39.

1.1K 104 27
                                    

- Nic nie rozumiem. - Zaczął cicho, zwracając na siebie uwagę wszystkich zgromadzonych w pomieszczeniu wilków. -  Od trzech dni nie wymówił ani słowa, to niepokojące, zważywszy na jego wcześniejszą postawę wobec Chanyeola. - Kontynuował, wskazując na wspomnianego palcem. - Dlatego uważam, że są na to jedynie dwa wyjaśnienia!

Przywódca przez krótką chwilę lustrował rodzimą alfę wzrokiem. Pokręcił głową, odganiając z niej niepotrzebne w tej sytuacji wyrzuty.

- To nieistotne. - Zdecydował w końcu. - Omega żyje, problem rozwiązał się sam. - Westchnął. - Owszem, zachowanie Baekhyuna jest niepokojące, jednak nie musimy niczego w nim zmieniać. - Mówił powoli, szybko zdobywając poparcie każdej z obecnych tu alf. - Pokora jest cechą dojrzałości, dlatego zgódźmy się, że krnąbrna omega nareszcie zrozumiała konsekwencje własnej arogancji i nieposłuszeństwa.

Jongin zaśmiał się cicho, bezdusznie szydząc z otaczających go doradców przywódcy.

- Co wy sobie myślicie? - Zapytał szybko, żywo gestykulując. - Mieliście nadzieję, że pozwoli swojemu oprawcy na bezkarny terror? Mieliście nadzieję, że wybaczy Parkowi wyrządzone krzywdy i z pokorą odda się w ręcę hańbiącego go alfy? - Pytał, zamazanym przez łzy wzrokiem krążąc po niewzruszonych twarzach. - Nie. Nie mieliście na to nadziei, nie na to. - Odpowiedział sam sobie. - Wy mieliście nadzieję na to, że Baekhyun nie przeżyje, a Chanyeol zwiąże się z omegą z tamtego stada! Nie dopuściliście do siebie myśli, że ktokolwiek będzie o Byuna walczył, że ktoś pomoże mu przeżyć! A teraz nawet nie jesteście w stanie spojrzeć mu w oczy i przyznać, że jego życie cokolwiek znaczy!

- Jest tylko omegą.

Jongin nie potrafił spokojnie słuchać. Drżał, a szalejąca w jego ciele złość musiała znaleźć ujście.

- Tylko omegą?! A wy tylko bezużytecznymi alfami! - Krzyknął, robiąc krok w przód. - Wybieracie życie despotycznej alfy zamiast życia skrzywdzonej omegi i jej dziecka! Nazywacie to mądrością, a kierujecie się jedynie własną wygodą!

- Jongin!

- Zabijecie Baekhyuna tylko po to, aby przywódca stada kochanka Chanyeola odpuścił zemstę za grzeszącą omegę, za jej śmierć! Za śmierć Kyungsoo i jego szczeniaka! Zabijecie Baekhyuna, omegę! Zabijecie go w zamian za pokój! Zabijecie go! A powinniście ukarać zdradliwą mordę Parka! Alfę, która dopuściła się najgorszego z możliwych, zdrady! Alfę!

Plask!

Kai nie dowierzał wzroku. Mimo to, odważnie spoglądał w oczy przywódcy, nienawidząc go z całego serca.

Tak strasznie zawiódł się na przyjacielu. Tak strasznie. Ale jeszcze bardziej zawiódł się na sobie. Na sobie, bo kiedyś dokładnie taką samą alfą był.

Zhang tylko chrząknął, ostatni raz spoglądając na towarzyszy.

- Nie życzę sobie, aby ktokolwiek wracał do tej rozmowy. - Powiedział cicho. - Baekhyun zginie. Zginie z rąk własnej alfy, zadbam o to.

***

Uśmiechał się za każdym razem, kiedy jego omega śmiesznie zmarszczyła nos przez sen. Uśmiechał się za każdym razem, kiedy ta zupełnie nieświadomie drapała go po wewnętrznej stronie dłoni, mrucząc niezrozumiałe mu ciągi wyrazów pod nosem.

Uśmiechnął się, kiedy Baekhyun powoli otworzył oczy, z szokiem wpatrując się w ich splecione palce.

- Już wiem, dlaczego moja alfa tak mocno pokochała twoją omegę. - Powiedział nagle, zupełnie tego nieświadomy.

Ale kiedy uświadomił sobie ostatnie sekundy, dotarło do niego, że coś stanowczo jest nie tak. Baekhyun tak po prostu nie mógł ignorować wszystkich wokół. Nie mógł.

Dlatego Chanyeol był pewny, że brak odpowiedzi Baekhyuna nie jest spowodowany kaprysem i arogancją omegi.

Chanyeol już wiedział. Baekhyun zwyczajnie go nie słyszał.

Nie słyszał, cholera.








A/N

Moje Zbereźniki!

Poprzednie rozdziały miały utwierdzić Was w przekonaniu, że Chanyeol przeszedł duchową przemianę. To było konieczne (uświadamiam to jednej konkretnej osobie).

sic_cus

Znienawidzony | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz