Rozdział XXXVI

40 8 0
                                    

Następnego dnia Constance mogłaby przysiąc, iż podczas spaceru z Anne zobaczyła Richarda Rutherforda – a być może nawet on zobaczył ją; na całe jednak szczęście wzrok Anne przyciągnął jakiś kapelusz na wystawie i nie doszło do owego kompromitującego spotkania. Constance nie była jeszcze przygotowana na spojrzenie temu człowiekowi w oczy, zwłaszcza po tym, jak nieuprzejmie potraktowała go poprzedniego wieczora; przekonana była też, że i on nie miał ochoty na rozmowę z nią, a już na pewno nie przy Anne. Dlatego też jedyną osobą, która mogłaby nalegać na spotkanie, była właśnie panna Milford; panna Hawthorne była wdzięczna losowi, iż nie spostrzegła swojego kuzyna.

Gdy później się nad tym zastanawiała, doszła do wniosku, iż z pewnością był to Richard Rutherford – widziała przecież, jak na nią patrzy, jak jego dłoń wędruje do ronda kapelusza, z przyzwyczajenia raczej niźli z jakichkolwiek innych pobudek; jednak zorientowawszy się, co robi, udał, iż jedynie poprawiał nakrycie głowy, nim szybko odwrócił wzrok i odszedł. O tym spostrzeżeniu wszakże nie wspomniała podczas rozmowy z Anne, nie wiedząc, jak ta mogłaby zareagować na te wieści, lecz obawiając się, że mogłaby nalegać, by spotkały się z kuzynem Richardem – do tego zaś Constance nie mogła dopuścić.

Ku wielkiej uldze panny Hawthorne doszły ją słuchy, iż mężczyzna wyjechał z Londynu – wieści te pochodziły od samej lady Susan, która wykrzyknęła zrozpaczona, iż „Richard Rutherford to największy niewdzięcznik na całym świecie, skoro będąc w Londynie, nawet nie przyszedł ich odwiedzić". Dopiero Henry zdołał ją uspokoić, przypominając, iż kuzyn Richard mógł być tu tylko przejazdem, w interesach; mógł nie mieć czasu na odwiedziny.

– Wypadałoby, żeby chociaż zostawił swoją wizytówkę – odparła lady Susan, niezbyt pocieszona słowami syna, lecz od tamtej pory nie wspominano już więcej o Richardzie Rutherfordzie.

Zgodnie z ustaleniami mieszkanie przy Grosvenor Street zostało opuszczone przez Milfordów przed końcem kolejnego tygodnia. Anne obiecała Constance, iż gdy tylko dowie się czegoś na temat zajść w Wharton, na pewno jej to opisze.

– Z pewnością bardziej szczegółowo niż ojciec, który lubuje się w tak zagadkowych wiadomościach – dodała ze śmiechem, wspominając lakoniczny list sir Jamesa. – Nie wiem, cóż by to musiał być za skandal, by nie można było o nim pisać w listach, moja droga – a jeśli byłby to skandal tak wielki, wątpię, by dało się go długo utrzymać w sekrecie.

Z taką oto obietnicą na ustach Anne opuściła Londyn; Constance pozostała jeszcze z państwem Evans, choć te dni były z pewnością spokojniejsze i nie tak przepełnione wszelkiego rodzaju towarzyskimi zobowiązaniami jak te, które spędziła, gdy w mieście bawili jeszcze Milfordowie. Co prawda Henry pozostał w mieście jeszcze przez kolejne dwa dni, lecz wkrótce i on musiał wrócić do Oksfordu. Jednak ku zgrozie Constance powrócił Charles Carter.

Jako że lady Susan, która bardzo polubiła młodego człowieka, ani Henry'ego, który był z nim zaprzyjaźniony, już nie było w Londynie, niebezpieczeństwo ponownego spotkania było znacznie mniejsze, niemniej należało pamiętać, iż jako znajomy panny Hawthorne mógł, a wręcz powinien po powrocie do miasta się z nią zobaczyć. Oczywista, po tym, jak go potraktowała, mógł uznać, iż wszystko między nimi jest zakończone, lecz zdawać się mogło, iż pragnął odnowić przyjaźń, nim wyjechał. Zatem należało się spodziewać jego odwiedzin.

Podczas jednego z wieczorów Constance postanowiła otworzyć się przed swoją siostrą i wyznała, że jeszcze w Wharton pan Carter się jej oświadczył. Spodziewała się, że ta wieść zaniepokoi siostrę, ale z pewnością nie oczekiwała aż tak gwałtownej reakcji.

– Nie powinnaś była do tego dopuścić, Constance – mówiła głosem, który sama Constance do tej pory przypisywała jedynie cioteczce Ward. – Nie podejrzewam cię o celowe rozkochiwanie w sobie kogokolwiek, ale było to co najmniej nierozsądne z twojej strony. Oczywista, w swojej sytuacji nie powinien był spodziewać się z twojej strony niczego poza niewinnym flirtem; z drugiej strony nie zna cię tak dobrze jak ja, może nie zdawać sobie sprawy z tego, iż jesteś do flirtu zwyczajnie niezdolna; twoją niewinność i łagodność mógł wziąć za zachętę i poważne traktowanie sprawy.

ConstanceWhere stories live. Discover now