Rozdział 16

2.2K 219 462
                                    

Dysząc ciężko przyjrzała się sylwetce leżącej na jej łóżku.

Była z siebie dumna, że zdołała donieść go jakoś do swojego mieszkania.

- Nie rozumiem dlaczego po prostu się nie przemieniłaś. Jesteś silniejsza jako Biedronka. - usłyszała głosik obok siebie.

Opadła na podłogę z głośnym jękiem.

- Teraz mi to mówisz, Tikki?

Kwami wyglądało na rozbawione.

- No bo to... oczywiste. - zachichitało stworzonko. - Po prostu zawsze przy nim przestajesz logicznie myśleć.

- Może kiedyś tak było. - niebieskooka kiwnęła głową przypominając sobie swoje zachowanie w obecności Adriena gdy chodzili razem do liceum. - Ale teraz... To tylko przyjaciel.- mruknęła wpatrując się w chłopaka.

Tikki wzruszyła tylko ramionami.

Marinette odgarnęła lepiące się od potu do twarzy złociste kosmyki i przyłożyła swoją dłoń do czoła Adriena.

Chłopak miał chyba lekką gorączkę.

Zauważyła ponadto, że biała koszula w którą był ubrany jest mocno poplamiona.

Musiał pobrudzić się leżąc na ziemi.

Krytycznie przyjrzała się czarnym plamom stwierdzając, że pewnie nie puszczą łatwo. A już zwłaszcza jeżeli zaschną.

Podążając za głosem rozsądku postanowiła ściągnąć jego górną część ubioru i ją namoczyć.

Bezceremonialnie zaczęła rozpinać guziki odsłaniając coraz to więcej nagiej skóry swojego gościa.

Jej oczom ukazały się wyraźne zarysy mięśni. Przez głowę przemknęło jej, że w końcu jest modelem. Pewnie sporo ćwiczy.

Ściągła w końcu rozpiętą koszulę mimo dość dużych trudności. Wyjęcie jej spod niego było dość wymagającym zadaniem, jednak podołała . W końcu wcześniej dała radę go tu przynieść.

Jak nic wisi jej kawę.

Zobaczyła, że na nogawce spodni blondyna też widnieją czarne ślady.

Drogą kawę. Bardzo drogą.

Poczuła się trochę spięta majstrując przy klamrze i odpinając jego pasek. Ale przecież nie robiła nic złego.

Chciała tylko wyprać jego brudne i przepocone rzeczy.

Jej serce gwałtownie przyspieszyło gdy sięgnęła do zamka przy spodniach chłopaka.

Poczuła dziwne gorąco rozlewające się po całym ciele.

Przełknęła ślinę. Przecież to tylko głupi zamek!

Szybkim, sprawnym ruchem go odsunęła, przy okazji zauważając fragment czarnych bokserek.

- Ma-Mari...nett?

Zastygła w bezruchu. Naprawę musiał obudzić się... w takiej dwuznacznej sytuacji?

Z rezygnacją podniosła głowę znad jego krocza aby napotkać zszokowane spojrzenie zielonych oczu.

Zabrakło jej tlenu. Miała przez chwilę wrażenie, że się dusi. Cholera przecież biedronki są symbolem szczęścia, a jej ono zdecydowanie nie sprzyjało.

- Umm... Mogę kontynuuować, czy sam mógłbyś je ściągnąć skoro już się obudziłeś? - wypaliła.

Dopiero po coraz bardziej czerwonej twarzy chłopaka i ponownym przeanalizowaniu swoich słów dotarło do niej, że to co powiedziała tylko uczyniło sytuację bardziej pokrętną.

Owity w ciemność [Miraculous FanFiction]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz