65. Fałszywa osoba

199 8 1
                                    

   Musiałam przyznać, że nawet Dan tak nie kręcił nosem na brak bitew, jak ten dzieciak na sposoby ukazania logicznej układanki wszystkich moich wizji. Najpierw chciała to zrobić w formie urywanych wspomnień każdego członka rodziny, potem ukazać to z perspektywy któregoś z nich, a przed chwilą próbowała stworzyć książkę obrazkową!

   Założyłam jedną rękę za kark, a drugą zerwałam kępkę trawy, która kuła mnie w twarz i rzuciłam za siebie. Mogłam się nawet tutaj zdrzemnąć, zanim gówniara zdecyduje w końcu, co chce zrobić, chociaż pewnie zmieni zdanie w połowie pokazu i cały cyrk zacznie się na nowo.

   Dotknęłam dłonią brzucha i mimowolnie się skrzywiłam, pamiętając to okropne uczucie wyrywania wnętrzności oraz paraliżującego zimna. Powinnam dostać jakiś order, jeśli naprawdę udało mi się to przetrwać! Ale nie! Lepiej mnie wysłać kij wie gdzie – według dzieciaka to otchłań ostatniego fragmentu – z irytującą dziewczynką, bym mogła sobie pooglądać, jak Zenoheld morduje moich „rodziców" (nie jestem tak naiwna by w to wierzyć). Doprawdy, przeuroczy pomysł. Jak się dowiem, kto go wymyślił, postaram się, by dostał bilet do najgłębszej czeluści piekła!

– Rusz się, już wiem, jak to ci najkrócej pokazać – Dzieciak dźgnął mnie butem w bok.

   Westchnęłam – to by było na tyle z odpoczynku – wstałam z trawnika i strzepnęłam płatki kwiatów z sukni i włosów, po czym oparłam ręce o biodra.

– Tylko nie zmień znów zdania.

– Spokojnie – Dziewczynka zmrużyła oczy. Nie miałam pojęcia, skąd w jej ręce pojawiła się długa różdżka zakończona kolorowym kryształem, którą stuknęła w ziemię, przez co wytworzyła się spora mydlana bańka.

   Nie odbijała się w niej moja twarz, a korytarz w domu Marucho. Stali w nim wszyscy Wojownicy.

   Moja mała kopia uśmiechnęła się z satysfakcją i usiadła.

– Lepiej się skup, bo ta historia będzie dość skomplikowana dla takiego bezmózga jak ty – poradziła głosem pozbawionym kpiny, którą zdradzały jej oczy i wyraz twarzy.

   Zacisnęłam i rozluźniłam ręce, obiecując tej smarkuli wcześniejszą wizytę u dentysty z powodu braku jedynek, następnie ułożyłam się na brzuchu, układając ręce pod brodę.

   Ostatnio każdy polubił utrudniać mi życie, zauważyliście?

– Zatem zaczynajmy! – zawołała dziewczynka, kiedy Reiko otworzyła usta. – Prawda o naszej cudownej planecie, Vestalii!


****


   Reiko doskonale zdawała sobie sprawę, że nie miała wiele czasu na wyjaśnienie Wojownikom wszystkiego, ale jednocześnie ci pochodzący z Ziemi mieli dużo uboższą wiedzę od Vestalian. Dodatkowo Akane z trudem panowała nad szalejącą w niej wściekłością, która z każdą sekundą przybierała na sile i była głównie ukierunkowana na Keitha i Mirę.

   Podsumowując, sytuacja była denna, a zapowiedź rychłej zagłady jedynie dobiła, i tak już nikłe, nadzieje kobiety na uratowanie swojej podopiecznej i życia mieszkańców wszystkich planet.

– Jak zapewne już wiecie w żyłach Jessie nie płynie ludzka krew – zaczęła, odsuwając na bok smętne wizje. – jest w niej domieszka krwi Titanium tenebris – Wzrok Wojowników, głównie Barona i Dana, dobitnie powiedział Reiko, że łacina nie należała do najzrozumialszych języków. – Mówiąc prościej Tytana ciemności.

– Niemożliwe – wyrwało się Drago. – To on żyje?

– Znasz go Drago? – zdziwił się Dan.

Bakugan: Ten świat to zwykła graWhere stories live. Discover now