8.

1.5K 120 14
                                    

- Jak się czujesz, Baekhyun? - Usłyszał, dlatego zerknął na omegę przywódcy. - Wszystko w porządku?

- Tak. - Odpowiedział szybko, wracając do jedzenia.

Prawdę mówiąc, nie chciał tu być i nie wiedział, dlaczego go tu ściągnęli. Lay rozmawiał z Chanyeolem, on się tym nie interesował.

Westchnął, czym zwrócił na siebie uwagę, każdego z obecnych.

Zarumienił się, nim nie chrząknął, zakłopotany.

- Nie czuję się zbyt dobrze. - Wyjaśnił. - Mogę już wrócić? - Spojrzał na swoją alfe, prosząc go.

Ten nie chciał odmawiać, jednak musiał to zrobić, wiedząc, że nie przyszli tu bez powodu.

- Daj nam chwilę. - Powiedział spokojnie. - Za chwilę wrócimy.

Baekhyun skinął głową, wracając do przypatrywaniu się rozmawiających alfom. Spojrzał również na starszą od siebie omegę, nagle żywo się nią interesując.

Pochodziła w końcu z innej watahy, a Lay poślubił ją w celach dyplomatycznych. Mimo to wyglądali na szczęśliwych i kochali się, to pewne.

- Ciąża ci nie doskwiera? - Zapytał w pewnym momencie, na co omega przywódcy obdarzyła go ciepłym uśmiechem. - A nasze warunki? Przyzwyczaiłeś się do wiecznego śniegu i mrozu?

- Jest w porządku.

Byun wiedział, że jednak nie do końca.

- Jednak? - Zapytał. - Huh?

- Nie jestem przyzwyczajony do publicznych egzekucji i panującej wszędzie tej sztywnej atmosfery.

- Chodzi ci o Jisoo. - Omega skinęła głową.

Baekhyun już nic nie powiedział. W końcu nie zamierzał się tłumaczyć, a ciężarny chyba tego chciał.

Nie był tak mściwy jak Baekhyun. Nie był tak dumny jak Baekhyun. Nie był tak nienawistny jak Baekhyun.

Ale to dobrze. Bardzo dobrze.

***

- Baekhyun. - Chanyeol spojrzał na niego poważnie, gestem nakazując do siebie podejść.

- Hm? - Spojrzał na alfę, będąc strasznie zmęczonym. - Możemy już iść? - Zapytał szybko, pragnąc znaleźć się tylko w domu.

Chanyeol pokręcił głową. Ale głos zabrał przywódca.

- Posłuchaj. - Zwrócił się do niego. - Za kilka dni wyruszacie, razem. Nie chcę słyszeć sprzeciwów.

- Wyruszamy?

- Na drugą stronę gór. - Wyjaśnili mu. - Potrzebują tam zdolnego do obrony terytorium alfy. Wysyłam tam Chanyeola.

- Więc dlaczego ja też?

- Alfa i omega, razem.

- Ale...

- Baekhyun. - Usłyszał. - Nie dyskutuj.

Posłusznie umilkł i odwrócił się, na powrót siadając na miękkim krześle.

Przymknął oczy, teraz szczęśliwe.

Alfy kompletnie zapomniały, że spędził z Parkiem noc. Kompletnie zapomniały, że zakleszczyli się i teraz Baekhyun spodziewa się szczeniaka.

Byun nie potrafił ukryć radości. W końcu pozbędzie się z siebie potomka Parka, musząc zmienić postać.

Był taki szczęśliwy.

***

Ale to szczęście nie trwało długo.

Już po chwili ciskał pioruny z oczu, kiedy te same co wcześniej omegi kleiły się do jego alfy. Czuł wściekłość, ale nic z tym nie zrobił.

Chciał, aby złe uczucia kumulowały się w nim. I dopiero wtedy chciał wybuchnąć, nagle, strasznie, krzywdząc innych.

Jednak to nie mogło nastąpić. Nie mogło, bo Chanyeol zignorował wszystkie z omeg, skupiając wzrok tylko na tej jednej, konkretnej.

Na Baekhyunie.

A ten spuścił zawstydzone oczy, pozwalając alfie objąć się i wziąć na ręce. Był tak zmęczony, że w bezpiecznych ramionach zasnął, nie potrzebując już niczego innego.

Znienawidzony | ChanBaekDonde viven las historias. Descúbrelo ahora