Rozdział 14

2.1K 210 150
                                    

Obudził go silny ból głowy. Cóż, nie żeby się tego nie spodziewał.

Rolety w pokoju nie były zasłonięte więc dodatkowo słońce zafundowało jego twarzy darmowy prysznic w swoich promieniach.

Zauważył, że ta wredna kula jest już wysoko na niebie, więc na pewno nie był to poranek. Ciekawe ile spał? Zerknął na zegar na ścianie. Była piąta po południu.

Przespał cały dzień. Znowu. Cóż, jakby nie było na własne życzenie. Tak jak boląca głowa.

Ponadto czuł ucisk w klatce piersiowej, co nigdy jeszcze nie zdarzyło mu się po alkoholu.

Ledwo co oddychał.

Leżał na plecach więc postanowił przewrócić się na bok. Napotkał jednak dziwny opór.

Rozszerzył oczy w akcie cichego szoku widząc powód swoich problemów z oddychaniem.

Chloe leżała na nim w najlepsze wtulając się w jego klatkę piersiową.

Musieli zasnąć podczas oglądania filmu na siedząco i pewnie blondynka śpiąc przewróciła się na niego.

Poczuł dziwną ekscytację wymieszaną jednak z bólem głowy i zmieszaniem. W końcu kochał Marinette, a zamiast niej leżała na nim inna dziewczyna.

Jego wewnętrzne rozważania przerwał dźwięk dzwonka do drzwi.

Przez myśl przeszło mu, że to Juleka która znowu przyszła na niego nakrzyczeć, że przez cały dzień nie daje znaku życia.

Para nieprzytomnych, błękitnych jak letnie niebo oczy spojrzała na niego ze zdziwieniem.  Ich właścicielkę najwidoczniej obudził dźwięk, który rozniósł się po pomieszczeniu.

- Nie za wygodnie się spało? Poduszka pierwsza klasa. - zauważył z przekąsem szykując się na natychmiastową ripostę.

Nic takiego jednak nie nadeszło.

Chloe poderwała się do góry schodząc z niego z hukiem,  a na jej twarzy wykwitł mocny rumieniec rozlany aż po czubki uszu.

- Po-Powinieneś otworzyć. Ktoś już długo czeka. - zauważyła odwracając od niego spojrzenie i okrywając się na powrót zrzuconym przed chwilą kocem tak,  że wystawała tylko jej głowa.

Przyznając jej rację skierował się w stronę drzwi, aby je otworzyć.

Skamieniał. 

Marinette nerwowo przechodziła z nogi na nogę stojąc ze spojrzeniem wbitym w podłogę.

Gdy zauważyła, że drzwi w końcu się otworzyły podniosła głowę nawiązując z nim mimowolnie kontakt wzrokowy.

W pierwszej chwili był pewien, że widzi w jej oczach radość i ulgę, że w końcu wyszedł.

W drugiej chwili na jej skroń wstąpiły delikatne zmarszczki świadczące o zmartwieniu i niepewności.

A w trzeciej chwili... W trzeciej chwili zobaczyła przez jego ramię majaczącą w tle pokoju sylwetkę Chloe.

Podążył za jej niedowierzającym spojrzeniem i zdał sobie sprawę jak to musiało wyglądać.

Nie otwiera długo, a za nim na kanapie siedzi blondynka owinięta kocem w taki sposób, że nie wiadomo czy ma coś na sobie czy nie.

- Marinette... - jęknął błagalnie mając nadzieję, że da mu wyjaśnić to nieporozumienie i za chwilę będą się z tego wszyscy troje śmiali.

- Dzwoniłeś dużo razy, a potem nie odbierałeś, więc... Przyszłam sprawdzić czy wszystko w porządku. - powiedziała chłodnym głosem, który rozwiał wszelkie wątpliwości co do tego, że na takie zakończenie nie miał co liczyć. - Ale okazuje się, że... Radzisz sobie lepiej niż ja. - prychnęła, jednak jej głos zadrżał. Nie była nigdy dobra w ukrywaniu uczuć.

Owity w ciemność [Miraculous FanFiction]Where stories live. Discover now