19.

1.2K 114 9
                                    

Nie chciał tego więcej znosić. W końcu potrzebował ukojenia, przestając bać się własnej alfy i jej surowych zachowań.

Chciał odetchnąć i móc już więcej nie patrzeć na swoje skrzywdzone dłońmi alfy ciało. Chciał poczuć się wolnym. Wolnym od wszelkiego złego dotyku i okropnych uczuć.

Wolnym od tego, na co skazywał go połączony z nim wilk. Wolnym od przemocy, w jakimkolwiek wydaniu.

Bez bólu, upokorzenia, smutku i rozgoryczenia. Bez raniącego jego duszę jestestwa.

Ale jak to zrobić? Jak zapobiec wszelkiemu złu, na które tak naprawdę nie miał żadnego wpływu?

Nie chciał akceptować takiego życia, jednak już chyba nie miał wyboru.

***

Musiał wybrać dobry moment na pierwszą szczerą rozmowę z połączonym z nim wilkiem. Specjalnie czekał na spodziewane załamanie pogody, aby być pewnym, że akurat wtedy zdąży przedstawić swój pogląd widzenia i poprosić o powrót, będąc pewnym, że akurat wtedy zostanie wysłuchany.

Przez sekundy wsłuchiwał się w stukot kropel deszczu o parapet. Jednak szybko opanował emocję, podchodząc i siadając obok mężczyzny.

- Chcę wrócić. - Powiedział powoli, specjalnie nie podnosząc tonu. Utkwił wzrok we własnych kolanach, bojąc się go podnieść. - Do domu, do mojej watachy. - Mówił dalej, zaopsorbowany tym. - Nie czuję się tutaj dobrze, zabierz mnie. - Poprosił, na koniec spoglądając w te chłodne oczy.

- Nie mogę.

Jego serce zabiło szybciej, w goryczy, ale nie pokazał tego po sobie, nie robiąc dosłownie nic.

- Dlaczego? - Musiał wiedzieć, chciał wiedzieć. - Chanyeol?

Nie sądził, że Park po prostu mu odpowie. Spodziewał się tylko, że ta, przygnieciona wyrzutami sumienia, delikatnie go pocałuje, w ten sposób odmawiając.

W ten sposób słodko odmawiając.

Ale ta nie raczyła nawet na niego spojrzeć, nawet mruknąć, szybko wychodząc z pokoju. Zostawiła go w pokoju. Samego, strasznie osamotnionego.

Baekhyun już nie rozumiał.

- Nie zrobiłem nic złego. - Powiedział do siebie. - Dlaczego on tak mnie traktuje?

***

Przełykał ciepłe mięso, bardzo smaczną dziczyznę, starając się nie spoglądać na półnagiego Jongina.

Naprawdę ciężko mu było się opamiętać i ogarnąć, kiedy to wewnątrz jego, wraz z jego wewnętrzną omegą, hormony wręcz szalały, pragnąc zdobyć uwagę przystojnego wilka.

Sama omega robiła wszystko, aby uspokoić i siebie, i szczeniaka. Jednak nawet silne napinanie ud i pośladków nie mogło spowodować, że ta przestałaby być tak chętna i pragnąca bliskości właśnie z tą alfą.

- Wszystko w porządku? - Zapytał w końcu Jongin, zaniepokojony nowym mu zapachem. - Zawołać Chanyeola, potrzebujesz go teraz?

Byun zbyt szybko pokręcił głową, katygorycznie tego zabraniając, przez co niebezpiecznie osunął się po krześle, osłabiony emocjami.

- Baekhyun! Wszystko w porządku?! - Usłyszał, po czym poczuł silne ramiona, w których właśnie się znalazł.

Ramiona Kaia, zawsze miłej mu alfy. Ramiona Kaia, którego potrzebował teraz tak bardzo. Bardziej niż wcześniej Chanyeola.

- W porządku. - Szepnął, nieudolnie kryjąc nieustannie rosnące pożądanie. - Zaraz zrobi mi się lepiej. - Skłamał, uśmiechając się delikatnie.

Ale szybko przestał, czując stanowczo zbyt silne pobudzenie. Sapnął, czując ocierające się o jego pośladki oparcie krzesła.

Niemal nie jęknął, kiedy Jongin posadził go na kanapie, sam klęcząc przed nim.

Oddychał coraz bardziej nierównomiernie, modląc się o najmniejszy nawet dotyk na rozpalonym ciele. Wysyłał Kimowi tak oczywiste synały, których ten niestety nie rozumiał.

Jednak rozumiał je Park, który stał w drzwiach, groźnie patrząc na ich dwójkę.

Znienawidzony | ChanBaekWhere stories live. Discover now