Rozdział VIII

80 7 2
                                    

Prawdę powiedziawszy, jeszcze nigdy Constance nie przygotowywała się do wyjścia z taką troską, co z nieukrywanym zadowoleniem spostrzegła jej matka, która poczyniła też parę uwag na ten temat. Jednak sama Constance nie usłyszała żadnej z nich, może prócz kilku porad na temat tego, którą suknię powinna założyć lub też skierowane do pomagającej jej służącej wskazówki, jak poprawnie zawiązać szarfę, ponieważ pozostałe przeznaczone były dla uszu pana Hawthorne'a.

A chociaż pan Hawthorne udawał, że w ogóle nie interesują go słowa żony, ukradkiem przyglądał się swojej córce. Miło było spostrzec, jak się zmienia: zresztą czas był na to najwyższy. W ten sposób mogła uniknąć nieprzychylnych czy prześmiewczych spojrzeń swoich rówieśnic, ale przede wszystkim uszczypliwych uwag starszych dam, które – same utraciwszy większość swego czaru – teraz znajdowały rozrywkę w dopatrywaniu się wad pośród młodego pokolenia.

Zresztą Constance była naprawdę ładna i przykro było patrzeć na to, jak unika właściwych dla swego wieku rozrywek. Nigdy nie potępiał jej zamiłowania do spacerów czy książek, uważając je za konieczną część dorastania; wręcz twierdził, iż młoda kobieta nie ma prawa wyrosnąć na nikogo wartego uwagi, jeśli nie poświęci dostatecznej liczby godzin na poszerzanie swej wiedzy poprzez regularną lekturę, zaś przechadzki działały zbawiennie na zdrowie każdego człowieka, niezależnie od jego płci czy wieku.

A jednak istniały pewne cechy, których panna nie mogła się nauczyć, o ile nie uczęszczała i nie brała czynnego udziału w spotkaniach towarzyskich. A chociaż naturalna skromność i nieśmiałość bywały uznawane za czarujące, w pewnym momencie ów pierwotny urok zanikał i gdy dama podrastała, twierdzono, że jest ona arogancka i mrukliwa, te zaś cechy czyniły z niej niemalże nieznośną towarzyszkę. Dlatego jeśli w towarzystwie uznawano kogoś za milkliwego i zarozumiałego, większość gości stroniło od niego. W przypadku kobiety mogło się to skończyć wręcz tragicznie.

Mimo wszystko ostatnie przemiany Constance mogły świadczyć o tym, iż wszelkie niepokoje jej rodziców związane z jej osobą były zupełnie bezpodstawne. Pozostawało jednak pytaniem, co – albo kto – sprowokował tę zmianę. Bowiem Constance nadal była skryta: nie opowiadała rodzicom o tym, z kim rozmawiała ani na jaki temat; oni z kolei nie widzieli powodu, by interesować się sprawami córki aż do tego stopnia, by ją o to natrętnie wypytywać. Jedyną zatem osobą, która coś na ten temat mogła wiedzieć, była Anne, lecz ta, jako wierna przyjaciółka i powiernica, milczała jak grób.

Wydawać się mogło, że dla rodziców Constance nie ma większego znaczenia, dlaczego ich córka tak niespodziewanie postanowiła się zmienić; jednak było zupełnie odwrotnie, chociaż żadne z nich nie poruszyło tego tematu. W ich głowach jednak roiło się od myśli i opinii.

W tenże sposób Jane Hawthorne przekonana była, iż w jakiś cudowny sposób Anne, która nie wydawała się zainteresowana żadnym ze swoich kuzynów, przekonała starszego z nich o wspaniałych zaletach przyjaciółki; jednocześnie też wzięła sprawy Constance w swoje ręce i tak oto przekonała oboje młodych ludzi do siebie. Nie mówiła nic o tym mężowi, ponieważ przekonana była, że pan Hawthorne uzna jej myśli za zupełnie niedorzeczne: bo gdzie niby miała jakiekolwiek dowody? Czy coś przemawiało za tym, iż to właśnie starszy pan Rutherford zainteresował Constance? Lub też że to Anne cokolwiek w tej kwestii zdziałała?

Nie; pani Hawthorne bywała naiwna, lecz nie była głupia; wiedziała przynajmniej, kiedy należy milczeć, a to z całą pewnością czyniło z niej jedną z rozsądniejszych dam w całej okolicy.

Droga, jaka dzieliła Merryland od Wharton Park, minęła Hawthorne'om w zupełnym milczeniu. Constance była dziwnie podekscytowana: jej matka nie mogła nie dostrzec ciemnych rumieńców, które nieco ją niepokoiły. Nie chciała bowiem, by towarzystwo uznało, iż cera jej córki stała się ogorzała od słońca lub też chorobliwie zaczerwieniona. Takie plotki mogły zepsuć cały efekt, jaki osiągnęła zmiana, która zaszła w samej Constance.

ConstanceWhere stories live. Discover now