50. Głęboka nienawiść

253 12 5
                                    

   Ośmioletnia dziewczynka siedziała na ławce w wiosenne popołudnie. Majtała radośnie nogami, patrząc na błękitne niebo upstrzone białymi kłębiastymi chmurami przypominającym baranki na łące. Miała na sobie biały sweterek oraz zieloną sukienkę ze złotą broszką. Jej brązowe włosy falowały lekko pod wpływem wiatru.

Ake się spóźnia. – stwierdziła, wzdychając.

Ej, Jessica! – Jej spokój został rozbity przez krzyk, który wydobył ust pewnego chłopaka.

   W jej stronę zmierzało trzech wyrostków, chodzących z nią do jednej klasy. Spojrzała na nich spod zmarszczonych brwi. Czego oni znów chcą?

Dalej nie umiesz płakać, dziwaku? – spytał jeden z nich - Billy, który zawsze chodził w dżinsowej kurtce i żuł gumę na lekcjach.

Tak samo jak wasza trójka dalej nie umie myśleć. – odparła lekko znudzonym tonem, co nie spodobało się chłopakom.

Dalej się tak mądrzysz? – fuknął Jack.

   Nie odpowiedziała, patrząc na nich ze spokojem, chociaż zaciskała zęby.

Myślisz, że jak twój tatulek jest kimś ważnym, to możesz z nas kpić?! – krzyknął Joy.

   Milczała.

– Kiedy wreszcie cię zabiorą do wariatkowa, co? – szydzili dalej. – Czy może wreszcie umiesz płakać?

   Cisza. Tata mówił, by nie dała się prowokować głupków, więc to robiła, chociaż szczęki już ją bolały od zaciskania.

   Nagle Bill złapał ją za włosy i mocno pociągnął. Spojrzała na niego spode łba, przygryzając wargę, by nie pisnąć, chociaż bolało ją to.

   Nienawidzę was.

Mówić też już nie umiesz? – warknął, szarpiąc mocniej.

   Tym razem dziewczynka nie wytrzymała i cicho pisnęła, co spotkało z uśmiechami wyrostków.

   Tak bardzo was nienawidzę...

   Szarpnęła głową do tyłu, czując ostry ból. W zaciśniętej dłoni Bill'ego pozostał pęk brązowych włosów. Zaśmiała się triumfalnie na widok ich ogłupiałych min.

Ty mała... zaczął Jack, gdy gałąź nad nimi spadła z hukiem tuż przed jego nogi. Popatrzył ze strachem na dziewczynkę. – Ty to zrobiłaś?

Może. – odparła, uśmiechając się pod nosem.

    Idioci.

Ej, co wy robicie mojej siostrze!? – Na końcu alejki pojawił się zdyszany Mick wraz z Jordanem Wilsonem.

   Trójka wyrostków natychmiast rzuciła się do ucieczki. Nie dość, że brat Jessici i jego kumpel byli starsi, to jeszcze wysocy i dobrze zbudowani (jak na 10-latków). Nie chcieli z nimi zadzierać.

Nic ci nie jest? – spytał Mick, przykucając przy siostrze.

Nic. – odparła, biorąc głęboki wdech. – Lepiej ich ścigajcie, bo wam zwieją.

Zemścimy się za ciebie, Jess. – przyrzekł Jordan.

   Uśmiechnęła się lekko.

Dzięki.

   Po chwili patrzyła, jak Mick i kolega biegną za trójką głupków z jej klasy. Przed twarzą przeleciał jej własny wyrwany włos. Złapała go w palce, patrząc na niego bezmyślnie.

Bakugan: Ten świat to zwykła graWhere stories live. Discover now