- Baekhyun. - Usłyszał, kiedy zupełnie bezsensownie siedział przy stole w kuchni i podjadał świeżo pokrojoną marchewkę. - Baekhyun.
W końcu spojrzał na znienawidzoną alfę, dziwiąc się poważnej minie Parka i surowemu wzroku.
- Co? - Zapytał. - Daj mi spokój, jestem zmęczony.
- Zmęczony? - Zadrwił alfa. - Czym niby? Leżeniem i jęczeniem mojego imienia? Czy późniejszą próbą opanowania własnego pobudzenia?
- Zmęczony rozmową z idiotą.
Chanyeol prychnął, w sekundzie stając się wściekłym.
- Czy ty mnie obrażasz? - Podparł się pod boki. - Tak cię wychowali, omego?
- Nie rób z siebie kretyna. - Chłopak wstał. - Nie nazywaj mnie swoją omegą, skoro nie potrafisz zachować się jak alfa.
Chanyeol oblizał wargę, mrużąc oczy w złości.
- Masz mi za złe, że wyrzuciłem cię z łóżka? - Zapytał, obdarzając Baekhyuna długim wzrokiem. - A może jesteś rozczarowany, bo marzyłeś o kolejnej wspólnie spędzonej nocy?
- Nie, nie marzyłem. - Przyznał ten. - Jednak przyznaję, zawiodłem się. Mógł mnie mieć każdy alfa, a jednak jesteś ty. Nie wiem, czym zasłużyłem na kogoś ta...
Plask!
- Milcz.
Byun pokręcił tylko głową, odchodząc od Parka. Warga nieprzyjemnie pulsowała, a policzek piekł. Jednak nie zwrócił na to uwagi, siadając na kanapie w salonie.
Tam zamierzał spędzić resztę dnia.
***
Nie było wcale tak idealnie. Baekhyun liczył na spokojnie spędzony czas, bez alfy i niepotrzebnych kłótni.
Alfy nie było. Ale tylko dopóki nie poczuł bolesnego skurczu, po którym skulił się w sobie, zamierając. Wtedy Park znalazł się przy nim, podnosząc jego podbródek ku sobie.
- Co się dzieję? - Był zmartwiony. - Baekhyunnie?
Ten wyrwał twarz, boleśnie zagryzając wargę. Niesatysfakcjonująca bliskość połączonego z nim wilka tylko nasilała ból, a Byun nie był w stanie wymówić ani słowa, coraz mocniej kurcząc się w sobie.
- Odejdź. - Wykrztusił. - Idź stąd.
- Nie.
- Wynoś się. - Wysyczał, przywołując wcześniejsze słowa Parka. - Wynoś się.
- Aby mój szczeniak cierpiał? - Zapytał ten retorycznie. - Zapomnij i daj sobie pomóc.
- Ale ja... - Nie dokończył.
Nie musiał, bo bez swojej zgody znalazł się w objęciach mężczyzny, wzdychając z ulgą spowodowaną nagłym i bezbolesnym zanikiem skurczu. Odetchnął, splatając dłonie na silnym karku. Sam nie wiedział, dlaczego bez jakiegokolwiek problemu pozwala na bliskość Parka, po wcześniejszym odrzuceniu i uczuciu tak ogromnego rozczarowania.
- Nienawidzę cię. - Szepnął, jednak mimo to zamarł, kiedy alfa go puściła. - Co? - Zapytał, w szoku uchylając spuchnięte wargi.
Odsunął się, widząc wstającego Parka. Jednak nie pozwolił powiedzieć sobie ani jednego słowa, starając się utrzymać pozory obojętności i sztucznej ulgi.
Westchnął, przymykając powieki. Czuł się jeszcze gorzej niż poprzedniego wieczoru. Szczególnie, że skurcze wróciły, a on naprawdę nie wiedział, jak sobie z nimi już radzić.
Chciał płakać, zacząć histeryzować i rzucać talerzami. Chciał wtulić się w silne ramiona alfy, zapewnić szczeniakowi głupie bezpieczeństwo. Tak bardzo tego chciał.
I tak bardzo skupiał się na swoich pragnieniach, że nawet nie zareagował, kiedy Chanyeol bezceremonialnie popchnął go na oparcie, szeroko rozkładając jego drżące w bólu uda.
- Co? - Zapytał jedynie, dziwiąc się, dlaczego znienawidzona alfa robi to wszystko. - Nie chcę. - Odtrącił rękę mężczyzny, widząc jak ten próbuje pozbyć się jego spodni.
- Milcz.
- Nie chcę. - Protestował. - Zostaw mnie, Park.
Znienawidzony wilk obrzucił go lodowatym spojrzeniem. Baekhyun umilkł, nagle przestraszony.
- Nie obchodzi mnie to. - Usłyszał, zamykając oczy. - Nie obchodzisz mnie i to się nie zmieni, Baekhyun. Obchodzi mnie tylko moje szczenię. Skrzywdź je, a nie będę miał w sobie litości i cię zabiję.
Byun odwrócił wzrok, zaciskając zęby. Próbował powstrzymać wszystkie odruchy ciała, ale akurat w tym momencie, akurat po tych słowach i akurat w tym stanie czyny alfy wydawały mu się obrzydliwe.
Drżał za każdym razem, kiedy chłodne dłonie spotkały się z marmurem jego skóry. Za każdym razem wydawał z siebie stłumione odgłosy płaczu, wpadając w coraz to większą histerię.
Po każdym policzku po jego policzkach spływały nowe łzy, kontrastując z robiącą się opuchlizną.
- Przestań. - Prosił, nie mogąc znieść upokorzenia. - Chanyeol...
Nie odpowiedział mu. Nawet nie mrugnął, szykując się do kolejnego ciosu.
Ale ten nie nastał.
A Baekhyun schował się w silnych ramionach innej alfy.
![](https://img.wattpad.com/cover/189623274-288-k485044.jpg)
YOU ARE READING
Znienawidzony | ChanBaek
FanfictionZ każdym dniem bowiem młodzi członkowie stada nienawidzili się mocniej, pokazując to w otwarty już sposób. Jednak z każdym dniem czuli się też zupełnie inaczej. Specjalnie powodowali kłótnie, zaczepiając siebie wzajemnie. Cieszyli się z atencji, na...