31. Zobaczymy, kto wygra tę grę!

264 9 1
                                    

   Reiko, kim ty tak naprawdę byłaś?

   Ta myśl nadeszła znikąd i nie chciała zniknąć. Co z tego, że czołgałam się wentylacją z Danem. Co z tego, że szukała nas armia i Vexosi. Co z tego, że zgubiliśmy Mirę. To wszystko było nieważne, wobec problemu kim była moja praprapraprababka!

   Niby mnie często ratowała i pomagała, ale z drugiej strony nie pozwalała znaleźć ostatniego fragmentu, nie pomogła mojemu bratu oraz bała się Spectry.

   Dlaczego?

   Czemu przez te wszystkie lata nie czułam jej obecności?

   Jak tak teraz na to patrzyłam, to zaufałam kompletnie nieznanej sobie, która była duchem. Poprawka: chyba duchem . Podsumowując: wyszłam na naiwniaka.

– Jess, wentylacja nam się kończy. Będziemy musieli wyskoczyć przez to okienko. – powiedział Dan.

   Spojrzałam na niego zamroczona, analizując jego słowa, po czym skinęłam głową. Wylądowaliśmy na posadzce tuż koło windy. Kuso rzecz jasna ucieszył się, że nie będziemy biegać i przywołał ją. Ja tymczasem rozglądałam się, szukając strażników. Pusto i cicho. Podejrzane.

– Jess, chodź....AAAAA!

   Spanikowana rzuciłam się na ratunek Danowi, przez co zderzyłam się z czymś rudym i wylądowałam na podłodze.

– Mira?! – Wytrzeszczyłam oczy. Liderka nie zwróciła na mnie uwagi, bo była zbyt zajęta darciem się na Dana, który próbował ją uspokoić. Dostał w łeb (aż mi się Runo przypomniała) i wrzasnął pełen oburzenia.

– Nie bij mnie!

– Próbuje ci wybić te głupoty z głowy! Mówiłam, że biegniemy w prawo, bo tam pobiegła Jessie, ale nieee! Wielki Dan Kuso wie lepiej! – wycedziła wściekła Mira. – O, Jess! Jak dobrze, że nic ci nie jest. – zwróciła się do mnie z miłym uśmiechem.

   Szatyn dalej się darł, ale nasze mordercze spojrzenia skutecznie go uciszyły.

– Jeśli za chwilę przybiegnie tu armia, to ty Dan pójdziesz jako pierwsza ofiara, zrozumiałeś? – spytała liderka z żelaznym spokojem.

– T-tak. – mruknął Kuso. – To jedziemy tą windą? – wskazał na wciąż otwarte drzwi.

   Władowaliśmy się i wcisnęliśmy guzik z liczbą dwanaście czyli najwyższe piętro. Podczas jazdy nie leciała żadna relaksująca muzyczka! Najwyraźniej mieli poważne cięcia w budżecie. Stukając butem o metalową ścianę, zastanawiałam się, gdzie reszta. Już chciałam o to spytać Mirę, kiedy gwałtownie nami szarpnęło i skończyłam na Danie.

– Ciężka jesteś. – jęknął, szczerząc się.

– Super, cieszę się niezmiernie. – mruknęłam z ironią i też zaczęłam suszyć zęby.

   Winda zaczęła powoli ruszać do góry, ale ciągle mrugało w niej czerwone światło. Pozbieraliśmy się z podłogi. Tylko, że ten geniusz Dan oparł się łokciem o guzik alarmujący i winda znów się zatrzymała. Wtedy obydwie z Mirą nie wytrzymałyśmy.

– KUSOOOOOOOOOOOO!

– Ratuj się, kto mooooże! Jess i Mira dostały szału! – Szatyn zwiał przez otwarte drzwi windy, a my podążyłyśmy za nim.

   Biegłyśmy tak dobry kawał, aż dostałyśmy zadyszki i dałyśmy spokój chłopakowi. Uznałam, że przysiądę na jakiejś zabytkowej komodzie z ciemnego drewna. Tak też zrobiłam, ale mebel zdradziecki pod wpływem ciężaru poleciał do przodu, a ja z nim. Zeskoczyłam z niego. Z szuflad wysypały się różne rzeczy. Głównie biżuteria, jakieś spinki i śliniaczek.

Bakugan: Ten świat to zwykła graWhere stories live. Discover now