45.

937 78 22
                                    

- Dlaczego?

Baekhyun nie rozumiał. Spojrzał na leżącego przy nim alfę, mrużąc oczy. Z początku nie zrobił nic, jednak po chwili splotł własne palce z tymi należącymi do alfy, pozwalając na całowanie drobnych, doskonałych kosteczek dłoni.

- Co dlaczego? - Zapytał, drugą dłoń kładąc na mokrej od potu klatce piersiowej Chanyeola. - Dlaczego pozwoliłem na nasze zbliżenie? - Zapytał sam siebie, unikając wzroku Chanyeola. - Potrzebowałem tego równie mocno co ty, tak przynajmniej myślę.

- Tak przynajmniej myślisz?

- Tak. - Potaknął, stopami manewrując po rozgrzanej ich ciałami pościeli. - Potrzebowałem tego. - Powtórzył, rozkoszując się mocnym, tak znajomym i tak wielbionym przez siebie zapachem.

- Potrzebowałeś, pomimo całej nienawiści, jaką czujesz do mojej osoby?

Nie odpowiedział. Wykorzystał za to konsternację alfy, wspinając się na jego biodra, tam odnajdując swoje własne miejsce.

- Dlaczego myślisz, że cię nienawidzę? - Zapytał w końcu, speszony lustrującymi go ciemnymi tęczówkami. - Dlaczego myślisz tak akurat teraz? Akurat teraz, kiedy masz wgląd w moje myśli, huh?

- Nienawidziłeś mnie od naszych pierwszych spojrzeń. Nienawidziłeś przez pierwsze nasze wspólne dni. Nienawidziłeś w przeszłości. Nie zmieniłeś zdania, czuję to.

- Czujesz jedynie to?

- Czuję wiele. Jednak żadnego z moich odczuć nie rozumiem. Jesteśmy sobie obcy, to trudne, wiesz o tym.

Baekhyun wiedział.

- Nie nienawidzę cię.

- Nie nienawidzisz?

- Moje ciało skutecznie pokazało pragnienie ciebie, oddałem ci siebie, ulegle i pokornie służyłem twojej przyjemności. - Wyznał, ramiona zacieśniając wokół szyi własnej alfy. Wyznał, choć wcale tego nie chciał. - Nie jestem w stanie cię nienawidzić.

Zrobił dobrze, wiedział o tym. W innym wypadku zostałby teraz sam, dogłębnie zraniony. A teraz miał choć jedną szansę na zawalczenie o swój los.

- Jestem omegą, tylko omegą. - Nie chciał, lecz mówił dalej, ponownie odwracając wzrok. Niemal dławił się wypowiedzianymi tylko w umyśle alfy słowami, czując ich nieprzyjemny smak na języku. - Służę tobie, taka jest moja rola. - Chciał kontynuować, jednak nie potrafił. Nie był w stanie, zwyczajnie nie chciał poddać się wewnętrznej omedze.

Winił siebie, bo rozjuszone spojrzenie alfy budziło w nim uzasadniony strach. Winił siebie, bo mimo braku kontaktu wzrokowego czuł przeogromną złość połączonego z nim wilka. Nikogo innego, tylko siebie.

I choć drżał, czekając na srogą karę za wywołanie gniewu alfy, nie pozwolił sobie na prośby o litość. Jego wewnętrzna omega wystawiała go na próbę, wiedział o tym. Jednak Chanyeol pozostał w niebezpiecznej niewiedzy. I mimo niej, w przyszłych sekundach decydować miał o ich przyszłości.

Lecz Chanyeol nie był już chłodną, niosącą zło i śmierć alfą. Nie wybrałby źle, nie, gdy chodziło o jego omegę. Wewnętrzna alfa poprzysięgła już nigdy do tego nie dopuścić, już nigdy.

- Nie chciałem tego. Nie chciałem i nadal nie chcę.

Baekhyun był zaskoczony. Nie pokazał tego jednak, odważnie kierując spostrzegawcze oczy w kierunku alfy.

- Litowałeś się nade mną, nasz akt uważając jedynie za poświęcenie? - Zapytał, na wargach mając obelżywe przekleństwa i gorzki smak bólu. - Zrobiłeś to tylko z litości? - Potrzebował zaprzecznia.

I je dostał.

- Oczywiście, że nie.

- Więc dlaczego? - Zapytał. - Dlaczego pozwoliłeś na tą intymność? Dlaczego postąpiłeś w taki akurat sposób? Czy w ten sposób chciałeś upodlić moją osobę, alfo?

Gniew w alfie rósł. Każde kolejne pytanie powodowało drobne pęknięcia wzburzonej tafli, grożąc nieprzyjaznym wybuchem.

- Nie chciałem twojego bezgranicznego posłuszeństwa. I dalej go nie chcę, cholera! - Chanyeol wybuchł. - Nie chcę sztucznie posłusznej omegi, nie chcę pokornej uległości i zgody na wszelkie złe rzeczy! Nie chcę! - Krzyczał, raniąc tym umysł Byuna. - Chcę jedynie ciebie. Ciebie, kurwa! Ciebie, Baekhyun! Ciebie! Tylko prawdziwego ciebie. O nic więcej nie proszę, chcę tylko prawdziwego ciebie.

- Tylko prawdziwego mnie?

- Tylko prawdziwego ciebie.

Baekhyun się nie wahał. A Chanyeol nie miał pojęcia, dlaczego jego omega nie zastanawiała się długo, od razu oddając mu już całego, prawdziwego siebie. Jednak ich wewnętrzne wilki wiedziały.

Wiedziały.

Znienawidzony | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz