Rozdział 6

2.6K 225 554
                                    

- A-Adrien? - szepnęła nie mogąc oderwać wzroku od jego oczu w których błądziły wesołe iskierki.

Jej uwadze nie uszedł jednak fakt, że były nieco podkrążone. Być może ze zmęczenia? Życie takiej sławy nie jest pewnie w końcu łatwe.

- Kopę lat, co? Nawet nie wiesz... Jak mi ciebie brakowało, Marinette. - mruknął chłopak przytulając ją mocniej.

Zamrugała oczami wciąż nie mogąc przyswoić całej tej sytuacji i starając uspokoić szalejące w jej piersi z podekscytowania serce.

- Dzięki za ratunek, ale może... mógłbyś już mnie puścić? - zapytała siląc się na spokojny ton głosu.

- Może mógłbym. - uśmiechnął się chłopak nie poluzowując ani na moment uścisku. - Ale musiałbym mieć jakąś gwarancję, że nie uciekniesz od razu i dasz zaprosić się na kawę, herbatę lub ciastko w imię starej znajomości.

Spojrzała na niego zdziwiona zupełnie nie spodziewając się takich słów.

- Adrien, ja... - zaczęła, jednak przerwało jej gwałtowne szarpnięcie w tył wyrywające ją z ciepłych rąk blondyna.

Jej plecy napotkały inne ciało, a na jej ramionach pewnie spoczęły czyjeś dłonie.

Poczuła się przez chwilę jak szmaciana laleczka odbierana jednemu dziecku przez drugie.

- Co Ty wyprawiasz z moją dziewczyną? - usłyszała za sobą niezadowolony głos Luki.

- Witam się po prostu ze starą przyjaciółką, której dawno nie widziałem. - odpowiedział Adrien marszcząc lekko brwi.

- Wiesz co przez ciebie przechodziła? - krzyknął ze złością muzyk. - Nie masz prawa z nią nawet mówić!

- Marinette sama może decydować o tym z kim będzie rozmawiać. - zauważył spokojnie zielonooki patrząc zamiast na Lukę w oczy dziewczyny.

Sięgnął do kieszeni, aby wyciągnąć z niej wizytówkę. Jak przystało na modela, zawsze miał ich kilka przy sobie. Co z tego, że śmierdziały może trochę camembertem?

Nie zważając na próbującego zabić go spojrzeniem muzyka wepchnął karteczkę w dłoń niebieskookiej.

- Odezwij się w sprawie tej kawy. - mrugnął do niej i odszedł.

Marinette wpatrywała się cicho w błękitne literki układające się w imię na dźwięk którego mdlała dalej co druga nastolatka.

- O co chodzi z tą kawą? - usłyszała za sobą.

- Zaproponował przyjacielskie spotkanie. Wiesz, żeby powspominać pewnie stare czasy. - odpowiedziała wciąż oparta o chłopaka plecami.

Czuła lekkie poczucie winy na myśl, że poczuła taką ekscytację na widok blondyna.

- Powspominać jak złamał ci serce? Czy że nawet nie próbował potem cię spotkać i przeprosić za swoje zachowanie?

- Wiedział, że nie chcę go widzieć i nie spotkałabym się z nim. Może właśnie chce teraz przeprosić?

- Po dwóch latach?! Poza tym... Czemu go tak bronisz? Dalej coś do niego czujesz...? - zapytał nieco ciszej Luka.

Odwróciła się natychmiast.

Spojrzała w lazurowe oczy w których dostrzegła smutek.

Przyłożyła dłoń do jego policzka i uniosła się na palcach by złożyć na jego ustach pewny pocałunek.

- Luka, to był mój najlepszy przyjaciel i nie zaprzeczę - pierwsza miłość. Ale teraz kocham ciebie. Naprawdę myślisz, że tak po prostu zniszczę to wszystko co jest między nami i pobiegnę za Agreste'm, którego widzę pierwszy raz od dwóch lat? To ty byłeś ze mną przez cały ten czas. To ty poskładałeś moje serce do kupy.

Owity w ciemność [Miraculous FanFiction]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz