45. Czy nie lepiej się poddać?

262 10 11
                                    

"Sometimes, I hate, the life I made

Everything's wrong every time

Pushing on I can't escape

Everything that comes my way

Is haunting me taking its sweet time

Holding on I'm lost in a haze

Fighting life to the end of my days

Holding on I'm lost in a haze

Fighting life to the end of my days"*

   Dlaczego ludzie wciąż walczyli?

   Czemu bronili swoich ideałów, chociaż i tak byli z góry skazani na porażką?

   Ginęli za nic, za puste słowa.

   To takie nielogiczne...

   Czy nie łatwiej było się poddać i oszczędzić sobie cierpienia?

   Czyż nie lepiej zamilczeć?

– Nic się nie zmieniłaś. – Reiko uniosła głowę i spojrzała w stronę, z której dobiegł głos. Ujrzała postać dziewczynki w podartej sukni patrzącą na nią z pogardą.

– Ja... – dalsze słowa uwięzły w jej gardle.

– Dlaczego ktoś taki doprowadził do mojej śmierci? – syknęła zirytowana dziewczynka, zaciskając pięści. – Dalej jesteś żałosna. Jak zwykły robak...Ne, kogo tym razem uśmiercisz, by łudzić się tym swoim – uśmiechnęła się szyderczo. – półżyciem?

– Nie...Nie chciałam nikogo...

– Tylko mi się tu nie rozrycz! – warknęła dziewczynka. – Zawsze będziesz takim śmieciem? Wiesz co? Powinnaś nigdy się nie narodzić!

   Reiko nawet nie drgnęła, tylko westchnęła.

– Wiem. Gdybym nie przyszła na świat...

– I jeszcze zgrywasz taką opiekuńczą strażniczkę. Wzruszające. – kpiła dalej. – Idiotyczna szopka. Zabiłaś wszystkich i nic tego nie zmieni, rozumiesz?!

   Kobieta skuliła się, ale dziewczynka nie ustępowała i krążyła nad nią, kpiąc i szydząc.

– Jesteś żałosna.

– Wiem...

– Potwór.

– Jednak...

– Nic dziwnego, że cię otruto. – nie dopuszczała jej do słowa, coraz bardziej niszcząc, i tak już osłabioną, psychikę Reiko.

– Przestań. – szepnęła kobieta, czując, jak jej ciało drży. Miała dość. Była tak bardzo zmęczona.

   Straciła wolę walki. Bo po co jej ona? I tak nie wygra.

   Przecież...

   Spojrzała na spinkę, którą trzymała w dłoniach i uśmiechnęła smutno. Ona za chwilę zniknie.

   I nikogo więcej nie skrzywdzi.


****


   Alice okazała się w pełni opanowaną osobą, które dodatkowo logicznie myślała, bo z mojej chaotycznej paplaniny połączonej z lataniem po domu i wyzywaniem Lynca od ameb, wywnioskowała, kim byłam i co się wydarzyło. Wraz z informacjami od Dana wiedziała już wszystko.

Bakugan: Ten świat to zwykła graWhere stories live. Discover now