34. Prawdziwa wojna dopiero się zacznie

298 10 3
                                    

– Zostało ledwo pięć sekund! – przerażający komunikat Barona, zniszczył ciszę, która zapadła.

   Drago nagle złapał moduł systemu i błyskawicznie go wyrwał, po czym rozłożył skrzydła i pofrunął w niebo.

– Czy on zdoła wyrzucić system na czas? – spytałam się w myślach.

– Nie. – odparła Reiko drżącym głosem. – Moduł ma za duży zasięg. Drago nie zdąży...

– Sekunda!

   Ostry ból przebiegł od czubków palców u stóp aż do głowy. Na niebie pojawiło się mocne światło. Spodziewałam się wybuchu, fali energii lub czegoś w tym rodzaju, ale nie wydarzyło się absolutnie nic, a jasne promienie zniknęły.

   Staliśmy tak w kompletnej ciszy i zadzieraliśmy głowy do góry. Wszystkim pewnie w głowie kołatała się ta sama myśl: co z Drago? Przeżył?

– Energia systemu zniknęła. – mruknęła zdumiona Reiko. – Jak?

– Czy to możliwe, że Drago wchłonął ją? – spytałam ją.

– Tak się nie da. – powiedział oschle Spectra.

   Tsa, myślałam, że gadałam w myślach, a tymczasem pytałam się na głos. Brawo, Jessie.

– Ale nie ma wybuchu. – zauważyła Mira. – Zupełnie jakby system zniknął.

– Czyli został zniszczony. – stwierdził Shun.

   Na twarzach Wojowników pojawiły się cienie uśmiechów. Jednak Dan z rozpaczą popatrzył na niebo.

– To czemu Drago nie wraca?! – krzyknął.

– Może musiał się poświęcić, by ocalić bakugany. – szepnął Ace.

   Zwiesiliśmy głowy. Co jeśli to prawda?

– Nie, to niemożliwe! – Dan zacisnął pięści. – Drago zaraz tu będzie. Musi...

   Shun położył rękę na ramieniu przyjaciela, ale ten ją strącił i potrząsnął głową.

– Drago! – wrzasnął.

   Reiko pojawiła się koło mnie i niemal tanecznym krokiem podeszła do Dana, który jej nie widział. Obeszła go, uważnie obserwując jego ruchy. Potem wróciła do mnie.

– On naprawdę jest silnie związany ze swoim bakuganem. – powiedziała, bawiąc się kosmykiem białych włosów.

– Jesteś super szybka. – pogratulowałam jej sarkastycznie.

– Patrzcie! – krzyknął Baron.

   Wszyscy powiedli wzrokiem za palcem chłopaka. W oddali widać było jakiś kształt, który rósł w oczach, gdy się przybliżał.

– Drago! – krzyknął uradowany Kuso, kiedy Drago pojawił się przed nami. – Chyba ewoluowałeś. – zauważył.

– Na to wygląda. – przytaknął bakugan i popatrzył na Heliosa.

– Nie myśl, że przez swoją ewolucję zdobyłeś przewagę. – warknął jaszczur. – Następnym razem cię pokonam!

   Westchnęłam z politowaniem. Widać wariactwem można się zarazić, co widać na przykładzie Spectry i Heliosa. Phantom miał fioła na punkcie rdzenia, siły, władzy i pewnie czegoś jeszcze, a jego bakugan obsesyjnie chciał wygrać z Drago. Czekam na dzień, gdy maszkaron i jaszczur o drugiej w nocy pojawią się pod domem Dana i zaczną się drzeć, że chcą ostatecznej walki. A jak to się skończy? Tym, że znów przegrają, poprzysięgną zemstę i tak do sądnego dnia.

Bakugan: Ten świat to zwykła graWhere stories live. Discover now