32.

1.1K 110 16
                                    

Nie miał pojęcia, jakim cudem znalazł się w pamiętnej jaskini. Nie miał również pojęcia, w co pogrywa jego pieprzona omega, cholera!

Nie chciał przypominać sobie scen, kiedy omotany gorączką pozwalał Parkowi na wgryzienie się w jego szyję, w ten sposób stając się alfy. Nie chciał o tym myśleć, nie w chwili, kiedy potrzebował jedynie umrzeć.

Nie chciał przypominać sobie oczu Chanyeola, kiedy ten czule na niego spoglądał. Nie chciał przypominać sobie pieprzonego delikatnego dotyku, który dopiero potem stał się krzywdzący.

Nie chciał przypominać sobie niemiłych mu zbliżeń, ale krępujące obrazy same znajdowały miejsce w jego umyśle. Nie chciał tego, ale czuł, że nie potrafi o tym nie myśleć.

Musiał myśleć o swojej alfie, coś go ku temu usilnie pchało. Musiał, bo wewnętrzna omega tak bardzo tego chciała, znajdując w tym dziwnego rodzaju szczęście.

Dlatego usiadł, ramionami obejmując drżące kolana. Przymknął powieki i głęboko odetchnął. Przypominało mu się wszystko, każdy strasznie bolesny dotyk i nieliczne gesty, które stawiały Chanyeola w dobrym świetle.

Nie chciał przypominać sobie zdrady jego alfy i publicznej egzekucji, na której, mimo wszystko, nie był.

Nie chciał przypominać sobie swojego pierwszego intymnego kontaktu z mężczyzną. Całkowitej przeciwności tego, jak pierwszy stosunek nowonaznaczonych powinien wyglądać. Nie chciał pamiętać brutalności Chanyeola i jego całkowitego braku zainteresowania nim.

Baekhyun pokręcił głową, odrzucając z niej te obrazy. Nie chciał o tym myśleć, naprawdę nie chciał.

Ale inaczej nie potrafił.

Nie miał pojęcia, co tak naprawdę nim kierowało, jednak nie uważał tego za złe. Prawda, czuł się dziwnie, jednak wspomnienia potęgowały pojedyncze bodźcce, a on zaczynał coś czuć.

Zachichotał, przypominając sobie pierwszy delikatny stosunek i prawdziwą przyjemność, jaką wtedy czuł. Przypomniał sobie usta jego alfy na każdej wrażliwej części swojego czułego ciała i dreszcze spowodowane silnym pożądaniem.

Miał to wszystko przed oczami. Westchnienia i uczucie ciepła, kiedy jego alfa zakleszczał się w jego ciele. Motyle pocałunki, które były najprzyjemniejszym doznaniem. Chciałby to powtórzyć. Chciałby, jednak...

Jego alfa zbytnio go skrzywdziła. Baekhyun nie mógłby od tak zapomnieć o krzywdach, całokształcie i każdej z pojedynczych. Nie mógłby zapomnieć o kolejnej zdradzie i rozwiązaniu, jakie przedstawił mu Chanyeol.

Byun nie chciał umierać. Nie chciał tracić życia, aby tylko jego alfa i pieprzona pierwsza lepsza omega mogli być razem. Nie chciał tego. Nie chciał, cholera.

Za to chciał odkupienia własnych krzywd. Zadośuczynienia.

Jego oprawca powinien cierpieć. Cierpieć tak mocno, jak niegdyś cierpiał Byun. Baekhyun cholernie mocno tego pragnął, modląc się o to.

Jego śmierć? Nigdy.

Nie chciał do tego dopuścić. Potrzebował śmierci własnej alfy, jakkolwiek źle by to nie brzmiało. Potrzebował tego, aby żyć.

Żyć szczęśliwym.

I dopiero teraz do niego dotarło. Dopiero teraz zapłonęła w nim ta konkretna myśl. Wewnętrzna omega doskonale wiedziała, jak spowodować w nim wściekłość i pobudzić chęć dalszego życia.

Życia, nie śmierci.

Życia.

Znienawidzony | ChanBaekWhere stories live. Discover now