Rozdział 15

2.1K 212 242
                                    

- Nie, nie, nie...! Cholera ! - jęknął blondwłosy chłopak w czarnym kostiumie przeszukujący opróżnione już przez kogoś wcześniej szafki.

Jednak wciąż miał nadzieję, że coś znajdzie.

Sytuacja była naprawdę patowa.

Gdy przyszedł do Fu i zobaczył, że staruszka najprawdopodobniej ktoś porwał na początku chciał stamtąd wybiec i zacząć go od razu szukać.

Silny ból głowy skutecznie jednak przypomniał mu o celu jego wizyty.

Potrzebował leku.

Przy obecnym tępie, kapsułek starczy mu może na tydzień lub nawet krócej. Wszystko zależy od aktywności Władcy Ciem. A co potem?

Nie znalazł ani kropli złotego płynu.

Krzyknął z bezsilności uderzając pięścią w szafkę.

Gdyby tylko znał recepturę.

- Kocie? - usłyszał za sobą głos.

Odwrócił się niemal natychmiast, aby zobaczyć wchodząc przez okno Biedronkę.

- Czy... Czy wszystko z tobą dobrze? - zapytała z daleka nie zbliżając się do niego nawet o krok.

Jej oczy obserwowały go czujnie, a dłoń była delikatnie zaciśnięta na jojo.

Bała się go.

Miał ochotę się skrzywić, jednak powstrzymał ten odruch.

- Jest w porządku, Kropeczko. - mruknął smętnie.

- Dlaczego przeszukiwałeś szafki mistrza? - skierowała w jego stronę kolejne pytanie.

- Sprawdzałem czy na pewno zabrali miraculum i księgę. - skłamał odwracając od niej spojrzenie.

Był ciekawy jak długo go obserwowała.

- Byłam tu wcześniej. Miraculum są bezpieczne, jednak księgi nie było. - wyjaśniła z pozoru spokojnym głosem. On jednak wciąż widział, że jest wyraźnie spięta.

Podszedł do okna stając obok niej.

Wpatrzył się uważnie w jej delikatny zarys twarzy otulony łagodnie przez granatowe kosmyki, w jej lekko przygryzione usta i zmarszczkę rysującą się między brwiami.

Jak zwykle zatrzymał się na jej oczach. Zawsze pełnych emocji, zawsze tak samo intensywnych, tak samo niebieskich.

Chciał ją chronić.

- Kropeczko... Naprawdę przepraszam za moje zachowanie. - westchnął ciężko. - Nie chciałem, aby mój problem miał na ciebie jakikolwiek wpływ. Byłaś, jesteś i z pewnoscią też będziesz dla mnie zawsze najważniejszą osobą w moim życiu. Pamiętaj o tym cokolwiek by się nie stało. - szepnął.

Chronić przed całym złem.

- Kotku... - zaczęła niepewnie spuszczając wzrok. - Tobie naprawdę zależy na mnie w takim stopniu? 

- Oczywiście, że tak. W końcu cię kocham. - powiedział pewnie uśmiechając się szczerze.

Chronić nawet przed sobą.

Wyglądała jakby ktoś sprzedał jej policzek. Miał nawet przez chwilę  wrażenie, że skrzywiła się jakby to sprawiło jej ból.

Wmówił sobie, że to nic.

Przecież zawsze wiedział, że nie odwzajemnia jego uczuć. Mimo to jego uśmiech przygasł.

- Chodźmy poszukać mistrza. - rzucił zmieniając temat i wskakując na ramę okna. - Przeszukamy większy teren, jeżeli się rozdzielimy. - zauważył. - Jak coś znajdziesz , zadzwoń.

Owity w ciemność [Miraculous FanFiction]Where stories live. Discover now