| 3 |

1.6K 122 91
                                    

Sehun zawsze budził się z koszmaru z jej imieniem na ustach. Oddychał głęboko przeczesując swoje ciemne włosy i starając się uspokoić kołatanie serca.

Wysoki mężczyzna złapał za telefon i spojrzał na godzinę. Jeszcze trzydzieści minut do budzika.

Zrezygnowany opuścił stopy na zimną podłogę. Potarł zmęczoną twarz i wstał, by odsunąć rolety. Słońce przyjemnie muskało jego bladą twarz.

Popatrzył na powoli zaczynający tętnić życiem Seul. Czy pomiędzy nimi jest też ona?

Szybko udał się do łazienki załatwiając swoje potrzeby i przebierając w jakieś luźne ciuchy. Miał ochotę na kawę, więc założył bluzę i wyszedł z dormu nikomu o niczym nie mówiąc. Wsunął kaptur na swoją głowę, a dłonie wcisnął do kieszeni puchowego materiału.

Wreszcie doszedł do swojej ulubionej kawiarni oddalonej od głównych ulic. Nie była zbyt popularna co czasem strasznie go dziwiło. Kawa była tutaj naprawdę smaczna.

Zamówił swoją ulubioną i odebrał połączenie od menadżera. W końcu po dziesiątym razie wypadało dać oznakę życia. Oczywiście najpierw otrzymał kilka ostrych słów.

Sehun powiedział gdzie się znajduję. Fakt, był spóźniony na sesję zdjęciową, ale kto by się tym martwił? Jego zbolałe serduszko było przecież ważniejsze.

Usiadł przy stoliku w samym rogu i przyglądał się ludziom leniwie popijając napój. Przekręcił głowę wpatrując się w czarną ciecz. Ona też lubiła ten kolor.

Zanim zupełnie pochłonęły go myśli poczuł wibrację. Telefon dzwonił po raz kolejny, tym razem rozkazujący mu opuszczenie kawiarni.

Westchnął pod nosem. Jego chwila normalności zniknęła i nastał czas powrotu do bycia idolem. Sehun zdecydowanie nie miał humoru ani nawet chęci, by dzisiaj pozować.

Szedł przed siebie wpatrzony w swoją tapetę. Znajdowało się tam jego ulubione zdjęcie uroczej nastolatki. Była najcudowniejszą osobą, którą spotkał w swoim życiu. Jego sensem istnienia.

Nagle wpadł w jakąś drobną kobietę. Mruknął pod nosem przekleństwo jedynie sprawdzając czy jego telefon nadal znajduję się w dużych dłoniach.

Nawet na nią nie spojrzał, ale kątem oka zaważył jak podnosi coś z podłogi. Jego uwagę zwrócił menadżer stojący przed wyjściem, więc ruszył szybkim krokiem.

- Zepsułeś mi telefon! Gdzie idziesz? Daj mi pieniądze na naprawę! - dziewczyna pobiegła za nim, a on zamknął mocno oczy.

Była hałaśliwa. A on nie lubił hałasu. A przynajmniej nie dzisiaj. Przyśpieszył kroku kompletnie ją ignorując. Była denerwująca.

Wyszedł z budynku podążając do menadżera stojącego przed czarnym samochodem.

- Załatw to jak mężczyzna! - zawołała za nim.

Przewrócił oczami naciągając jedynie kaptur na swoją głowę. Menadżer zatrzymał go łapiąc za ramię.

- Znasz tę kobietę? - zapytał.

Sehun spojrzał na nią przez ramię. Prychnął pod nosem patrząc na małą dziewczynę, która wpatrywała się w niego z uporem. Uśmiechnął się pobłażliwie.

- Nie mam pojęcia kim ona jest. Pewnie jakaś fanka, która chce zabłysnąć- powiedział i odsunął drzwi od samochodu.

Słyszał jak menadżer szarpie się z młodą kobietą, która próbowała do niego podejść. Bawiło go jej zachowanie, ale w pewien sposób intrygowało.

- Pożałujesz tego - przestała się szarpać czym zwróciła jego uwagę. - Nazywam się [T/I] i nigdy nie pozwolę ci tego zapomnieć - Sehun zesztywniał trzymając dłoń na drzwiach samochodu.

Jego oczy rozszerzyły się, a oddech ugrzązł w gardle. Nie potrafił się poruszyć. Jej imię spowodowało paraliż organizmu.

Wypuścił powietrze i zaczął łapczywie wciągać tlen do płuc. To przypadek.

Odwrócił się gwałtownie w stronę kobiety, ale jej już tam nie było. Pozostawiła po sobie milion pytań i mętlik w głowie Sehuna.

Overdose |SehunWhere stories live. Discover now