8. O tym jak Ruch Oporu przeprowadza akcję ratunkową

447 21 4
                                    

– Wynoście się stąd, zanim oskarżę was o kradzież. – Hydron nawijał kosmyk na palec i najwyraźniej świetnie się bawił. Na jego ustach błąkał się pełen zadowolenia uśmiech.

– Z czego rżysz, co? – spytałam, obdarzając go niezbyt miłym spojrzeniem.

– Och, Jessica. – uśmiech jeszcze bardziej mu się rozszerzył. – Czyżbyś zwiała Spectrze?

   Ja naprawdę nie wiedziałam czy on grał, czy serio był taki tępy.

– Posłuchaj mnie, jaśnie księciuniu. Nie będę twoją zabawką i koniec. – powiedziałam bardzo spokojnym tonem.

– Już zbyt dużo wiesz, by wrócić do normalnego życia. – odparł z tak wrednym uśmiechem, że miałam ochotę go palnąć. – Zresztą nie puszczę tak ładnej dziewczyny.

– Koniec tej dyskusji. – uciął Shun. – O co ci chodziło z tą kolekcją?

– Bo widzicie. Mam już pięcioro walecznych bakuganów. Jeszcze tylko Drago i będzie komplet.

– A po ci oni? – spytał Marucho drżącym głosem.

– Żeby pokazać swoją władzę. – odparł Hydron, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.

– Ty... upokorzyłeś Preyasa. – blondynek zacisnął pięści. – Zapłacisz za to.

– Słucham? – podniósł brew książę.

– Zapłacisz za to! – powtórzył Marucho trzy razy głośniej i pobiegł wprost na chłopaka.

   Nagle na podłodze pojawił się iskrzący bat. Mylene najwyraźniej bawiła się w poskramiaczkę dzikich zwierząt ewentualnie Shadowa.

– Łapy precz od księcia. – rzuciła do gracza Aquos'a, chwyciła Hydrona za ramię i szybkim krokiem wyszła z sali.

– Zignorujmy ich. – odezwała się Mira.

– W końcu przyszliśmy tu po bakugany. – dodał Shun.

– Od początku o to walczyliśmy. – uśmiechnął się Marucho.

   Ja tylko skinęłam głową. Nie byłam z nimi od początku. Poza tym słowa Hydrona dały mi do myślenia. A co jeśli naprawdę zbyt mocno wplątałam się w tę aferę?

   Mira zajęła się szukaniem odpowiednich guziczków do uruchomienia czegoś tam. Po chwili spod podłogi wyłoniło się to coś. Miało kształt rakiety i przez całą jego długość przebiegały  świecące żółte linie. Na środku znajdował się komputerek.

– I co teraz? – spojrzałam pytająco na Mirę.

– Musimy aktywować program, który bla bla bla i to uwolni bakugany. – mniej więcej tak zrozumiałam wykład dziewczyny.

– Trochę dużo tych klawiszy. – mruknął blondynek.

– Tu stosuje się taktykę: wciskaj wszystko, może coś zadziała. – podeszłam do klawiatury.

   Na ekranie przewijało się miliony znaków, które niezbyt rozumiałam. Wiedziałam, że były vestaliańskie, ale znikały za szybko, by móc coś zrozumieć.

– My się tym zajmiemy! – Fludim, Ingram, Elfin i Wilda wskoczyli na klawiaturę i zaczęli wciskać klawisze.

– Dawać naukowcy. – uśmiechnęłam się.

– Pomóżmy im. – Mira również zaczęła się męczyć z przyciskami.

   Staliśmy wszyscy koło siebie i jak skończeni idioci wciskaliśmy klawisze. Ja się świetnie bawiłam, ale bakugany powoli wysiadały. Co się dziwić, w końcu byli obecnie kulkami. Usłyszałam jakieś wybuchy. Zerknęłam w bok, ale widziałam tylko chmurę pyłu.

Bakugan: Ten świat to zwykła graTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang