20. Dziecko najgorszego pecha

319 11 3
                                    


   Gdy otworzyłam oczy, stwierdziłam dwie rzeczy:

   Po pierwsze, głowa mnie strasznie bolała.

  Po drugie, Dan wbijał mi łokieć w żołądek.

– DAAAAAAN! – wydarłam mu się do ucha.

   Szatyn w odpowiedzi zachrapał, po czym walnął mnie ręką w nos.

– Debil. – mruknęłam.

   Bez ceregieli zepchnęłam Dana jak najdalej, w efekcie chłopak stoczył się na Ace.

   Odetchnęłam z ulgą i próbowałam wstać. Zawróciło mi się w głowie, więc usiadłam.

– Auu. – syknęłam i przyłożyłam rękę do czoła. Normalna temperatura. Tyle dobrze.

   Nagle w całej rezydencji rozbrzmiał alarm, co tylko wzmogło migrenę. Reszta gwałtownie się zerwała. Dan przez to zleciał na podłogę, Baron dostał z łokcia od Miry, a Ace zaplątał się jakimś cudem w koce.

– Co jest? – spytał Shun w pełni obudzony.

– A bo ja wiem. – burknęłam.

– Boli cię głowa? – spytała Mira, widząc moją minę.

– Niestety.

– Przez uderzenie patelnią? – zaniepokoił się Baron.

   Nie ma to jak przejmować się, czemu miałam ból głowy, gdu wył alarm, nie?

– Wątpię. – słabo się uśmiechnęłam.

   Alarm umilkł, za to do pokoju wszedł Klaus. Omiótł nas wzrokiem, westchnął z rozbawieniem i przycisnął jakiś przycisk na pilocie. Ze ściany wysunął się ekran.

– Patrzcie, kto nas odwiedził. – powiedział jadowicie.

   Wyświetlił nam się Volt, który rozglądał się po ogrodzie. Obok niego było widać początek tarczy.

– Vexosi! – krzyknął Dan, wyskakując z legowiska.

– Przyszedł po energię domen. – Mira również stanęła na podłodze.

– Klaus masz jakieś prochy na głowę? – spytałam.

– Oczywiście. Silne masz bóle?

– Nie. Nawet mi przechodzą. – powiedziałam prawdę. Czułam się już lepiej.

– Czekaj, czekaj...Która godzina? – Mira spojrzała na Hercela.

– Za dziesięć dwunasta.

   Fermin tylko wytrzeszczyła oczy.

– Idziemy! – zarządził Dan, zakładając gantlet.

   Wszyscy w piżamach wylecieliśmy na zewnątrz, a potem przeszliśmy przez barierę i stanęliśmy przed Voltem.

– Proszę, proszę – odezwał się Luster. – Subterra, Aqous, Darkus, Ventus i Pyrus! Nic więcej mi do sżczęś... – urwał, widząc nasze stroje.

   Cóż było ciepło, więc ja i Mira miałyśmy krótkie spodenki i luźne bluzki w różnych kolorach, a chłopcy (oprócz Shuna, który miał spodnie sięgające do kostek) szorty i koszulki na grubych ramiączkach. A oprócz tego byliśmy rozczochrani. Ja nawet przydreptałam w kapciach, bo nie mogłam znaleźć butów. Pięknie się prezentowaliśmy.

– Walczcie! – powiedział, gdy się ogarnął.

– Z przyjemnością! – założyliśmy gantlety.

Bakugan: Ten świat to zwykła graWhere stories live. Discover now