Rozdział 35

1.9K 184 286
                                    

- Niezwykła Biedronka...

Dynamicznie wykrzykiwane kiedyś hasła sprawiające jej radość, teraz stały się dla niej czymś ledwo przechodzącym przez gardło.

Podrzucone przez nią nożyczki zmieniły się zaraz przy suficie w strumień energii, który podzielił się jak zwykle na osiem wiązek i pognał w świat by naprawić zniszczenia spowodowane działaniem Iniecito.

Jedna z nich zawirowała również wokół śpiącego na materacu blondyna.

Uklękła przy nim.

Jego powieki najpierw drgnęły lekko, aby po chwili podnieść się niepewnie ukazując szmaragdowe tęczówki. Ich właściciel niemal natychmiast podniósł się do pozycji siedzącej.

Zamrugał kilka razy skupiając na niej wzrok.

Nagle jakby zdając sobie z czegoś sprawę zerknął w dół odruchowo napinając mięśnie związanych ramion.

Gdy jego spojrzenie natknęło się na jasną obręcz na skórze palca u dłoni świadczącą o długotrwałym noszeniu pierścienia, którego teraz tam nie było, zmarszczył gwałtownie brwi.

- Gdzie on jest?! - syknął w jej stronę z wściekłością.

Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że jego miraculum wciąż znajduje się nieaktywne na jej palcu. Schowała za siebie dłoń mając nadzieję, że go nie zauważył.

- Spokojnie, Adrien...Porozmawiajmy. Chcę ci pomóc.

- Niby w czym? Jakie problemy może mieć idealny syn w chuj bogatego projektanta, który może mieć wszystko? Czego jeszcze ode mnie chcesz? Zabrałaś pierścień i poznałaś moją tożsamość. Nie wystarczy? Musisz się jeszcze głębiej wpierdalać w moje życie? - warknął.

- Muszę! - krzyknęła w odpowiedzi dając upust kłębiących się w niej emocjom. - Zależy mi na tobie do cholery. Z pierścieniem czy bez jesteś dla mnie ważny i dlatego pomogę ci czy tego chcesz czy nie.

Jej rozmówca zamrugał z niedowierzaniem, zdziwiony jej wybuchem.Jego szok nie trwał jednak zbyt długo.

Usta blondyna wykrzywiły się w złośliwym uśmiechu.

- Zależy ci na mnie ? Niby od kiedy? Aaa, tak wiem, odkąd stałem się dla ciebie problematyczny. Bohaterka na pokaz. Przejmujesz się czymś tylko wtedy, gdy jest ci to na rękę. - prychnął.

- Nie masz już miraculum. Nie stwarzasz zagrożenia, mogłabym cię oddać po prostu w ręce policji gdybyś coś zrobił.- zauważyła, a ton jej głosu złagodniał- A jednak nie zostawiłam cię, Kotku. I nigdy nie zostawię.

Spojrzała w zielone oczy i niepewnie objęła rękami jego skrępowane liną ciało.

- Może to też jest kłamstwo? - usłyszała cichy szept, któremu brakowało jednak przekonania. Głowa Adriena opadła na jej ramię.

- Nie, nie jest. Nie zostaniesz ze swoimi problemami sam. Odtąd zawsze będę już obok ciebie.

- Niby dlaczego? Po co chcesz to wszystko dla mnie robić? To nie trzyma się sensu. - mruknął wzdychając ciężko.

- A po co ty robiłeś to wszystko dla mnie ? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.

Wyprostował się, aby spojrzeć w jej twarz. Był tak blisko, iż czuła na ustach jego ciepły oddech.

- Nie żartuj sobie ze mnie. - warknął lodowatym tonem tak bardzo nie pasującym w tej chwili do jego przepełnionych bólem oczu.

- Jestem poważna. Przez ten cały czas miałam klapki na oczach, nie zdawałam sobie sprawy co do ciebie czuję.

Ujęła dłonią policzek blondyna dotykając jego czoła swoim.

Prychnął i zmarszczył lekko brwi spoglądając gdzieś w bok, unikając jej oczu.

- Co niby możesz do mnie czuć? Litość?Jakże szlachetnie z twojej strony.

