Rozdział 30

1.8K 184 223
                                    

Księżyc powoli piął się po niebie w towarzystwie pierwszych gwiazd.

Młoda kobieta stała na Łuku Triumfalnym uważnie przyglądając się otoczeniu.

Mimo jej próśb o nie ingerowanie osób trzecich zauważyła zdecydowanie odbiegającą od normalności liczbę patroli policyjnych krążących pobliskimi ulicami.

Ponadto wypatrzyła również kliku paparazzi.

Cóż, jeżeli Władca Ciem odpowie na wezwanie na pewno będzie to dla nich niezła sensacja.

A dla niej pewnie jedna z najcięższych walk.

Walka idei.

Uslyszała ciche stuknięcie.

Natychmiast odwróciła się w kierunku dźwięku chwytając za jojo.

Wysoka, wyprostowana sylwetka mężczyzny trzymającego  laskę pojawiła się znikąd.

- A więc się zjawiłeś. - wydusiła zmuszając się do przewieszenia z powrotem jojo u swojego pasa.

- Dobry wieczór, Biedronko. - Władca Ciem skinął uprzejmie głową - Zaciekawiło mnie co  też  ciekawego masz mi do powiedzenia. Na pewno nie ma to żadnego związku z tym, że straciłaś kolejnego sojusznika. - uśmiechnął się złośliwie. - Jestem zdziwiony faktem, że nie rozdałaś przed tym spotkaniem innych miraculum i nie stoi tu przede mną teraz kolorowa banda dzieciaków.

Starał ją się sprowokować? Może kiedyś by to zadziałało. Teraz jednak niezbyt przejęły ją te pełne jadu słowa. Nie mogła przegrać tej walki przez jej chwilowe rozdrażnienie. Stawka była zbyt wysoka.

- Do czego potrzebujesz kolczyków i pierścienia? - zapytała spokojnie.

Powinna to zrobić dawno. Na samym początku. Od walki z Libero nieustannie męczyła ją ta kwestia.

Jej pytanie widocznie nieco zbiło mężczyznę z pantałyku.

Odchrząknął jednak po chwili.

- Czy to ma dla ciebie jakieś znaczenie po tyluletniej walce? - zapytał. - Chcę ich użyć do spełnienia mojego osobistego celu.

- Jakiego celu?

Przez sekundę mogła zobaczyć w jego oczach wahanie. Jakby analizował jak wiele może lub musi powiedzieć.

Uśmiechnął się w końcu.

- Nie przyszedłem tu na przesłuchanie. -zauważył.

- Chcę wiedzieć, ponieważ... planuję oddać ci swoje kolczyki. - powiedziała starając się, aby jej głos brzmiał pewnie.

Widziała jak jego palce zaciskają się mocniej na lasce.

Doskonale wiedział co to oznaczało.

Gdy zdobędzie kolczyki, zdobycie pierścienia będzie dla niego tylko kwestią czasu.

Nikt nie będzie w stanie oczyścić akumy, co niemalże gwarantowało mu zwycięstwo.

- Nie bądź śmieszna. Myślisz, że w to uwierzę? I niby czego chciałabyś w zamian?

- Uwolnienia Strażnika, jeżeli jeszcze żyje i obietnicy, że pomożesz mi... doprowadzić Czarnego Kota do normalnego stanu. - odpowiedziała czując, że mimo całej siły woli jaką włożyła w utrzymanie spokojnego tonu, jej głos i tak zadrżał.

Władca Ciem milczał przez chwilę.

- Z uwolnieniem Strażnika nie będzie problemu. Jednak nie wiem czy twój drugi warunek jest w ogóle możliwy do spełnienia i czy leży w moim interesie. Myślę, że potrzebuję większej motywacji... W postaci pierścienia i reszty miraculum.

Biedronka poczuła jak robi jej się zimno. Chciała już się odezwać jednak mężczyzna podniósł rękę uciszając ją.

