18.

1.3K 113 57
                                    

- Herbaty?

- Wróciłeś. - Był zdziwiony, co okazał zaskoczonym spojrzeniem i zakłopotanym uśmiechem, kiedy zakrył nagie ciało szlafrokiem. - Um, wybacz, nie robiłem nic złego...

- Tylko co? - Usłyszał, na co uśmiechnął się szeroko, wesołym krokiem podchodząc do alfy.

- Wydaje mi się, że przytyłem. - Przyznał z uśmiechem. - Ale to chyba nic... Bardziej martwią mnie nowo powstałe znamiona na moim ciele.

- Znamiona? - Chanyeol spojrzał na Baekhyuna z uwagą. - Co masz na myśli? Chyba nie skutki rozciągania skóry przez wzrost szczeniaka?

- Nie, nie! - Zaprzeczyła szybko omega. - Zobacz.

I Chanyeol zobaczył. Zobaczył wcale nie drobne, sine przebarwienia na drobnych plecach. Zobaczył łuszczącą się skórę na przedramionach i wysypkę pod łopatkami, kończącą się niewiele nad pośladkami.

Zobaczył nieprzyjemne otarcia na jędrnych mięśniach i niemal nie wpadające w ostry odcień fioletu zdobienia po brutalniejszych stosunkach.

- Jestem brutalny? - Zapytał, starając się złagodzić możliwy ból, poprzez masowanie ulubionej części ciała omegi. - Czy robię to za mocno? - Pytał, jednocześnie dezorientując Byuna pocałunkami. - A może chciałbyś, abym już cię nie dotykał, hm?

- Chanyeol...

- Zrobię co zechcesz, wiesz o tym?

Omega skinęła głową, uśmiechając się miło.

- To zobacz. - Odwrócił się w stronę alfy, jego dłoń kierując na roztrzęsione uda, zimne, a mimo to nadal wrażliwe na dotyk. - To dziwne, prawda?

Chanyeol spojrzał. I niemal po sekundach od dostrzeżenia dziwnych znaków wpadł we wściekłość, wysuwając ostre kły, strasząc tym omegę.

- Skąd to masz? - Zapytał groźnie, pozwalając pierwotnym instynktom przejąć kontrolę nad własnym ciałem i umysłem. - Zbyt mało ci poświęcam, abyś znajdował drugą alfę i pozwalał jej na odznaczenia własnego ciała, omego?! Czyżbyś tak bardzo mnie nienawidził, że pozwalasz plugawić siebie, raniąc tym mojego szczeniaka?!

- Chanyeol...

- Milcz. - Rozkazał, rzucając drobnym ciałem o posadzkę.

Omega pisnęła głośno, krzywiąc się na nagłe zderzenie z lustrem. Te rozprysnęło się na kawałki, raniąc jej delikatną skórę na brzuchu i wyżej, na klatce.

Plask!

Zachłysnęła się powietrzem, z przerażeniem patrząc we wrogie jej oczy.

Plask!

Nie mrugnęła, przyjmując coraz to silniejsze uderzenia.

- Nie powtórzę więcej. I to ostatni raz, kiedy pokazuje ci moją dobroć, litościwie biorąc wzgląd na szczeniaka pod twoim sercem. - Warknął alfa. -  Ostatni raz, bo kolejnym stracisz życie, z moich rąk.

- Chanyeol, ja nie rozumiem...

- Zamilcz. - Przerwał Baekhyunowi, kolejny już raz szarpiąc kruchym ciałem. - Zamilcz. Zamilcz dla własnego dobra.

I Baekhyun zamilkł. Zamilkł, nie piszcząc, nie krzycząc, nie wołając o pomoc. Nawet nie szepcząc i nawet nie klnąc, kiedy Chanyeol postanowił brutalnie posiąść jego ciało.

Nie myśląc. Po prostu to znosząc, nierozumiejąc już nic.

A po wszystkim udało mu się tylko zakryć rozdartym na dwoje szlafrokiem, kuląc się wśród szkła pod zbitym własnym ciałem lustrem. Po wszystkim udało mu się tylko rozpłakać, nie myśląc.

Rozpłakać, nie zwracając uwagi na brunatne, brudnokrwiste skrzepy na własnym ciele. Nie zwracając uwagi na jednoznaczne ślady na udach.

Ślady, gdzie widoczne były jedynie wgryzienia w zdrowy mięsień. Ślady, gdzie widoczne były jedynie zarysy kłów.

Lecz mimo to ślady nie były tym, za co je uważano.

Były czymś gorszym. O wiele gorszym.

Znienawidzony | ChanBaekWhere stories live. Discover now