6.

1.7K 124 26
                                    

Założył ręce na klatce, patrząc na siedzącą na łóżku omegę. Miał ochotę zagryźć ją na śmierć, jednak nie był w stanie.

Wściekły Park Chanyeol nie potrafił skrzywdzić tego drobnego wilka, czując przed tym irracjonalny lęk. Mimo, że tego pragnął, nie odważył się podnieść ręki na dziwnie uśmiechniętego chłopaka.

Podszedł tylko do niego, klęcząc przed nim. Oparł dłonie na drobnych udach, patrząc omedze prosto w oczy.

Ten za to złapał jego dłoń, nakierowując ją na swój własny brzuch.

- Nie ma. - Powiedział powoli. - Nie ma! - Powtórzył, zanosząc się dziwnie radosnym śmiechem.

Znieważył go. Znieważył alfę. Omega znieważyła alfę.

Plask!

Zaśmiał się, czując niewyobrażalny ból policzka. Wstał z kolan, chcąc wyjść. Jednak Baekhyun zagrodził mu przejście, nadal śmiejąc się, teraz już cicho i żałośnie.

- Odejdziesz, tak? - Zapytał, ręce mając za plecami. - Zignorujesz rozkaz przywódcy i zostawisz mnie?

- Taki mam zamiar.

- Nawet po tym, jak się dowiesz, że nafaszerowali mnie pobudzającymi ziołami, a moja ruja tej nocy nie da mi spokoju?

- Sam się do tego przyczyniłeś. - Nie czuł litości. - Nie oczekuj ode mnie kompletnie niczego. - Dodał, jednak nie poruszył się ani o krok.

Baekhyun zachichotał, bez krępacji zsuwając z ciała satynowy szlafrok, w który był odziany.

- Nadal mam niczego nie oczekiwać? - Prowokował alfę, to jasne. - Chanyeol? - Przeciągał samogłoski, przez co połączony z nim wilk nie miał szans na uporanie się z nagłym pobudzeniem.

Cholera, to była jego omega. I to on miał nauczyć ją posłuszeństwa. Kurwa, tak.

Nie trudził się delikatnością. Jakaś nieodkryta cząstka jego duszy zbeształa go, jednak Park nie zaprzestał, rzucając młode ciało omegi na pościel.

Rozkoszował się grymasem na ładnej buźce, pozbywając się własnego odzienia. Nie czekał na nic, dosłownie w sekundzie dopadając do zagojonej już rany.

Rozerwał ją, trzymając biodra chłopaka niewyobrażalnie mocno. Robił to specjalnie, pragnął, aby ten cierpiał.

Ale nie widział cierpienia na twarzy Byuna. Widział dziwnego rodzaju szczęście i zadowolenie, które nie potrafiło o sobie zapomnieć.

Chanyeol wiedział, że jest nie tak, jak miało być. Chciał to zmienić, cholera. Jednak nie potrafił, a co więcej, czuł się lepiej, kiedy słyszał dźwięki przyjemności, a nie te przepełnione grozą i bólem. Dlatego nie zaprzestał, sunąc zwilżonymi we krwi wargami po skórze Baekhyuna.

Nie trwało to jednak długo. Nie mogło, bo księżyc już oświetlał ich sypialnię, robiąc z niej łagodne i klimatyczne miejsce.

A gniew Chanyeola zelżał. Alfa stała się dziwnie delikatna, myśląc, że może w taki właśnie sposób zjedna się z kapryśną omegą. Wszystkie jego gesty były niezwykle subtelne i spokojne. Z należytą cierpliwością rozłożył drżące uda chłopaka, ani na moment nie przestając pieścić jego ust.

Wiedział, że czyni dobrze. Był o tym przekonany, bo sama omega przybliżała się, nie zostawiając między ich ciałami najmniejszej przestrzeni.

To było inne. Tym razem Park dokładnie obserwował mimikę połączonego z nim wilka, reagując na każdy pojedynczy bodziec, który mógł zabrać z jego ust ten rozkoszny uśmiech.

Tym razem alfa czekała, aż krucha i z pozoru niewinna omega sama będzie gotowa, aby bez zbędnych jej nieprzyjemności mógł zatopić się w jej wnętrzu, całując po szczęce i szyi.

Doskonale dobrze radził sobie z ogromem pozytywnych emocji, dzieląc się nimi również z Baekhyunem. Ten to przyjmował, będąc pod zbyt wielką, niezależną od niego siłą, aby odrzucić te drobne gesty znienawidzonej alfy.

Obaj nie potrafili pozostać w ciszy. Obaj wymawiali swoje imiona, mocno rozkojarzeni.

Czuli siebie, a te uczucie nie było wcale takie złe.

Wewnętrzne wilka ich obu pragnęły, aby tak było już zawsze.

Jednak Baekhyun nie potrafił. Połączony z nim Chanyeol był tym przez niego znienawidzonym. Od zawsze i na zawsze.

Od zawsze i na zawsze.

Znienawidzony | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz