42.

1K 76 16
                                    

Tego dnia padało.

Baekhyun niespokojnie kręcił się po parterze, co chwila wyglądając przez okno lub na kilka chwil zamierając pod drzwiami. Możliwe, że sam nie do końca był tego świadomy, bardzo możliwe. Jednak kontynuował irytujący Sehuna marsz, mrucząc pod nosem ciąg przekleństw.

Był niewyobrażalnie wściekły. Wściekły na wewnętrznego wilka, którego nienawidził z każdą nową myślą coraz bardziej. Wściekły na swój własny brak asertywności i wcześniejszą sytuację. Wściekły na wszystko, cholera! Na deszcz, na dźwięk uderzających o drewniany taras kropli, na skrzypiące drzwi od łazienki, na Chanyeola.

Na Chanyeola najbardziej. Na Chanyeola i jego przeklętą, rozkapryszoną alfę!

Prychnął, kiedy do jego nosa dobiegł nieprzyjemny zapach mokrego psa. Wiedział, że jego znienawidzona alfa za chwilę przestąpi próg ich domu. Wiedział, że już za moment ujrzy znienawidzone radosne tęczówi. Oczy, które jego wewnętrzna omega tak kochała. Oczy, które choć pragnął wydrapać, to nie mógł tego zrobić.

- Baekhyun.

- Chanyeol. - Odpowiedział, uśmiechając się delikatnie. - Gdzie byłeś? - Zapytał, mimo, że tak naprawdę nie chciał tego wiedzieć. Nie chciał, jednak jego wewnętrzny wilk pragnął. - Pachniesz deszczem, przywódcą i... - W konsternacji zmarszczył brwi. - Dlaczego pachniesz moim ojcem?

- To nieistotne. - Usłyszał.

Wtedy nie wiedział, jak bardzo istotne okaże się to w przyszłości.

***

- Co masz na myśli? - Sehun spojrzał na alfę spod zmrużonych powiek. - Insynuujesz mi coś?

Kai zaśmiał się niezręcznie. Podrapał się po głowie, chrząkając cicho.

- Jesteś betą, mam rację? - Upewnił się, z każdym wypowiedzianym słowem gubiąc się jeszcze bardziej. - Sehun?

Ten skinął głową, spojrzeniem wracając do deszczowych chmur za oknem.

- Nie mam wątpliwości, że jestem. - Potwierdził. - Jednak nadal nie mam pojęcia, dlaczego o to pytasz. Więc... Dlaczego?

Jongin głęboko westchnął. Przygotowywał się do tego od dłuższego czasu, teraz w końcu miał zebrać się na odwagę i zapytać. Jednak nie potrafił. Nie był w stanie wyksztusić tych dwóch prostych pytań, tym samym kończąc swój niemy ból. Nie był w stanie wyznać obcemu a jednak tak bliskiemu mu wilkowi uczuć. Nie byłby w stanie znieść możliwego niezrozumienia i późniejszej złej i zadającej mu ból reakcji.

Dlatego zrezygnował. Zrezygnował, uśmiechając się słabo.

- Tak pytam. - Wyjaśnił, okłamując Sehuna i raniąc swoje serce. - W końcu wyglądasz jak alfa, zachowujesz się jak alfa, pachniesz prawie jak alfa więc myślałem...

- Jestem betą.

Jongin skinął głową, godząc się z porażką.

***

Jego puchany ogon uderzał o satynową pościel na łóżku omegi. Sam alfa rozłożył się na ciemnych panelach, czekając na kąpiącą się teraz omegę. Oczywiście, mógł jej towarzyć, jednak Park nie uważał tego za szczególnie dobry pomysł. Nie tylko ze względu na niejednoznaczne zachowanie Byuna, ale też przez fakt własnego, niekontrolowanego podniecenia. Prawdę mówiąc, obaj je czuli. Jak również obaj próbowali zgasić je w zarodku, nie chcąc dopuścić do niepotrzebnego, ale tak wymarzonego teraz stosunku.

Obaj nie chcieli. Aczkolwiek ich wewnętrzne wilki nie mogły siedzieć cicho, to było do przewidzenia. Wewnętrzna omega Byuna kontrolowała jego ruchy, nakazując jego nogom wykonanie prostych, niechcianych kroków. W ten sposób opuścił wygodne miejsce w swoim hydrosferycznym niebie, przechodząc do pokoju, nieubrany, z kroplami wody spływającymi po jego nagich plecach, zgrabnych pośladkach, podnieconych sutkach, brzuchu i soczystych udach. Alfa Chanyeola sekundy wcześniej nakazała mu szybką przemianę, zostawiając go totalnie zdezorientowanego. I nagiego, oczywiście.

Resztą zająć się miały ich wilcze instynkty.

I oczywiście się zajęły.

Znienawidzony | ChanBaekWhere stories live. Discover now