Pogładziła kciukiem wolnej dłoni jego twarz zwracając ponownie na siebie spojrzenie mężczyzny.

- Kocham cię, Kotku. - wyznała cichutko - Kocham cię, Adrien.

Jego usta wygięły się w kpiącym uśmiechu. Zbliżył się do niej nieco bardziej.

- Doprawdy ? Jesteś w stanie mi to jakoś udowodnić? - szepnął niskim głosem prosto w jej lekko rozchylone wargi.

Jego oczy błyszczały niebezpiecznie, jednak było w nich coś hipnotyzującego. Coś co nie pozwoliło jej się od niego odsunąć i sprawiło, że nagle poczuła trawiące jej ciało gorąco.

Westchnęła cicho ogarnięta tym znanym już sobie uczuciem i gwałtownie przycisnęła swoje usta do tych jego.

Przymknęła powieki rozkoszując się ich ciepłem.

Natychmiast zachłannie oddał pocałunek przez co mimowolnie zadrżała. Tak bardzo brakowało jej jego bliskości. Jego odurzającego zmysły zapachu.

Wtem do jej uszu dotarł nagle dźwięk oznajmujący zbliżającą się detransformację.

Otworzyła szeroko oczy odrywając się od blondyna. Ten jednak miał nieco inne plany.  Mimo krepującej go liny przechylił się w jej stronę by po chwili przygwoździć ją całym ciężarem swojego ciała  do materacu.

- A-Adrien...Ja muszę... - zaczęła jednak nie dał jej dokończyć ponownie zamykając jej usta w pocałunku.

Jego język wtargnął zwinnie między jej wargi i wykonując płynne ruchy doprowadzał ją powoli do szaleństwa. Mimowolnie ponownie przymknęła powieki nie mogąc zmusić się do tego, aby go odepchnąć. 

Kolejne piknięcie.

Jego noga wsunęła się powoli między jej uda ocierając o jedno z jej najwrażliwszych miejsc. Ciepły prąd rozszedł się po jej podbrzuszu rozpalając żywym ogniem całe jej ciało. Stłumiony jęk, który wyrwał się z jej gardła zgniął gdzieś w ustach blondyna.

Poczuła, że jego dłonie delikatnie gładzą jej palce.

Jego dłonie...

Momentalnie otrzeźwiała i otworzyła oczy, jednak było już za późno.

Trzecie piknięcie.

Adrien jedną ręką chwycił nadgarstki dziewczyny i przycisnął je do materaca za jej  głową. W drugiej ręce trzymał pierścień. Nawet nie poczuła kiedy go jej zabrał.

Ogarnął ją nagle przenikliwy chłód. Nie wiedziała czy był wywołany przerażeniem, które w tej chwili czuła , czy poczuciem pustki wywołanym nagłą utratą kontaktu z jego ustami.

Kątem oka dostrzegła kulę światła, która przeniknęła przez drzwi prowadzące do głównego pokoju i zniknęła w pierścieniu.

Plagg musiał powrócić do miraculum gdy ściągnął je z jej palca.

Czwarte piknięcie.

- Powiedzieć ci pewną ciekawostkę? - szepnął nachylając się nad jej uchem. - Jak już mówiłem dzięki mrocznej energii jestem znacznie silniejszy. W zwykłej formie również, moja naiwna Kropeczko.

Z kpiącym uśmiechem podsunął jej pod oczy palec na którym zobaczyła kilka czarnych kul nie większych od główki szpilki. Mimo małych rozmiarów niewątpliwie były to kule kotaklizmu. Więc to tak poradził sobie z liną.

Drzwi do pokoju otworzyły się gwałtownie, a do pomieszczenia wpadł mistrz Fu i  Mayura zaalarmowani zapewnie zniknięciem Plagg'a. 

Blondyn poderwał się do góry błyskawicznie zakładając pierścień.

- Wysuwaj pazury! - krzyknął.

- Adrien! - rozpaczliwy wrzask Mayury pomieszał się z hukiem rozbijanej nad nią szyby i ostatnim piknięciem kolczyków.

***

No! Tym razem dam wam podstawy do marudzenia na moment w którym kończę! 😂🧡

Owity w ciemność [Miraculous FanFiction]Onde histórias criam vida. Descubra agora