25.

1K 107 28
                                    

Z transu wyrwało go głośne pukanie. Spojrzał w kierunku drzwi, dziwiąc się stojącemu tam przywódcy.

- Pewna omega potrzebuje się z tobą spotkać. - Usłyszał, na co tylko podniósł brew, zaskoczony.

Nie spodziewał się wizyt, dlatego na szybko przypomniał sobie ostatnie rozmowy i, być może, zaproszenia do siebie. Jednak w głowie miał jedynie pustkę.

- Która z omeg? - Zapytał, wstając z twardego krzesła. Był pewny, że nie żadna z watachy. - Baekhyun?

- Tak, on. Jednak...

- Jednak co?

Przywódca milczał, niechętny do wyjaśnień. Uważał spotkanie obcej omegi z Sehunem za całkowicie zbędne. Nie chciał tego, jednak nie potrafił odmówić zapłakanemu wilkowi.

- Nie jest sam. - Westchnął, przewracając oczami. - Nie jest sam i zanim w ogóle z nim porozmawiasz, musimy wyjaśnić sobie kilka kwestii.

Sehun prychnął. Był zły. Zły za zabieranie mu cennego czasu, w czasie którego mógłby być już przy skrzywdzonej omedze.

- Nie jest sam? A z kim? Z pieprzoną alfą, która nie dość, że tylko go krzywdzi, to jeszcze pozwala sobie na swobodne flirtowanie z naszymi omegami? - Alfa zaprzeczył. - Więc z kim?

- On z nimi tylko rozmawia. - Powiedział cicho, nie widząc w tym nic złego. - To nie jest zabronione.

Jednak nawet i mu nie podobał się taki stan rzeczy.

- Tylko rozmawia?!

- Uspokój się. - Nakazał podległej mu becie. - Nie wiesz wszystkiego. - Warknął, podchodząc bliżej.

Beta się jednak nie przestraszyła. Rozjuszyła się bardziej, tylko to.

- Spędził z Kyungsoo noc. - Oh był więcej niż wściekły. -  Nie wiem, który z nich jest gorszy. Czy Kyungsoo, spotykając się z połączoną z innym alfą, czy właśnie ta, zdradzająca własną omegę.

- To nie leży w naszym interesie.

- Nie leży? Z całym szacunkiem, przywódco, ale to nie jest ani trochę poprawne! - Beta nie wytrzymywał. - Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca! Nigdy, nigdzie! A w szczególności nie w watasze takiej jak nasza!

- Nie podnoś głosu, cholera! - Warknął nagle przywódca. - Lay wiedział, co się wydarzy. Przewidział wszystko i kazał na to pozwolić!

Sehunowi było za wiele.

- Pozwolić na morderstwo?! - Nie wahał się krzyknąć. - Na morderstwo?!

- Jakie morderstwo, do cholery?!

- Morderstwo omegi! Bo tylko tak to się zakończy!

- Nie dojdzie do żadnego morderstwa!

- Dojdzie!

- Sehun, nie! Omega jest bezpieczna, zrozum to w końcu.

- Nie jest. - Parsknął, na powrót siadając. - Alfa go zabija. Doskonale to wie. I on, i my!

- Nie zatrzymamy tego. - Usłyszał.

Pokręcił głową, smętnie wzdychając.

- Nie zamierzam czekać na śmierć niewinnej omegi. - Powiedział cicho, przysięgając sobie w duchu. - Zapobiegnę temu.

Daesung pokręcił głową, również siadając.

- Musimy na to pozwolić. - Wykrztusił z siebie. - Taki jest zdrowy bieg rzeczy.

Chciał kontynuować, jednak jego ulubiona beta nie pozwoliła dojść mu do słowa.

- Na nic nie pozwolę! - Krzyknęła. - Zrobię wszystko, aby go tylko uratować!

- Nie możesz, rozumiesz?! Nie możesz!

- Dlaczego nie, huh? Dlaczego nie mogę nawet spróbować go ocalić? Dlaczego? No dlaczego?!

- Obiecałem. Obiecałem Zhangowi, że dopóki omedze nic się nie stanie, nie zainterweniuje. A jak na razie nic jej nie grozi!

- Cierpi.

- To za mało.

- Za mało? Za mało?! W takim razie w jakim stanie ma być?! Umierająca?!

- W stanie krytycznym. Na godziny przed śmiercią. - Usłyszał. - Dopiero wtedy, jak tak bardzo chcesz, potowarzyszysz mu w drodze do rodzimej watachy. A tam omega umrze.

Sehun pokręcił głową, zamykając powieki. Nie potrafił tego zaakceptować.

I nie zaakceptował.

Znienawidzony | ChanBaekWhere stories live. Discover now