41.

1K 80 40
                                    

Strach.

Strach był jedynym uczuciem, jakie miało na niego aż tak silny wpływ. Drżał, a zazwyczaj uspokajające go gesty tym razem nie potrafiły go uspokoić. Drżał, w myślach mając niedokładne wspomnienia własnego cierpienia. Drżał, bezgłośnie wołając własną alfę.

A ta się nie pojawiała. I przez najbliższe trzy doby nie miała się pojawić.

***

Chanyeol wcale się nie śpieszył. Był pod zbyt wielkimi emocjami, aby racjonalnie myśleć i wiedzieć, że jego omega akurat teraz może go potrzebować. Pragnął chwili ciszy, minut samotności, momentu, aby oswoić się ze śmiercią swojej omegi.

Ale chwila, śmiercią?

Czy on powiedział, że wyrządzi Baekhyunowi krzywdę? Czy zaprzysiągł odebrać mu życie? Czy potrafiłby skrzywdzić niewinną istotę tylko po to, aby wymazać z pamięci własne grzechy? Potrafiłby?

Zdecydowanie potrafiłby.

Ale czy chciałby skrzywdzić ukochaną już teraz omegę?

Oczywiście, że nie.

***

Zdrowy rozsądek zagłuszony został przez stanowczo zbyt silne emocje. Baekhyun nie panował nad ciałem, kiedy gwałtownie podniósł się z poduszek, jeszcze gwałtowniej wstając. Po korytarzu przeszedł powoli, biec zaczął dopiero na schodach. Niespokojnie pokonywał schodek za schodkiem, tak mocno chcąc znaleźć się w objęciach doskonale znanego mu wilka. Jednak czy to aby na pewno była dobra decyzja? Czy to aby na pewno było słuszne posunięcie?

Nie myślał o tym, otulony łaskoczącym jego nos zapachem. Nie myślał o tym, otulony silnymi, z pozoru bezpiecznymi ramionami. Nie myślał o tym, jednak w jego oczach wyczytać można było wszystko; strach, tęsknotę, troskę i...

Omega Baekhyuna musiała być naiwna, prawda? Z pewnością postradała zmysły, chcąc za wszelką cenę utrzymać chłopaka przy życiu. Bo nikt nie pomyślałby, że po tylu krzywdach i bólu, po tylu wylanych łzach i otarciu się o śmierć, po przeżytym cierpieniu i mimo upamiętniających wszystko blizn, potrafi on jeszcze spojrzeć na swojego kata z miłością. Potrafił on jeszcze uśmiechnąć się w jego stronę, akceptując szorstką dłoń na swoim delikatnym policzku. Potrafił przymknąć oczy i w rozkoszy kontynuować pocałunek.

Nie potrafił.

Nie potrafił, odsunął się szybko. Z obrzydzeniem rozejrzał się wkoło, jednak to wcale nie pomogło. Nie wyzbył się w ten sposób wstydu, wściekłości na swawolnego wewnętrznego wilka. Baekhyun był też niewyobrażalnie zły na samego siebie, sam nie wiedział, dlaczego przed sekundami nie potrafił poprawnie myśleć i zdobyć się na odrobinę asertywności. Nie wiedział, a tak bardzo chciał wiedzieć, dlaczego okrutna alfa wywołuje palpitacje jego serca, powodując tym szczery uśmiech i różane rumieńce na jego bladym licu.

Chciał wiedzieć, bo cholera, frustrowało go to! Chciał wiedzieć, bo już po dziurki w nosie miał drażniących go sygnałów, wieczornych urojeń, tylko na pozór kojącego zapachu alfy i niepohamowanej ochoty na seksualną bliskość. Chciał wiedzieć, bo życie w tej niepewności tylko wzmagało w nim niepokój. Chciał wiedzieć.

- Ciebie również miło widzieć, omego.

Umysł Baekhyuna milczał. A Chanyeol z każdą chwilą coraz bardziej tracił prowizoryczne szczęście i pokłady nadziei.

- Ranisz tym moje serce. - Powiedział w końcu.

- To jedyny sposób, abym zachował zdrowy rozsądek, nie uważasz? Okrutny dla mnie alfa nie mógłby przeżyć duchowej przemiany, nie potrafiłby spojrzeć mi prosto w oczy, wyznając szczere uczucia.

- Nie wyznałem ci uczuć.

- Nie? - Baekhyun zmrużył oczy, wzrokiem uciekając byle dalej od spostrzegawczych, nieprzeniknionych tęczówek alfy. - Wydawało mi się... Wszystkie twoje słowa, prośby, gesty. Pocałunek? - Dokończył słabo, na koniec całkowicie odcinając oczy od światła.

- To tylko zapewnienie.

- Zapewnienie?

- Jestem twój. A ty, omego, powinieneś być mój. Będziesz?

Baekhyun długo nie myślał. Wewnętrzna omega zdecydowała za niego. Otworzył oczy, pozwalając Parkowi na delikatny dotyk.

- Będę.






A/N

Ten rozdział to... Kurwa.

Nie planowałam tego, skarbie. To miało być inaczej.

sic_cus

Znienawidzony | ChanBaekWhere stories live. Discover now