Rozdział 39

569 20 0
                                    

-- Choć tu ty krasnalu! - no i się doigrał... Rzuciłam się na przerażonego Taehyunga.

-- Przepraszam bardzo jaki krasnal?! Ja mam 179 cm wzrostu! - tak trafiłam w czuły punkt. Męskie ego zostało skrzywdzone.

-- Cicho być! - krzyknęłam i zaczęła się walka.. Na szczypanie wiem dziwne... Ale na łaskotki jest odporny więc trzeba znaleźć inny sposób.

-- Ała kobieto nie tak mocno! - zawsze wykorzystywał na mnie takie chwyty. Mówił jak go to nie boli, a następnie przejmował nade mną kontrolę.

-- To kara! Za ukrywanie ich! - no sorry, ale jakąś musiał dostać.

-- Hyung ratuj! - krzyczał przerażony.

-- Licz na siebie. - hehe Jimin go zdradził.

-- Pożałujesz tego hyung! - krzyczał broniąc się.

Yoongi i Sohwa tylko patrzyli i niedowierzali własnym oczom. Min tylko przecierał oczy ze zmęczenia.

-- Skończcie już tą zabawę. - powiedziała Sohwa rozdzielając mnie i Taehyunga.

-- Ja ci dziękuję święta kobieto. - gdy to usłyszałam palnęłam starszego w ramię.

-- Uważaj co mówisz. - zagroziłam mu.

Gdy tylko przestaliśmy się zaczepiać Jimin dał ulubionego loda Tae. Nie spodziewałam się, ale ten przyssał się do niego jak do cumelka.

Byłam szczęśliwa, że mam takiego słodkiego i zabawnego chłopaka.

-- Siemanko ludzie! - do salonu wparowała reszta Bangtanów. - Mamy kurczaka!

-- Ojj tak w końcu. - widocznie Jiminowi na sam widok pudełek z jedzeniem ślinka ciekła.

-- Kto dał Taehyungowi lody?! - chyba Jin nie był z tego faktu za bardzo zadowolony...

-- On. - wskazałam palcem na Parka z poważną twarzą.

-- Ty... - gdyby chłopak miał lasery w oczach dawno bym nie żyła.

-- Ja ci tu zaraz dam! Nie daje się mu o tej porze lodów! Wiedziałeś o tym! - mamuśka ewidentnie się wściekła. W sumie go trochę rozumiem.. Dla niego Bangtani są jak jedna wielka rodzina. Myśli, że skoro jest najstarszy odpowiada za nich. Po części ma rację..

-- Hehe przegryw. - mina Tae wszystko wygrała. Jego twarz przypominała mine jakiegoś pedofila.

-- Ani mi się waż tknąć kurczaka mały kurduplu! - Jin dziwne zaczął wymachiwać rękami. Myślałam, że zaraz dostanie padaczki czy coś.

-- Stary spokojnie. To tylko lody. - no i Suga dolał oliwy do ognia

-- Ja stary?! Ja nawet 40 lat nie mam! Nie no muszę usiąść zaraz zemdleje. - najstarszy opadł zdyszany na krzesło. No i po co się tak unosił..?

-- Gdybyś tak nie krzyczał to byś teraz nie dyszał jak buldog. Hehe te moje skojarzenia są boskie. - zadowolony Hope wziął pierwszego gryza kurczaka. Po chwili Seokjin zgromił go wzrokiem tak, że ten się zadławił, ale na pomoc przybiegł mu Namjoon.

-- Dom wariatów.. Nie wiem co ja tu jeszcze robię...  - tym razem odezwał się Jungkook myślę, że oni naprawdę chcą wylądować na ulicy.

-- Ja na waszym miejscu bym się przymknęła. - dzięki temu, że czuliśmy się przy sobie swobodnie mogłam mówić jak chce.. No można tak powiedzieć.

-- Młoda damo język! Ale tak masz rację. - no chyba Jin się powoli uspokajał. Nie chciałam żeby wywołał III wojnę światową.

-- Dobrze to ja wam nie przeszkadzam. Jutro mam lekcje tańca. - chciałam już iść na górę, ale głośne "eee" z buzi Jimina mi przeszkodziło.

-- Kobieto ty chcesz ćwiczyć nawet w wakacje? - był tym bardzooo zdziwiony.

-- Nie żeby coś, ale za rok zdaje egzaminy. Nie, że muszę zdać takie jak matma, koreański i angielski, to jeszcze taniec, śpiew i rap. Nie chcę tego zawalić. Poza tym zajęcia będę miała raz w tygodniu czyli nie dużo. - wytłumaczyłam im na spokojnie sytuację.

B.H High School | Taehyung | ZAKOŃCZONE |Kde žijí příběhy. Začni objevovat