- Jak się czujesz, Baekhyun? - Usłyszał, dlatego zerknął na omegę przywódcy. - Wszystko w porządku?
- Tak. - Odpowiedział szybko, wracając do jedzenia.
Prawdę mówiąc, nie chciał tu być i nie wiedział, dlaczego go tu ściągnęli. Lay rozmawiał z Chanyeolem, on się tym nie interesował.
Westchnął, czym zwrócił na siebie uwagę, każdego z obecnych.
Zarumienił się, nim nie chrząknął, zakłopotany.
- Nie czuję się zbyt dobrze. - Wyjaśnił. - Mogę już wrócić? - Spojrzał na swoją alfe, prosząc go.
Ten nie chciał odmawiać, jednak musiał to zrobić, wiedząc, że nie przyszli tu bez powodu.
- Daj nam chwilę. - Powiedział spokojnie. - Za chwilę wrócimy.
Baekhyun skinął głową, wracając do przypatrywaniu się rozmawiających alfom. Spojrzał również na starszą od siebie omegę, nagle żywo się nią interesując.
Pochodziła w końcu z innej watahy, a Lay poślubił ją w celach dyplomatycznych. Mimo to wyglądali na szczęśliwych i kochali się, to pewne.
- Ciąża ci nie doskwiera? - Zapytał w pewnym momencie, na co omega przywódcy obdarzyła go ciepłym uśmiechem. - A nasze warunki? Przyzwyczaiłeś się do wiecznego śniegu i mrozu?
- Jest w porządku.
Byun wiedział, że jednak nie do końca.
- Jednak? - Zapytał. - Huh?
- Nie jestem przyzwyczajony do publicznych egzekucji i panującej wszędzie tej sztywnej atmosfery.
- Chodzi ci o Jisoo. - Omega skinęła głową.
Baekhyun już nic nie powiedział. W końcu nie zamierzał się tłumaczyć, a ciężarny chyba tego chciał.
Nie był tak mściwy jak Baekhyun. Nie był tak dumny jak Baekhyun. Nie był tak nienawistny jak Baekhyun.
Ale to dobrze. Bardzo dobrze.
***
- Baekhyun. - Chanyeol spojrzał na niego poważnie, gestem nakazując do siebie podejść.
- Hm? - Spojrzał na alfę, będąc strasznie zmęczonym. - Możemy już iść? - Zapytał szybko, pragnąc znaleźć się tylko w domu.
Chanyeol pokręcił głową. Ale głos zabrał przywódca.
- Posłuchaj. - Zwrócił się do niego. - Za kilka dni wyruszacie, razem. Nie chcę słyszeć sprzeciwów.
- Wyruszamy?
- Na drugą stronę gór. - Wyjaśnili mu. - Potrzebują tam zdolnego do obrony terytorium alfy. Wysyłam tam Chanyeola.
- Więc dlaczego ja też?
- Alfa i omega, razem.
- Ale...
- Baekhyun. - Usłyszał. - Nie dyskutuj.
Posłusznie umilkł i odwrócił się, na powrót siadając na miękkim krześle.
Przymknął oczy, teraz szczęśliwe.
Alfy kompletnie zapomniały, że spędził z Parkiem noc. Kompletnie zapomniały, że zakleszczyli się i teraz Baekhyun spodziewa się szczeniaka.
Byun nie potrafił ukryć radości. W końcu pozbędzie się z siebie potomka Parka, musząc zmienić postać.
Był taki szczęśliwy.
***
Ale to szczęście nie trwało długo.
Już po chwili ciskał pioruny z oczu, kiedy te same co wcześniej omegi kleiły się do jego alfy. Czuł wściekłość, ale nic z tym nie zrobił.
Chciał, aby złe uczucia kumulowały się w nim. I dopiero wtedy chciał wybuchnąć, nagle, strasznie, krzywdząc innych.
Jednak to nie mogło nastąpić. Nie mogło, bo Chanyeol zignorował wszystkie z omeg, skupiając wzrok tylko na tej jednej, konkretnej.
Na Baekhyunie.
A ten spuścił zawstydzone oczy, pozwalając alfie objąć się i wziąć na ręce. Był tak zmęczony, że w bezpiecznych ramionach zasnął, nie potrzebując już niczego innego.
![](https://img.wattpad.com/cover/189623274-288-k485044.jpg)
ESTÁS LEYENDO
Znienawidzony | ChanBaek
FanficZ każdym dniem bowiem młodzi członkowie stada nienawidzili się mocniej, pokazując to w otwarty już sposób. Jednak z każdym dniem czuli się też zupełnie inaczej. Specjalnie powodowali kłótnie, zaczepiając siebie wzajemnie. Cieszyli się z atencji, na...