14. Kolejny genialny plan

370 14 2
                                    


– Kim jesteś? – przekrzywiłam głowę i przyjrzałam się uważnie niebieskowłosemu chłopakowi.

– Jestem Gus Grav. – przedstawił się.

– A ja to? – wskazałam na siebie.

– Jessica Knight. Uprzedzając twoje następne pytania, masz 16 lat i razem ze mną pomagasz mistrzowi Spectrze.

   Pewnie zastanawiacie się, co znowu się stało? Otóż mieliśmy, a raczej maszkaron miał, udać się do Wojowników, ale uznał, że jeszcze poczeka, więc został na statku. A ja co zrobiłam? Potknęłam się o jego cyrkowy płaszcz i przyrąbałam głową w ścianę. Tak, wiem, często obijam się o te ściany. Chyba będę musiała je obić jakimś pluszem, bo zaczynało mi brakować ciała na kolejne siniaki. Wracając do tematu, gdy tak przeklinała w duchu na Spectrę i wysłuchiwałam jego gróźb, do głowy wpadł mi pomysł. A może by tak poudawać amnezję? Wtedy uznają mnie za nieszkodliwą. Teraz tylko musiałam ich utwierdzić w przekonaniu, że nie miałampojęcia, kim byłami tadam! Przybrałam najbardziej zdumiony wyraz twarzy, jaki umiałam i zwróciłam się do Gusa.

– A czemu nic nie pamiętam?

– Wiesz. – zaskoczyłam go tym pytaniem, bo się zmieszał. – Podczas bitwy bakuganów dostałaś rykoszetem i doznałaś amnezji. – zgrabnie skłamał.

– A co to są bakugany? – zgrywałam jeszcze większą idiotkę.

– Eh – usiadł na krześle. – Bakugany to nasi...hmmm...partnerzy w walce. Twój nazywa się Fludim i jest dość marudny. – podał mi czarno – biało – fioletową kulkę.

– A tego używa się do bitew, prawda? – spytałam niewinnie, wskazując na gantlet.

– Tak to gantlet – wstał. – To chyba wszystko, co musisz wiedzieć.

–  Jeszcze jedno, Gus! – odwrócił się. – Mam jakąś rodzinę?

– Z tego co nam kiedyś mówiłaś to nie. Przykro mi.

– Och. – spuściłam głowę. – Rozumiem. – gdy wyszedł, stuknęłam Fludima.

– Niezła maskarada. – wyszeptał, a ja wtuliłam nos w poduszkę. – To chyba najmądrzejszy plan jaki w życiu wymyśliłaś.

– Dzięki. – wywróciłam oczami. – Myślisz, że to łykną?

– Bardzo możliwe. Nie rozmawiaj ze mną za dużo. To im się wyda podejrzane. – zwinął się idealnie w czasie, bo wszedł Spectra.

– Idziemy. – powiedział oschle.

– Dokąd?

– Polować na ufoludki, wiesz? – zakpił. – Na obiad oczywiście! – zamiótł swoim płaszczem podłogę i tyle go widziałam. – No idziesz czy nie?! – krzyknął.

– Nie drzyj się tak. – burknęłam.

– Zachowujesz się jak dawniej – stwierdził. – Niestety...

– Ja cię chyba niezbyt lubię, co? I wcale się nie dziwię czemu. – wyszczerzyłam zęby.

– Bezczelna. – mruknął, nie odwracając się.

   Zatrzymałam się przed lustrem. Od prawie dwóch tygodni nie miałam okazji popatrzeć, jak wyglądałam. Nawet w porządku. Skóra była tylko ociupinkę bledsza, włosy upięte w kucyk, a w oczach ciągle błyszczały wesołe iskierki. Miałam siniaki na rękach i kilka płytkich ran w okolicach kostek. A tak to było okej. Strój czyli fioletowa bluza z rękawami do łokci, dżinsowe spodenki i czarne buty za kostkę były, ku mojemu zdumieniu, w świetnym stanie.

Bakugan: Ten świat to zwykła graWhere stories live. Discover now