Rozdział XXII

41 6 1
                                    

Następnego dnia rano Constance otrzymała kolejny list od Anne – zdumiało ją, że pojawił się tak szybko, biorąc pod uwagę fakt, iż odpowiedź na poprzedni z całą pewnością nie mógł jeszcze dotrzeć do jej rąk. Znaczyć to mogło tylko to, że albo wydarzyło się coś bardzo niedobrego, albo bardzo niespodziewanego. Szanse, by sprawa ta dotyczyła bezpośrednio Constance, były raczej nikłe, żeby nie powiedzieć nieistniejące, zatem dziewczyna uznała, iż jej przyjaciółka bardzo chciała jej się z czegoś zwierzyć.

Spacer do domku cioteczki Ward Constance zazwyczaj rozpoczynała około godziny jedenastej; w ten sposób mogła się spotkać z Charlesem Carterem krótko po wybiciu południa, wobec czego nadal miała nieco czasu, by przeczytać notkę od panny Milford. Pozostawiwszy zatem ojca jego interesom, a matkę robótkom, sama wybrała się do zagajnika na tyłach domu: jego spokój zawsze pozwalał jej lepiej skupić się na słowach do niej adresowanych.

Usiadłszy zatem na ławeczce, którą zazwyczaj zajmowała, przełamała pieczęć i dłonią rozprostowała papier, na której nakreślono słowa. Mimo iż nie zdążyła im się jeszcze dobrze przyjrzeć, musiała już spostrzec, że zostały nakreślone dość niedbale, jak gdyby nadawczyni bardzo się śpieszyła. To tym bardziej zaniepokoiło Constance, mającej szczerą nadzieję na to, że ani Anne, ani też nikomu z jej rodziny nie stała się krzywda.

List nosił datę zaledwie dwa dni późniejszą niźli poprzedni; nie było zatem najmniejszych szans na to, by mogła to być odpowiedź na ostatni list Constance.

Najdroższa!

Musisz mi wybaczyć, że zamiast czekać na Twoją odpowiedź, zabieram się za kolejny list. Zapewne nazwałabyś mnie teraz gadułą, ale zanim to zrobisz – bardzo Cię proszę – wpierw przeczytaj, co mam Ci do zakomunikowania. I z pewnością bardzo Cię to zainteresuje, moja droga, jak zainteresowało i mnie, i wszystkich, którzy są tu ze mną. Wierzę, że nie zaskoczy Cię fakt, że wieści te opowiadają o Tobie – w przeciwnym razie nie byłabym tak zaskoczona, tak poruszona – nie pisałabym od razu do Ciebie, nie poczekawszy wpierw na Twoją odpowiedź. Teraz wszakże oczekuję kolejnej z niecierpliwością, bo może Ty wytłumaczysz mi całą tę sytuację; w tym bowiem momencie ani ja, ani moi rodzice nie wiemy, co o tym myśleć.

– Anne! – wykrzyknęła do siebie Constance. – Ty nie wiesz, co myśleć? Ja sama nie wiem, co myśleć, o tym co piszesz!

Cóż za zaskoczenie! Tak przekonana o tym, iż niemożliwym było, by notka mogła nieść wieści dotyczące niej samej, Constance nie mogła nie poczuć zdumienia, przeczytawszy taki wstęp. No i jeszcze fakt, że Anne sądziła, iż ona, Constance, mogła mieć na ten temat jakąkolwiek większą wiedzę! Że oczekiwała wyjaśnień – bez wątpliwości twierdząc, iż list ten nie powinien zupełnie jej zdziwić. Jak bardzo się myliła! Jakież to wieści dotyczące panny Hawthorne mogły dotrzeć do uszu Anne aż w Londynie? Wharton wydawało się zaledwie maleńką wioseczką w porównaniu z Londynem – Constance wątpiła, by mieszkańcy stolicy mogli interesować się tym, co wyprawia się na wsi.

Uspokoiwszy się na tyle, by móc czytać dalej, Constance ponownie rozprostowała list; tym jednak razem jej dłonie drżały już dość mocno.

Jak pisałam Ci ostatnio, najdroższa Constance, spotykamy tu wielu znajomych i przyjaciół. Jedni z nich, państwo Clayton, kiedy tylko dowiedzieli się, że przyjaźnię się z Tobą, prosili, bym złożyła Ci serdeczne gratulacje. Wszystko bowiem wskazuje na to, iż dotarła do nich wieść, jakobyś się zaręczyła. Zupełnie mnie to zdziwiło, Constance, ale uważam, że jeśli ktoś na ten temat coś wie, to z pewnością musisz to być Ty sama. Poczułabym się co najmniej zdumiona, najdroższa, gdybyś nie pisnęła ani słówka na ten temat, ale skoro sprawy zaszły już tak daleko, jestem zmuszona przyjąć, że mimo wszystko jest to prawda. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, iż państwo Clayton dowiedzieli się o tym od samego wybranka.

ConstanceWhere stories live. Discover now