Rozdział 23

1.9K 200 213
                                    

Coś, a raczej ktoś pociągnął go w tył.
Zobaczył zdziwione oczy Marinette gdy siłą zmuszono go do wypuszczenia jej z ramion.

Jednak nic teraz nie było dla niego ważniejsze, niż fakt iż żyła.

Został rzucony na ścianę rownoległą do łóżka.

Sekundę potem ciężka, ściśnięta w pięść dłoń Luki z całej siły uderzyła w jego twarz.

Impet ciosu z powrotem wbił go w ścianę. Usłyszał pisk dwóch kobiecych głosów.

Intensywny ból rozszedł się po jego szczęce. Rozbawił go trochę fakt, że w porównaniu z jego atakami takie uderzenie nie było niczym specjalnym. Spojrzał na turkusowookiego i uśmiechnął się.

Luka zamarszczył brwi widocznie wkurzony.

- Zabiję cię skurwysynie! - krzyknął znów formując dłoń w pięść - Coś ty jej zrobił? Ona chciała się przez ciebie zabić,  rozumiesz?! A ty w dodatku masz czelność się tu pojawiać?

Wziął ponowny zamach. Adrien wyprostował się nie czując jakiejkolwiek potrzeby,  aby uniknąć ciosu.

Z jego wargi pociekła stróżka krwi, a lewa połowa twarzy zrobiła się nieprzyjemnie ciepła. Pewnie zaczeła już puchnąć.

- To wszystko to nie twoja sprawa Cauffaine. - mruknął obojętnym tonem - Muszę wyjaśnić coś z Marinette,  więc uprzejmie prosiłbym abyś opuścił salę.

- Myślisz, że zostawię ją samą z takim bydlakiem jak ty?!  - krzyknął rozjuszony muzyk ponownie unosząc rękę.

- Luka, przestań! - przerażona całą sytuacją Chloe złapała go za ramię -Czy wasza para osłów chociaż pomyślała jak musi się czuć Marinette obserwując całą tą sytuację!?

Turkusowe i zielone oczy natychmiast skierowała się w stronę łóżka.

Marinette siedziała skulona,  objęta własnymi ramionami i ze spuszczoną głową. Trzęsła się jakby było jej zimno.

Blondyn niepewnie zrobił krok w jej kierunku .

W tym samym momencie drzwi sali otworzyły się,  a przez nie weszła pielęgniarka.

- Już dwadzieścia minut po czasie wizyt.   Jestem zmuszona prosić was,  abyście opuścili szpita...- spojrzała zdziwiona na zmasakrowaną twarz Adriena i stojącego obok Lukę trzymanego wciąż przez Chloe - Czy mam wezwać ochronę?  - skierowała pytanie do blondyna.

Pokręcił głową.

- Nie ma takiej potrzeby. Czy mogłaby mi pani dać jeszcze chwilę na rozmowę? Mam coś ważnego do...

- Wyjdź, Adrien.

Słaby głos granatowłosej dziewczyny odbił się lekkim echem po pomieszczeniu.

Nie patrzyła nawet na niego.

- Marinette, to wszystko to nieporozumienie. Proszę,  daj mi to wyjaśnić. - jęknął czując ogarniającą go  słabość.

Dopiero teraz podniosła głowę obdarzając go spojrzeniem z którego nie był w stanie nic odczytać.

- Już zrozumiałam,  że to było nieporozumienie. - wykrzywiła w usta w czymś co miało być uśmiechem -  Proszę,  wyjdź.

Pielęgniarka popchnęła go ponaglająco w kierunku wyjścia. Luka i Chloe już opuścili pomieszczenie.

- Musimy porozmawiać! Nie chcę cię znowu stracić przez mój błąd! Marinette! - krzyknął żałośnie wyciągając w jej stronę rękę.

Owity w ciemność [Miraculous FanFiction]حيث تعيش القصص. اكتشف الآن