- Pamiętaj, że to nie ja jestem w podbramkowej sytuacji. Nie obchodzi mnie co się stanie z Czarnym Kotem lub tobą. Mam własne bliskie osoby, dla których robię to co robię. Jedynym układem na jaki pójdę jest zapewnienie mi niepodważalnego zwycięstwa w zamian za uspokojenie waszej sytuacji.

Zamilkła. Czy Mistrz i Czarny Kot wybaczyli by jej gdyby zmarnowała ich wieloletnie poświęcenie i walkę ?

Co by się stało z Paryżem?

Oddając tylko kolczyki wciąż mieliby światło nadziei. Wciąż mogliby walczyć.

Wtem zauważyła coś dziwnego.

Nie widziała już Paryża.

Łuk Triumfalny otaczała gęsta, czarna mgła zlewająca się z mrokiem nocy i odcinająca go od reszty świata.

- A gdzie kawa i ciastka? Oj, pewnie nie dotarły. Zupełnie jak moje zaproszenie, ale nie martwcie się.  Oto jestem ! - usłyszeli rozbawiony głos.

Po chwili zobaczyli również jego posiadacza.

Czarny Kot aktywował Kotaklizm i ruszył w pierwszej kolejności na Władcę Ciem.

- Zostaw go! Ma Mistrza, musimy z nim negocjować! - zawołała Biedronka unieruchamiając jedną z rąk Kota przy pomocy jojo.

Rzucił jej rozwścieczone spojrzenie.

- Teraz nawet bronisz wroga? Oh, zamknij się i poczekaj po prostu na swoją kolej.

Niespodziewanie jego kij wydłużył się w jej kierunku więc zmuszona była zrobić unik.

Kot w tym czasie wyswobodził się z linki z zamiarem ponownego zaatakowania Władcy Ciem.

Mężczyzna  jednak zniknął.

Biedronka zacisnęła usta w wąską kreskę. Będzie musiała wymyśleć inny plan uwolnienia Fu.

Zielone oczy spojrzały na nią drapieżnie.

- To zostaliśmy sami. - zaśmiał się Czarny Kot i powoli zaczął iść w jej stronę.

Cóż, jego pech, że powoli. Nie zamierzała czekać.

Jednym susem rzuciła się w dół Łuku korzystając z jego mgły jako zasłony.

Na ślepo rzuciła jojo, które owinęło się wokół jakiegoś drzewa.

Wykonała gwałtowny obrót zmieniając kierunek swojego lotu, aby jej nie wyśledził i wpadła między budynki.

Przykucnęła obok kontenera na śmieci. Rozejrzała się czy nikogo nie ma w pobliżu i szybko się detransformowała.

W cywilnej formie skierowała swoje kroki z powrotem w stronę Łuku Triumfalnego, aby sprawdzić sytuację.

Czarna mgła powoli znikała. Nie widziała nigdzie Kota.

Westchnęła z ulgą. Bała się, że może zacząć krzywdzić cywili, aby się ujawniła. Wiedział, że na takie coś nie byłaby obojętna.

Wyciągnęła telefon, aby sprawdzić godzinę. Dochodziła północ. Nie opłacało jej się wracać.

Zrezygnowana stwierdziła, że resztę nocy spędzi w mieszkaniu , które było o wiele bliżej niż piekarnia.

Wysłała mamie wiadomość gdzie będzie i że wróci rano, żeby się nie martwiła.

Po kwadransie stała już ponownie tego dnia pod swoim mieszkaniem. Tym razem nie czuła, aż tak wielu emocji przechodząc przez jego próg.

Jej myśli skupione były  na pomysłach odbicia Fu lub możliwościach jakiejkolwiek pomocy Kotu.

Być może dlatego też nie zauważyła w pierwszej chwili, że ma gościa.

Trzymane przez nią w ręce klucze od mieszkania z głośnym brzdękiem wylądowały na posadzce.

Owity w ciemność [Miraculous FanFiction]Where stories live. Discover now