Rozdział 46

388 12 0
                                    

-- Kate.. Chciałbym Cię gdzieś zabrać.. - powiedział do mnie szeptem Tae, gdy szliśmy grupką do restauracji coś zjeść.

-- Tak? - byłam zdziwiona, bo wyglądał na zestresowanego. - Możesz mnie tam zaprowadzić. - powiedziałam z pocieszającym uśmiechem, dając swoją dłoń na jego ramię.

-- Wiecie co.. My już spadamy. - podrapał się niezręcznie po głowie.

-- O niee czemu? - wyglądali na przejętych.

-- Kate jest bardzo zmęczona i woli zjeść coś domowego. - wyjaśnił Kim, trzymając mnie za rękę.

-- Ahh.. No dobrze. To udanego wieczoru! - odpowiedziała Jisoo machając nam na pożegnanie, a razem z nią inni.

-- To co idziemy? - spytał szczęśliwy starszy z iskierkami w oczach.

-- Pewnie. - musnęłam jego usta swoimi.

Na początek skierowaliśmy się do samochodu starszego ponieważ, ten zakomunikował, że to co chce mi pokazać jest za miastem. Ja nic nie wiedząca zgodziłam się na jego plan.

Jechaliśmy około godzinę. W tym czasie zdążyłam się zdrzemnąć. Jednak mój piękny sen przerwał Kim.

-- Jesteśmy. - powiedział, odpinając mi tym samym pasy.

Gdy rozglądnęłam się zobaczyłam śliczną, klimatyczną, małą polane, na której rosło mnóstwo rodzajów różnych kwiatów.

Ja wysiadłam z auta, a on wyciągnął coś z bagażnika. Jak się okazało był to koszyk piknikowy i koc. Byłam zachwycona jego pomysłem, bo jeszcze na takiej randce nie byliśmy.

Następnie chwycił moją dłoń i zaprowadził na sam środek łąki. Rozłożył koc, a później poprosił bym usiadła.

-- Jak tu pięknie. - powiedziałam kładąc się na miękkim kocu.

-- Prawda? Jest dokładnie tak jak lubisz. - miał rację uwielbiałam takie miejsca.

-- Jak ty mnie dobrze znasz. - zaśmiałam się, wstając i patrząc na chłopaka.

-- Masz arbuza. - nie zdążyłam nic powiedzieć, bo soczysty owoc wylądował w moich ustach.

Jedliśmy świerze owoce i podziwaliśmy kwiaty, które bujały się na lekkim wietrze.

-- Chodź zrobimy wianek. - zaproponował, a ja się uradowałam. Natychmiast przypomniały mi się czasy dzieciństwa.

-- Tak! - krzyknęłam z radością.

Uzbieraliśmy mnóstwo przeróżnych roślin. Od największych do tych najmniejszych.

Gdy ja zbierałam i podziwiałam piękno natury, starszy zrobił dla mnie niesamowity wianek, który był bardzo uroczy.

-- Proszę moja księżniczko. - powiedział zakładając mi "koronę". Jego kwadratowy uśmiech nie schodził od kąd tutaj przyjechaliśmy. Cieszyło mnie to jak dziecko. - A teraz zamknij swe bajkowe oczy i poczekaj chwilkę. - poprosił, po czym nie zastanawiając się zrobiłam to co poprosił.

-- Już oppa? - zapytałam podekscytowana. Byłam ciekawa co takiego dla mnie szykuje.

-- Już możesz. - gdy otworzyłam oczy zaniemówiłam. TaeTae klęczał przede mną trzymając w pudełku prześliczny pierścionek. - Wiem, że dzieli nas przepaść wiekowa i mieliśmy wiele problemów z tym związanych, ale jesteś osobą, na którą czekałem całe swoje życie. - jego oczy zaświeciły się milionami emocji. - Dlatego też... Proszę.. Czy wyjdziesz za mnie? - spytał a w moich kącikach oczu pojawiły się łezki. Byłam chyba najszczęśliwszą osobą na tej ziemi.

-- T-Tae.. Nie wiem co powiedzieć. - czułam, że byłam już cała czerwona.

-- Proszę odpowiedz. - ewidentnie nie mógł się na nią doczekać.

-- T-tak wyjdę za ciebie! - krzyknęłam, a chłopak wstał i rzucił mi się w ramiona. Oboje płakaliśmy i śmialiśmy się w jednym czasie. Nie mogliśmy uwierzyć, że w końcu nasz związek po 4 latach przerodzi się w coś większego.

Gdy się trochę uspokoiliśmy, starszy założył mi pierścionek na palec. Wyglądał jakby był z prawdziwego diamentu. Ręcznie dla mnie robiony. Poczułam się jak księżniczka z bajek, która znalazła swojego księcia na białym koniu...

*************
Mam ostatni dzień zdalnych..
Czy ja jestem normalna, że wstałam o 5.30? Chyba nie..

B.H High School | Taehyung | ZAKOŃCZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz