65 - Szczerość

411 36 56
                                    

Do finału pozostało zaledwie kilka dni. Całe dnie San spędzał na sali, ćwicząc swój układ. Ostatni etap wymagał od każdego z nich czegoś wielkiego. Jeśli chcieli wygrać, musieli spodobać się widzom, to oni decydowali o zwycięzcy. Wiedział, że konkurencja jest bardzo trudna i będzie musiał się bardzo postarać, żeby zdobyć największą ilość głosów. Jednak głęboko wierzył, że mu się uda. Musiał to wygrać, chciał przecież zostać...

Gdy o tym myślał, automatycznie robiło mu się smutno. Nie powiedział jeszcze Wooyoungowi o jego planach po zakończeniu programu. Nie miał serca mu tego powiedzieć. Jednak z drugiej strony, odchodząc bez pożegnania tym bardziej złamałby mu serce.

Jak na zawołanie, jego telefon zadzwonił, pokazując na wyświetlaczu numer jego ojca. Podniósł słuchawkę do ucha, odbierając połączenie.

- Cześć tato - przywitał się.

- Cześć San. I jak? Stresujesz się? Matko, finał! Jestem z ciebie taki dumny!

- Dziękuję. Ale boje się, że nie dam rady. Nie mam szans z Hyunjinem i Taeyangiem.

- Daj spokój! Jesteś Choi San, potrafisz wszystko! Wierzę w ciebie i trzymam kciuki. A w razie czego, przecież tutaj też czeka na ciebie dobra przyszłość. Nic nie stracisz.

- Właśnie tego się boję, tato - westchnął - Że stracę więcej, niż bym przypuszczał.

- Już cię zapowiedziałem, naprawdę cieszą się, że będziesz z nimi tańczył. Oczywiście, jeśli nie zajmiesz pierwszego miejsca, ale o to na razie się nie martwię. Jesteś zdolny, na pewno wygrasz.

- Dzięki - uśmiechnął się słabo.

Jego ojciec mieszkał w Kalifornii, gdzie zajmował się grupami tanecznymi, od małych ośmiolatków, po dorosłych ludzi. San zawsze rozważał zamieszkanie w Stanach i tańczenie w jego zespole. Jednak kiedy w końcu przyszło mu lecieć, miał wątpliwości. Nie spodziewał się, że pozna Wooyounga, że się zakocha. W jego życiu nigdy nie było miejsca na miłość, więc nie brał tego w ogóle pod uwagę. Nie wiedział z jak ma to powiedzieć Wooyoungowi. To była dla niego szansa, w przypadku zajęcia drugiego lub trzeciego miejsca, ale nie chciał zostawiać Junga.

- A właśnie. Te plotki nie są prawdziwe, co nie? - odezwał się mężczyzna.

- Co? Jakie plotki?

- Ty i ten chłopak. Nie łącz was nic więcej, prawda?

San zamarł. Nie wiedział co powinien odpowiedzieć, żeby zadowolić swojego ojca. Nie chciał kłamać, ale nie był pewien, czy zaakceptuje go takiego jakim jest. Jeśli odrzuci jego propozycję, będzie musiał powiedzieć prawdę. Czy był na to gotów?

- Nie. Jesteśmy tylko przyjaciółmi - powiedział, słysząc bicie własnego serca.

- Kamień z serca - zaśmiał się mężczyzna, co nieco zabolało Sana. - To byłby wstyd. Wszyscy z mojej grupy cię podziwiają i byli zaskoczeni, gdy to przeczytali. Cieszę się, że mogę im powiedzieć, że to nieprawda.

- Tak... - również zaśmiał się sztucznie, czując zbierające się pod powiekami łzy.

- Muszę kończyć. Życzę ci powodzenia w niedzielę! No i może do zobaczenia?

- Tak. Do zobaczenia...

San odłożył telefon, chowając twarz w dłoniach. Dlaczego wszystko było takie trudne? Zawsze marzył o tańcu w grupie ojca, a kiedy w końcu dostał swoją szansę, nie chciał się stąd ruszać. Na dodatek musiał kłamać, by nie zawieść swojego jedynego rodzica. Zastanawiał się, czy gdyby jego matka żyła, zaakceptowała by go?

2 Souls • Woosan ✓Where stories live. Discover now