24. Powracający koszmar

302 12 6
                                    


   Przeszłam ciemnym korytarzem i weszłam do kuchni.

– Duszno tu. – mruknęłam, po czym otworzyłam okno, wpuszczając powiew świeżego powietrza.

   Kuchnia wyglądała jak zawsze. Wyczyszczony kremowy blat stołu, a wokół niego sześć czarnych krzeseł. Lodówka dzielnie buczała, mimo że była pusta. Talerze i garnki wyglądały jak świeżo kupione. Kuchnia pozbawiona życia.

   Zagryzłam wargę. Ile czasu już minęło? Miesiąc? Półtora miesiąca? Straciłam rachubę czasu. Z kuchni przeszłam prosto do salonu. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to było zdjęcie mnie, Micka i rodziców na plaży we Francji. Posmutniałam i uderzyłam pięścią w czerwoną ścianę.

– Cholerni Vexosi. – warknęłam z nienawiścią.

   Pozbawili mnie rodziny, przyjaciół...Czego oni jeszcze chcą?

– Jessie, będzie dobrze. – Fludim spróbował mnie pocieszyć. Z marnym skutkiem.

– Jeszcze jeden raz. – powiedziałam. – Wrócę tam i odkryję prawdę o samej sobie.

– Będziesz miała na tyle siły? – spytał bakugan. Zerknęłam na niego zdziwiona. On mnie zawsze motywował, a teraz zniechęca? Jednak Fludim uśmiechał się, upodobniając tym samym do rodzica, który patrzy na swoje dziecko.

– Będę. Nie przeszłam tego wszystko po to, by się poddać. – Wiedziona przeczuciem, weszłam po drewnianych schodach do góry. Stanęłam przed drzwiami do mojego pokoju. – Muszę coś sprawdzić. – oznajmiłam, kładąc dłoń na klamce.

– Co takiego?

– Czy... – zacisnęłam palce, aż mi zbielały. – na pewno o kimś nie zapomniałam.

   Powitały mnie ciemnoszare ściany z jedną czerwoną, pod którą stało moje łóżko. Biała lampa zdobiona motywami roślinnymi rozświetliła pokój. Podeszłam do komody i zaczęłam szukać moich zdjęć klasowych.

– Mam! – wyjęłam brązową kopertę. Spojrzałam w lustro w srebrnej ramie i znieruchomiałam na mój widok.

   Brązowe, zakręcone włosy w nieładzie spoczywały na moich ramionach. W oczach tliła się złość i smutek. Czarna koszulka była pomięta i pobrudzona podobnie jak spodenki. Tylko buty sięgające mi za kostkę były w niezłym stanie. Kilka płytkich ran na rękach i fioletowo – niebieski siniak na ramieniu. Cienie pod oczami. Wyglądałam jak nie ja. Szybko otrząsnęłam się z nieprzyjemnych myśli i otworzyłam kopertę.

– Fludim spróbuj znaleźć na tych fotografiach chłopaka z łososiowymi włosami o niebieskich oczach. – rozkazałam.

– Jessie, ty... – Bakugan pokręcił głową. – Tyle razy ci mówiłem, że on nie istnieje, że coś ci się pomieszało.

– To nie tak Fludim – Zmarszczyłam brwi. – Ja czuję, że to ktoś ważny. Lecz nie umiem sobie przypomnieć dlaczego i skąd go znam. To mnie przeraża – Chwyciłam się rękami za głowę. – Skoro cały czas mi się przypomina, to powinnam go znać. Lecz w moich wspomnieniach jest pustka – wyszeptałam. – Myślałam, że może tutaj coś będzie, ale... – Spojrzałam na zdjęcia. Żadne chłopak na nich tak nie wyglądał.

– Gdy byłaś dzieckiem, może go spotkałaś. To wszystko. – tłumaczył cierpliwie Fludim.

– To czemu ciągle nawiedza mnie w snach? Owszem przez kilka lat się nie pojawiał, ale dzień przed pojawieniem się Vexosów przyśnił mi się. Wydawał mi się taki smutny, jakby coś utracił. – powiedziałam – On jest zbyt realny, Fludim. Istnieje, czuję to.

Bakugan: Ten świat to zwykła graOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz