72. Ogień

308 15 1
                                    

   Kochałam wodę. Zarówno zimna jak i ciepłą! Była najdoskonalszym żywiołem i aż żałowałam, że nie miałam domeny Aquosa.

   Zapewne teraz wszyscy zastanawiają się, czemu, do diabła, zachwycałam się wodą. Już  śpieszę z odpowiedzią. Po tym jak poobrywałam w pałacu, krążyłam przez DWA dni po ostatnim fragmencie, Tytan pobawił się moim ciałem, zostałam prawie wysłana z powrotem na tamten świat przez zbiorowy atak radości wojowników, gorąca kąpiel z bąbelkami była najcudowniejszą rzeczą we Wszechświecie. Zwłaszcza, że gdy byłam duszona (tulona) przez Dana i Akane naraz, dostałam niezłych dreszczy, bo Tytan koniecznie musiał pętać się w Bakuprzestrzeni w cienkiej koszuli nocnej! A to niby ja byłam idiotką!

– Hej, Fludim, co tak właściwie robi tu Jane? – spytałam bakugana, który pływał w zielonym pojemniczku na kostki mydła.

– Nie wiadomo. Powiedziała, że miała źle przeczucia i dlatego przyjechała.

– Ta to ma wyczucie czasu – westchnęłam, nabierając piany na dłonie. Dmuchnęłam w nią i biały puch poleciał ku górze.

– Jessie?

– Hm? – mruknęłam, opierając się wygodniej o krawędź wanny.

– Co teraz będzie?

– Jak to co? Kończymy z Zenkiem! – Plasnęłam energicznie dłonią o powierzchnię wody, aż trochę wylało się na pastelowe kafelki.

– Nie chodziło mi o to – westchnął. – Miałem na myśli, co zrobimy z...no wiesz...twoją pamięcią i tym wszystkich.

   Przymrużyłam oczy. Fludim poruszył ważny temat. Może i pozbyłam się Tytana oraz odzyskałam wspomnienia, ale to wszystko jedynie bardziej komplikowało. Będę musiała wyjaśnić rodzicom, że nigdy nie byłam ich prawdziwą córką i Mick'a siostrą. Dodatkowo jeśli serio pousuwałam wszystkim Vestalianom wspomnienia o sobie, a teraz je odzyskają, to...Wzięłam głęboki wdech i zanurzyłam się. Wolałam nawet o tym nie myśleć.

– Zobaczymy, co będzie, Fludim – stwierdziłam, gdy się wynurzyłam. – Póki co możemy zostać zmieceni przez psychicznego dziada i tym się martwmy!

– Dobrze, dobrze, pani kapitan – mruknął.

   Po wewnętrznej walce ze sobą, wreszcie wyszłam z wanny i zawinęłam mokre włosy w ręcznik. Przetarłam zaparowane lustro jedną dłonią, a drugą smarowałam balsamem ramiona. Syknęłam przez zęby, kiedy dotknęłam całkiem świeżej rany koło łopatki. Stanęłam tyłem do lustra i uważnie zlustrowałam wzrokiem plecy. Kilka cieniutkich blizn i z trzy zadrapania. Nieźle jak na walkę z dwoma bakuganami.

   Weszłam do pokoju – obecnie pustego, bo Aki spała w lokum Jane, a Reiko cholera wzięła jakąś godzinę temu – i pierwszym, co rzuciło mi się w oczy, był płaszcz Spectry. A co on u mnie robił? Otóż pan Phantom aka maszkaron zarzucił mi go na ramiona, kiedy dostałam takich dreszczy, że zęby zaczęły uderzać o siebie. Ta, ja też byłam zdumiona, że zrobił coś takiego, a nie, przykładowo, zabił wzrokiem czy wygłosił swoje kazanie. Choć pewnie jeszcze to zrobi, tylko czekał na okazję...

   Zrzuciłam ręcznik i zanurzyłam się w szafie, szukając jakiegoś dobrego wdzianka. Teoretycznie była już jakaś trzecia w nocy i wykończeni Wojownicy poszli spać, ale ja miałam mnóstwo energii po tych dwóch dniach „snu".

– Może być? – spytałam Fludima, przeglądając się w lustrze.

– Jest trzecia w nocy, a ty się bawisz w przebieranki? – standardowo bakugan zaczął marudzić, za co oberwał ode mnie poduszką. – EJ! Co ci się znowu nie podoba?!

Bakugan: Ten świat to zwykła graWhere stories live. Discover now