Rozdział 2

3.6K 248 313
                                    

Marinette pomachała w stronę dwójki swoich przyjaciół siedzących na jednej z ławek w parku i szybkim krokiem zaczęła zmierzać na umówione wcześniej miejsce spotkania.

Ciepłe słońce przyjemnie ogrzewało jej skórę, a ona sama napawała się cudownym widokiem posadzonych w równych rzędach, szumiących drzewek i trawy wśród której majaczyły stokrotki.

Zawsze kochała lato. Wolne od szkoły, wolne od nauki, wolne od zmartwień. Uśmiechnęła się pod nosem. Przynajmniej takie do niedawna było.

Od października miała zamiar zacząć studia. Miesiąc temu przeprowadziła się do mieszkania znajdującego się o wiele bliżej uczelni, niż piekarnia jej rodziców.

Znalazła więc również pracę w sklepie odzieżowym, całkiem blisko nowego lokum. Naprawdę cieszyła się, że udało jej się dorwać stanowisko choć trochę związane z jej pasją i dzięki temu odciążyć prawie całkowicie rodziców z kosztów utrzymywania jej.

Sklep prowadziła całkiem miła pani. Po dwóch tygodniach widząc jej pracowitość zaproponowała nawet, aby Marinette jeżeli tylko chce pracowała również podczas roku akademickiego na wygodnych dla niej zmianach. Dziewczyna oczywiście się zgodziła.

Naprawdę nie mogła uwierzyć w to jak wszystko gładko jej się układa. Może biedronki faktycznie przynosiły szczęście?

Na myśl o tych czerwonych owadach przypomniał jej się fakt przez który zmarszczyła brwi. Wciąż istniał aspekt jej życia, przez który nie mogła nazwać swojej aktualnej sytuacji bajką. Wiązał się on z jej sekretną tożsamością.

Wciąż nie pokonali Władcy Ciem.

Zagryzła wargę. Ten człowiek nie pozostawiał żadnych śladów, które mogłyby nakierować ich na jego tożsamość. Przez tyle lat wciąż bawili się z nim w przysłowiowego kotka i myszkę. To było naprawdę męczące.

Ponadto maskowanie cały czas swoich zniknięć podczas studiów mogło okazać się nieco trudne.

Poczuła na swojej twarzy palce, które przysłoniły jej wizję. Ciepły oddech połaskotał skórę jej karku wywołując u niej dreszcze.

- Zgadnij kto to. - szepnął głos przy jej uchu.

- Luka! - wymruczała obracając się i wtulając w chłopaka.

- Gotowa na film, moja Muzo? - zapytał całując ją na powitanie w policzek i obdarzając czułym spojrzeniem turkusowych oczu.

Spotykali się od trzech miesięcy i z każdym kolejną chwilą spędzoną z dosyć znanym już muzykiem czuła, iż zgodzenie się na to, aby został jej chłopakiem było najlepszą decyzją jej życia.

Mimo ciągłych koncertów jego zespołów i nagrań kawałków do drugiej już płyty Kitty Section,zawsze znajdował dla niej czas.

Pokochała go, chociaż doskonale zdawała sobie sprawę, iż nie jest to tak gorące, pełne pasji uczucie jakim była jej pierwsza miłość. Jednak zapewniało jej stabilizację emocjonalną i dawało wiele szczęścia.

Luka dwa lata temu powoli pomagał jej dochodzić do siebie po złamanym sercu. Wiedziała, że ją kocha, a mimo to nie był nachalny, nie wykorzystał jej zranionych uczuć.

Był wtedy dla niej przyjacielem i nie starał się być nikim więcej. Doskonale ją rozumiał.

Babskie rozmowy z Alyą również sporo jej pomogły. Chociaż przyjaciółka przez prawie rok zabiegała o to, aby Marinette spotkała się z Adrienem.

Opowiadała jej, że na nim ta cała sytuacja również się odbiła.

Ale niebieskooka... Po prostu nie była w stanie nic z tym zrobić. Nie miała siły.

Owity w ciemność [Miraculous FanFiction]Where stories live. Discover now