Rozdział 17

2.5K 207 657
                                    

- Pójdę się umyć. Też jestem już trochę zmęczona. - powiedziała Marinette zmieniając temat i znikając za drzwiami łazienki.

Adrien spojrzał ponownie na gramofon. Był niemal pewien, że to ten sam, który znajdował się u mistrza Fu.

A to by znaczyło, że Marinette... Jest Biedronką. Jego Biedronką, którą kochał przez tyle lat.

Która... Poczuł, że robi mu się gorąco na wspomnienie nocy sprzed dwóch lat. Też go kochała.

I być może nadal kocha.

Przypomniał sobie gdy wtuliła się w niego pod piekarnią i zasnęła słodko w jego ramionach.

A potem gdy obudził się w jej łóżku i zobaczył jej zarumienioną twarz, gdy...

Jęknął zawstydzony chowając twarz w kocu.

- Hormony buzują, młody? - usłyszał piskliwy głos swojego przyjaciela.

- Oh, zamknij się Plagg. - bąknął niewyraźnie spod materiału.

- Hej, wiesz przez co ja musiałem przechodzić i jak się natrudzić? Kiedy zerwała z ciebie koszulę udało mi się przelecieć do kieszeni spodni, kiedy dostała zawiasa podczas oglądania twojego sześciopaka. Ale wiesz jaki miałem stres jak wzięła się za spodnie? Wiesz gdzie musiałbym się schować ?! - krzyknęło z wyrzutem kwami.

Adrien skrzywił się na samą myśl.

Zaraz jednak spojrzał na Plagga z podekscytowaniem.

- Hej, powiedz. Marinette to Biedronka? - zapytał odrzucając koc na bok.

- No mi bardziej wygląda na człowieka, niż owada. - mruknął kotek dłubiąc sobie w uchu.

Blondyn przewrócił oczami.

- No przecież wiesz, że i tak ci nie powiem, nawet jeżeli miałbyś rację! - zawołało z wyrzutem kwami. - Jeżeli masz jakieś podejrzenia to zapytaj ją o coś co wie Biedronka, jednak nie jest to związane z waszym życiem superbohaterów. O coś osobistego. - poradził Plagg.

- Pierwszy raz się na coś przydałeś. - pochwalił stworzonko blondyn.

- Co?! Pierwszy raz ?! - kwami prawie się zapowietrzyło - Ty głupi bachorze, gdybyś tylko mnie słuchał...! Ah, szkoda nerwów na kogoś z twoim kolorem kudłów. - machnął na niego łapką Plagg i poleciał gdzieś obrażony.

Chłopak zachichotał pod nosem układając się wygodnie na kanapie.

Coś mu mówiło, że się nie myli.

Musiało mu się przysnąć, ponieważ obudziło go dopiero skrzypnięcie drzwi od łazienki.

Był trochę zmęczony,nie ukrywał. Cóż, był tak przejęty szukaniem mistrza, że nie zdążył wziąć całej porcji leku i atak nastąpił nawet mimo tego, że dzisiaj nie walczyli z żadną akumą.

Dobrze, że przed straceniem przytomności zdążył chociaż otrzeć tą cholerną maź z twarzy kawałkiem koszuli.

Niebieskie oczy spojrzały na niego zmartwione.

- Obudziłam cię? - zapytała dziewczyna, wokół której w tym momencie krążyły wszystkie jego myśli.

- Zamyśliłem się i chyba mi się przysnęło. - przyznał zgodnie z prawdą lustrując jej drobną sylwetkę ubraną teraz w krótką do połowy ud koszulkę.

Jej mokre włosy opadały na plecy i ramiona, a na twarzy widniał lekki rumieniec.

- Nad czym tak myślałeś? - zapytała zaciekawiona podchodząc bliżej i siadając obok niego na kanapie.

Owity w ciemność [Miraculous FanFiction]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz