3.

2.1K 152 29
                                    

Zamknął oczy, kiedy starsza beta kazała rozłożyć mu uda, badając go. Przegryzał wargę, kiedy metalowe narzędzie dotknęło delikatnych pośladków, zatapiając się między nimi.

Prawie krzyknął, czując dziwnego rodzaju ból. A krzyknął, kiedy końcówka narzędzia przejechała po jego wnętrzu, raniąc je w tam, w środku.

Wtedy też otworzył oczy, widząc spanikowaną betę, przyglądającą się jego alfie.

- To boli. - Wykrztusił, przełykając gęstą ślinę. - Wyjmij to.

Beta nie zareagowała.

- Wyjmij to. - Alfa użyła dominującego głosu. - Wyjmij to z mojej omegi. - Rozkazał, patrząc na wilka groźnie.

Ten tylko skinął głową, wykonując polecenie. Szybko odszedł, spłoszony.

Wtedy Baekhyun przewrócił się na bok, histerycznie łkając. Ból był nie do zniesienia.

Nie próbował go nawet znieść, starając się tylko wstać. Co mu się nie udało, dlatego został w tej pozycji, uspokajając się.

Stracił przytomność.

***

Odzyskał ją, a wtedy sam nie wiedział, co się z nim dzieje. Leżał w swoim łóżku, w rodzinnym domu. Obok stały ulubione kwiaty jego matki, a ta siedziała obok, głaszcząc jego dłoń.

- Mamo?

- Hm? - Spojrzała na niego, odganiając zbłąkane kosmyki z jego czoła. - Czujesz się lepiej?

- Nie. - Nie kłamał. - Co oni mi zrobili?

- Baekhyun...

- Co oni mi zrobili? - Ponowił.

Musiał wiedzieć.

- Tak będzie lepiej. - Powiedziała. - Nie będziecie musieli starać się o nie za bardzo. To stanie się od razu.

- Ale co?

- Szczeniak, Baekhyunnie, szczeniak. - Westchnęła, zaraz podając mu wody.

Baekhyun nie wiedział, co się dzieję. Nie wiedział też, co ma się z nim stać.

Wiedział za to, że tylko jego ojciec może mu to wyjaśnić.

***

- Dlaczego? - Jednak nie zrozumiał. - Dlaczego muszę do niego wrócić? Co z tego, że niemal od razu zajdę w ciąże, jeżeli szczeniak nawet się nie urodzi?

- Dlaczego się nie urodzi?

- Nie czuję z alfą żadnej więzi. - Westchnał, patrząc na ojca. - Szczeniak nie będzie bezpieczny, nigdy. Nie z Parkiem. Nie z Parkiem jako alfą.

- Baekhyun...

- Nie, ojcze. - Przerwał. - Żadne znane nam zioła i receptury medyków mi nie pomogą.

- Jednak musisz urodzić mu szczeniaka. Starszyzna dała ci rok. W tym czasie musisz oddać się alfie i pozwolić mu na zakleszczenie.

- Nienawidzę cię, wiesz?

- Baekhyun...

- Nienawidzę!

Wyszedł, nie wiedząc, gdzie nawet idzie.

***

Jego alfa w końcu go odnalazła. Niemal od razu otuliła ramionami, w sztucznym geście miłości.

- Nienawidzisz mnie, wiem. Jednak chce dla nas jak najlepiej. - Powiedział, patrząc wszędzie, byle nie na Byuna. - Oddaj mi siebie, a ja już więcej nie dopuszczę do takiego stanu twojej omegi.

- Odwal się ode mnie.

- Baekhyun...

- Odwal się.

- Kazałeś ich zabić, jednak nawet tego nie oglądałeś. Na twoje polecenie zabito zaciążoną ze mną omegę, a teraz nie pozwalasz do siebie się zbliżyć. - Chanyeol westchnął. - Dlaczego?

- Między nami nie ma już nic. Twoja alfa mojej omedze jest obojętna, także możesz odejść, przerwać naznaczenie, cokolwiek.

- Wiesz, że jest to niemożliwe?

- Wiem i dlatego tak cholernie cię nienawidzę.

- Możemy to zmienić.

- Niby jak?

- O tak.

Delikatnie chwycił podbródek swojej omegi i jeszcze delikatniej próbował ją pocałować.

Nie spodziewał się bowiem mocnego uderzenia w twarz i tego, że zdenerwowany Baekhyun po prostu odejdzie, rzucając mu jeszcze gniewne spojrzenie.

***

Dokładnie wcierał w skórę olejki, starając się nie zwracać uwagi na siedzącego na łóżku mężczyznę. Nagość ukrył już wcześniej, starannie nakładając na siebie szlafrok.

Całą siłą woli opanowywał hormony wewnętrznego wilka i jego usilnych błagań, o przetasowanie narządów wewnętrznych w czasie aktu.

- Czuję twoją omegę. - Głos alfy przerwał ciszę. - Ostrzegam cię. Pozwól mi wziąć, co moje. W innym wypadku wezmę cię siłą. - Powiedział, będąc spokojnym.

Baekhyun wzruszył ramionami, obojętny. Nie żałował, kiedy Park silnie rzucił nim o łóżku, blokując mu ucieczkę.

- Omego. - Warknął, chcąc aby na Byuna zadziałał sam ton jego głosu.

Jednak tak się nie stało, a on nawet nie spojrzał na dominanta. Odwrócił jedynie głowę, pozwalając na wszystko, we wstydzie i żalu do samego siebie.

W pierwszych minutach nie czuł nic. Jedynie szczypanie tych miejsc na ciele, w które Chanyeol go całował.

Jednak z czasem emocje nasilały się, a on płakał, z głową w poduszce, pozwalając na splugawienie jego ciała i zakleszczenie.

Obaj byli pewni, że w czasie ich stosunku doszło do zapłodnienia. Obaj nie mieli pewności, czy szczeniak przeżyje i czy w ogóle się rozwinie.

Jednak Chanyeol był szczęśliwy. A Baekhyun zwymiotował, obrzydzony sobą.

Znienawidzony | ChanBaekWhere stories live. Discover now