| 35 |

814 71 37
                                    

- Muszę ci się jakoś odpłcić. Wpadnij do mnie jutro na obiad - uśmiechnęła się klepiąc go w ramię.

Sehun zesztywniał słysząc te słowa.

Ona. Zaprosiła. Go. Na. Obiad. Do. Siebie.

Czy raper mógł kiedykolwiek usłyszeć lepsze słowa? Ta myśl nie chciała go opuścić nawet wtedy gdy mył zęby, a już szczególnie gdy położył się spać.

Przewracał się na wszystkie strony przytulając raz swojego pupila raz kołdre. W co powinien się ubrać? Jak powinien się zachować? Czy powinien coś ze sobą zabrać? W końcu nie wypada iść z pustymi rękami.

Westchnął przeciagle wtulając twarz w puchatą sierść Vivi i jakoś zasnął.

Obudził się względnie wypoczęty. A może czuł się tak ze wzgledu na towarzyszące mu endorfiny. Albo dlatego, że późno wstał.

Po prysznicu spojrzał na siebie surowym okiem. Ale musiał przyznać, że dzisiaj jego ciało wyglądało naprawdę dobrze.

Nie tracąc czasu zajął się wybieraniem odpowiedniego stroju. Nie chciał przesadzić. W końcu to tylko obiad w domu, nie żadna randka. Nie chciał też, by zauważyła, że starał się wyglądać lepiej niż zwykle. Ale nie mógł założyć codziennych rzeczy.

Ograniczył się do bordowej, lekko rudawej koszulki z długim rekawem, która rozpinała się od góry. Do tego czarne spodnie i tego samego koloru buty. Całość dopełnił zegarkiem.

Idealnie.

Poprawił swoje czarne włosy. Miał jechać samochodem, ale dla pewności założył granatowa czapkę i białą maseczkę. W końcu nigdy nic nie wiadomo.

- Życz tatusiowi szczęścia - uśmiechnął się do psa na pożegnanie i wyszedł szybko z mieszkania.

Cała droga minęła mu w wielkim napięciu. W głośnikach brzmiała tytułowa piosenka z solo albumu Baekhyuna, której rytm wybijał na kierownicy.

Co powinien powiedzieć jako pierwsze? Czym ją zaskoczyć? Kupić kwiaty? A może słodycze? Co jeśli woli pluszowe misie? Być może wino byłoby najlepszą opcją?

Pełen obaw zaparkował na miejscu i westchnął cichutko opierając czoło o dłonie ułożone na kierownicy. Podniósł wzrok i rozejrzał się uważnie. Jego uwagę przykóła, mała ale barwa kwiaciarnia.

Szybko wysiadł z auta od razu zamykając je. Poprawił swoja czapkę i wszedł do środka.

Kwiaciarnie prowadziła starsza pani, która emanowała jakąś dziwną energią. Taką, że od razu można było jej zaufać. Widać było po jej sposobie bycia, że ceni kwiaty bardziej niż ludzi.

- Dzień dobry - mruknął Sehun czując się trochę nieswojo w tak barwnym pomieszczeniu.

- Witaj kochaniutki - uśmiechnęła się promiennie.

- Ja... - zaciął się czując jak plączą mu się oczy od takiej ilości różnych roślin.

- Dla kogo kwiaty? - zapytała spokojnie przyglądając się jego twarzy.

- Dla ważnej dla mnie dziewczyny - uśmiechnął się delikatnie.

Kobieta kiwnęła głową samej podnosząc kąciki. Lubiła takich ludzi. Prostych. Szczerych.

I kiedy już chciała się odezwać Sehun zauważył najpiękniejszy kwiat jaki według niego istniał.

- Poproszę bukiet gipsówek - wypowiedział delikatnie dotykając kwiatów.

Overdose |SehunDove le storie prendono vita. Scoprilo ora