Rozdział 27

812 32 1
                                    

Odebraliśmy wszystkie swoje bagaże i poszliśmy w swoje strony. Oczywiście wcześniej zapewniłam moich tymczasowych opiekunów, że ktoś odbierze mnie z lotniska.

Pożegnaliśmy się podaniem dłoni. Oni wyszli razem całą 7, a ja czekałam na rodziców.

Nie minęło sporo czasu, a znaleźli się tuż obok mnie.

-- Córciu! - krzyknęła moja mama od razu przytulając mnie najmocniej jak umiała.

-- Oglądaliśmy twój występ. Jesteś niesamowita. - skomentował mój tata czochrając mi włosy dłonią.

-- Dziękuję. - zaśmiałam się z ich reakcji. Widziałam w ich oczach dumę, która przerodziła się powoli w łzy. - Nie płaczcie, bo zaraz ja się popłacze. - powiedziałam ocierając mokry już policzek.

-- Ale my jesteśmy tacy dumni! - moja mama całkowicie się rozpłakała.

Mój tata, który mniej więcej zachował powagę wyciągał co chwile chusteczki. Chyba spodziewał się takiego obrotu sprawy.

-- Dziewczyny ogarnijcie się i jedziemy do domu. - tata zaczął udawać oficera z wojska. Zawsze to robił gdy obie płakałyśmy. - Musimy iść. Mamy dla ciebie niespodziankę.

Wziął moje bagaże i pomaszerował do wyjścia jak żołnierz.

Zapakowaliśmy się do auta rodziców i pojechaliśmy do ciepłego, przytulnego domku.

Droga nie minęła jakoś szczególnie długo. Cieszyłam się z tego powodu, bo byłam wykończona po podróży.

Gdy tata zaparkował ja szybko wyskoczyłam z pojazdu i pomknęłam do domu. Wiem, że mogłam chociaż pomóc z moimi walizkami, ale jak chce mi się siusiu to nic nie jest od tego ważniejsze.

Niestety jak się okazało drzwi były zamknięte.

-- Mamo! Mamo! - zaczęłam krzyczeć, trzymając się teatralnie wiadomo gdzie żeby jej pokazać o co mi chodzi.

-- Ahh już lecę! - po chwili znalazła się obok mnie i śmiejąc się otworzyła mi drzwi.

Na korytarzu panowała ciemnica. Dosłownie. Nagle światło się zapaliło, a przede mną wyskoczyły dziewczyny.

Byłam zdziwiona, ale jak to przeszło to zorientowałam się, że chce do toalety. Zwinnie ominęłam zdziwione przyjaciółki i z impetem wbiegłam do pomieszczenia.

Po zakończeniu swoich czynności wyszłam już trochę bardziej spokojna.

-- Okej. Takiego przywitania to ja się nie spodziewałam. - zaczęła przewracać swoimi oczami Sohwa. Zawsze to robiła gdy coś jej nie pasowało.

-- No znacie mnie przecież. Siku jest ważniejsze od wszystkiego. - zaśmiałam się niezręcznie, drapiąc się po głowie.

-- Ehh... Chodź tu do mnie maleńka! - krzyknęła szczęśliwa Rose i rzuciła mi się na szyję. Na początku nie mogłam utrzymać równowagi, ale jakoś dałam radę. Natomiast gdy pozostała dwójka dołączyła wszystkie w 4 wylądowałyśmy na zimnej podłodze.

Nagle usłyszałyśmy dźwięk robionego zdjęcia. Wszystkie odwróciłyśmy głowę w tamtą stronę. Byli to moi rodzice śmiejący się z nas i robiący nam zdjęcia aparatem.

-- Uśmiech dziewczynki! - krzyknęła moja mama na co na naszych twarzach pojawiły się wielkie uśmiechy jak banany.

Starsi pomogli nam wstać i pośpieszali nas do stołu. Były na nim same moje ulubione potrawy, aż ślinka ciekła.

Zasiadłyśmy do stołu i od razu zabrałyśmy się za jedzenie. Rodzice aby w naszej małej imprezce nie przeszkadzać poszli do swojej sypialni.

-- Ooh kasahamnida! - krzyknęła szczęścia Rose łapiąc się teatralnie za brzuch.

-- O ja cie, ale to było pyszne. - oparła się o krzesło pojedzona Jisoo.

-- Uwielbiam twoich rodziców. - zadowolona Sohwa dziękowała im co chwilę.

-- No widzicie? Takie przyjemności macie tylko ze mną. - wskazałam na siebie palcem.

B.H High School | Taehyung | ZAKOŃCZONE |Where stories live. Discover now