Rozdział XXVIII

48 8 1
                                    

Następnego dnia ból głowy Constance nie ustąpił, ale dziewczyna nie mogła sobie pozwolić na dłuższą nieobecność w towarzystwie – wolała też nie martwić rodziców, którzy z pewnością wymogliby na niej konsultację u doktora Palmera. Tak więc panna Hawthorne dołączyła do pani i pana Hawthorne z samego rana podczas śniadania; nie oczekiwała żadnej poczty – Anne z pewnością nie odpisałaby tak szybko, a w tej chwili nie korespondowała z nikim innym. Zdumiała się zatem bardzo, gdy podano jej arkusik.

Początkowe emocje niemniej opadły dość prędko – lecz nie minęły zupełnie, biorąc pod uwagę nadawcę wiadomości. Constance, tak przejęta sprawami, które miały miejsce w Londynie oraz tu, w Merryland, niemal zapomniała o tym, co zajmowało jej umysł przez ostatnie tygodnie. Tymczasem w liście jej siostra, Ruth, zapowiadała swoje rychłe przybycie.

Zgodnie z tym, co ustaliłam z matką i ojcem, przyjadę pierwszego grudnia; zostanę w Merryland wraz z panem Evansem przez trzy dni, po czym wspólnie – wraz z tobą – wyruszymy do Londynu. W ten sposób nie powinny cię ominąć, siostrzyczko, żadne zimowe londyńskie rozrywki – wkrótce też spotkasz się, miejmy nadzieję, ze swoimi przyjaciółmi, jeśli ci, oczywista, pozostaną w mieście tak długo (wedle tego, co pisałaś, zabawili tam już o wiele dłużej, niźli początkowo planowano – zatem miejmy nadzieję, że nie przyjdzie im do głowy teraz wracać).

Po takich wiadomościach wydawać by się mogło, iż niewiele byłoby w stanie zmącić humor Constance. Chociaż nadal dręczyła ją migrena, ufała, iż zmiana środowiska oraz wizja wielu nowości, którymi zajmie swój umysł, pomoże jej w odzyskaniu równowagi psychicznej. Ponadto naprawdę wierzyła, że Anne Milford nie powróci przed jej przyjazdem do Londynu.

Parę dni później przeraziła ją zatem wieść, iż Wharton Park ponownie przygotowuje się na przyjęcie swojego gospodarza. Ledwie dwa dni przed pierwszym grudnia odwiedził ich sir James – zaś ta wizyta nieco uspokoiła Constance, bowiem mężczyzna zapewnił ją, iż Anne nie ma zamiaru powracać do Wharton Park, nim nie spotka się w Londynie ze swoją przyjaciółką – obecnie zaś przebywa w domu na Grosvenor Street pod opieką matki.

Gdyby ta wizyta pozostała jedyną wizytą tego dnia, Constance mogłaby z całą pewnością stwierdzić, iż wszystko układa się po jej myśli – wkrótce miała znaleźć się w Londynie, blisko Anne, z którą wreszcie mogła porozmawiać swobodnie, oraz Ruth, za którą doprawdy tęskniła, bowiem chociaż nigdy nie była bardzo zżyta z siostrą, kochała ją niepomiernie. Ponadto od czasu pamiętnej rozmowy z panem Rutherfordem nie dotarły do jej uszu żadne inne niepokojące wieści – istniało zatem spore prawdopodobieństwo, iż pan Rutherford, spotkawszy się z bratem, ukrócił owe kłamliwe plotki.

A jednak tak się nie stało – wkrótce po herbacie pojawił się jeszcze jeden niezapowiedziany gość – gość, którego pojawienie się zupełnie wytrąciło z równowagi każdego członka rodziny Hawthorne'ów.

W momencie, w którym pan Morton przekraczał próg zimowego saloniku, gdy został zapowiedziany, Constance zamarła w przerażeniu, przypominając sobie słowa parę dni wcześniej usłyszane z ust ojca. Wszystko wskazywało na to, iż pastor pojawił się wówczas, mając nadzieję spotkać pannę Hawthorne – uratował ją jedynie fakt jej niedyspozycji. Teraz jednak nie była w stanie uniknąć tego spotkania.

Podczas owej półgodzinnej wizyty pani Hawthorne, co Constance spostrzegła, rzucała pełne niepokoju spojrzenia ku swojej córce, podczas gdy pan Hawthorne najwyraźniej starał się skupić uwagę młodzieńca na sobie. Constance nie wiedziała, jak okazać swoim rodzicom, iż z pastorem nie łączy jej nic poza zwyczajną znajomość, gdyż wszystko w zachowaniu zarówno pana, jak i pani domu mówiło, że ci podejrzewają, iż jest zupełnie inaczej. Zresztą owe przypadkiem usłyszane słowa świadczyło o tym samym – pan Hawthorne obawiał się, że jego córka jest tak nierozsądna, iż odmówiła panu Rutherfordowi, by móc związać się z ubogim duchownym. Nic zatem dziwnego, że jako troskliwi rodzice państwo Hawthorne starali się uniemożliwić młodym kontynuację tego romansu, którego oni nie popierali.

ConstanceWhere stories live. Discover now