Był sama. Nikt jej nie pomagał w tej pożodze. Wszyscy pobiegli ratować własne życie. Bo kogo mogła obchodzić mała dziewczynka?

   Jednak ona pobiegła dalej z zaciętym wyrazem twarzy, jakby zmierzała do jakiegoś konkretnego celu.

   W tym samym momencie rozległ się przeraźliwy wrzask.

Nie... dziewczynka dłońmi zakryła twarz. – Przestań...

Gdzie ona jest?! – wrzasnął męski głos. – Już nikt ci nie pomoże, młoda damo! Więc przyprowadź swoją siostrę i matkę!

   Odpowiedział mu śmiech kompletnie pozbawiony wesołości. Był pusty i ponury.

Nigdy. – to głos Cassandry. – Czemu to robisz?

Nie zabiję nikogo więcej z twojej rodziny, obiecuję. – ton mężczyzny był przepełniony pewnością siebie. – Chcę tylko ożenić się z Melody.

Mama nigdy się na to nie zgodzi. – odpowiada Cassandra.

Zrobi wszystko dla ciebie i reszty bachorów.

Ty... – syczy dziewczyna.

Dostanę wszystko, czego zechcę! – po tych słowach mężczyzna zaczyna się śmiać. – Zniszczę każdego! Posiądę najpotężniejszą moc!

   Z policzka dziewczynki spływają łzy. Szybko je starła.

Tato, obiecałam ci. Lecz jak mam ochronić resztę? – szepnęła.

   Scena zakrywała się mgłą.

   Blondynka w błękitnej sukni stała w kałuży krwi, która barwi jej szatę i buty. Jednak nie zwróciła na to uwagi, tylko wbijała puste spojrzenie załzawionych oczu przed siebie. W końcu klęknęła i zamknęła oczy mężczyźnie, który jest przebity mieczem.

Kochanie. – rzekła cicho, po czym wstała. – Dlaczego? – głos jej zadrżał. – Co my takiego zrobiliśmy?!

Melody – z korytarza słychać szczęk klingi. – Melody!

Bakugan: Ten świat to zwykła graWhere stories live. Discover now