36.

1K 95 19
                                    

Trzy dni nieprzytomności były dla Baekhyuna czymś więcej, niż tylko zwyczajnym odpoczynkiem. Medyk zdołał zszyć głęboką ranę, namaszczając ciało wonnymi olejami. Ciało omegi zdążyło się zregenerować, a wewnętrzny wilk Byuna wrócił, przeczuwając, jak źle jego nieobecność może na omegę wpłynąć.

Trzy dni nieprzytomności Baekhyuna dla Sehuna i Jongina były czymś więcej. Zdążyli oni przybyć do północnej watahy, zdając sobie sprawę, że Byun potrzebuje prawdziwego wsparcia.

Trzy dni nieprzytomności Baekhyuna były potrzebne również Chanyeolowi. Bo ten nie miał pełnej świadomości wykonanego przez siebie czynu i nie zdawał sobie sprawy z tego, jakie niesie to konsekwencje.

Trzy dni nieprzytomności Baekhyuna były naprawdę potrzebne.

***

Nie czuł się dobrze. Nie potrafił otworzyć oczu i nie potrafił zrobić najmniejszego nawet ruchu. Jego ciało bolało, a szyja nieprzyjemnie piekła.

Baekhyun nie wiedział, co się stało. Nie domyślał się nawet, dlatego każdy znajomy zapach docierający do jego nosa wzbudzał w nim niepokój. Nie potrafił rozpoznać poszczególnych, charakterystycznych feromonów wilków, a przez to miał niemałe problemy ze zlokalizowaniem własnego położenia.

Do jego uszu nie dotarły nawet najmniejsze szepty, choć był pewny, że w pomieszczeniu prowadzone są rozmowy. Czuł osobliwe drżenie i przepływające fale dźwiękowe. Jednak nie słyszał dźwięku.

I nie chciał go słyszeć, po prostu nie chciał. Wystarczył mu delikatny dotyk i pieszczenie jego chudego ramienia. Wystarczył.

Bo już wszystko wiedział.

Już wszystko wiedział.

A właściwie nic nie wiedział.

***

Miał dość czekania na niechętną na rozmowę z nim betę, dlatego zignorował wszystkie ostrzeżenia i wszedł do sypialni wilka, charcząc cicho.

- Kiedy się obudzi? - Zapytał, stając nad spokojnym wilkiem. - Kiedy?

- Dlaczego o to pytasz?

- Jest moją omegą, to chyba jasne, że to mnie interesuje. - Prychnął. - Więc pytam jeszcze raz. Kiedy się obudzi?

Sehun wzruszył ramionami. Nie chciał rozmawić z kimś, komu najchętniej zrobiłby krzywdę. Jednak nie był na tyle silny, aby przecistawić się alfie.

- Kiedy tylko jego omega będzie na siłach, aby przejąć nad nim władzę. - Powiedział spokojnie. - To znaczy za jakieś cztery, do sześciu godzin. - Zaśmiał się.

- Sześć godzin?

- Chyba tyle ci wystarczy, aby wymyślić godne skrzywdzenia go usprawiedliwienie, nie?

Chanyeol nie odpowiedział.

***

Nie wiedział, jakim cudem zdołał otworzyć oczy. Miliony razy próbował, ale dopiero teraz poczuł jakichkolwiek ruch powiek. Poruszył głową, robiąc to. Od razu rozejrzał się wkoło,  przerażony.

Był bardziej niż zaskoczony widokiem Chanyeola i Sehuna. Rodziców i przywódcę własnej watahy ominął, nie chcąc na nich spoglądać. Zawiesił wzrok na sylwetce Junmyeona. Nie wiedząc czemu długo się mu przyglądał.

Ranił siebie, intensywnie wgapiając się w zaokrąglony brzuch ciężarnej omegi. Ranił siebie, w myślach odtwarzając poszczególne sceny z pamięci, gdzie widział samego siebie, w lustrze, w odbiciu wody, w stanie błogosławionym.

Zamknął oczy, przekręcając się na bok. Naprzeciw miał byłą własną alfę, jednak nie miał sił krzyknąć, wyganiając ją z pokoju. Spokojnie wpatrywał się w Parka, zastanawiając się, dlaczego ten tu w ogóle jest.

Zastanawiał się również, dlaczego alfa spogląda na niego w zupełnie nieznany mu sposób. Dlaczego uśmiecha się i oblizuje wargę. Dlaczego wysuwa kły, zbliżając się do niego.

Oznaczyłeś mnie.

Tak, oznaczyłem cię, Baekhyun.

Omega przeklnęła. Ale nie zdawała sobie sprawy, że nie wydała z siebie żadnego normalnego dźwięku. I nie zdawała sobie sprawy, że wszyscy zadają jej pytania.

Znienawidzony | ChanBaekWhere stories live. Discover now