3 - Casting - San

949 71 14
                                    

Sam nie do końca wiedział, po co w ogóle przyszedł na casting. Zapewne gdyby nie mieszkał w Seoulu, nie trudził by się na przyjazd tutaj. Nie podobała mu się wizja programu, o którym tak naprawdę nic nie wie. Zależało mu jedynie na tym, żeby się pokazać. A skoro nadarzyła się do tego idealna okazja, to czemu nie skorzystać?

Już wchodząc do budynku dostrzegł znajome twarze, które choć raz w życiu mignęły mu przed oczami. Byli to przede wszystkim znajomi z treningów jak i z siłowni, którą jednak teraz rzadziej odwiedzał, a skupiał się na tańcu, przez co czas spędzony na siłowni zamienił na salę taneczną.

Idąc tu nie myślał o tym, czy się uda, bo był pewien swoich umiejętności. Lata treningów sprawiły, że jego technika była niemalże doskonała, przez co mierzył wysoko, w same podium, jak nie zwycięstwo w programie. Nie dopuszczał do siebie myśli o porażce. Wiele jednak zależało od trenera, który mu się trafi. Nie wszyscy tancerze mają taki sam gust. Taniec to okrutny sport jeśli chodzi o krytykę i San zawsze sobie to powtarzał. Starał się jednak dać z siebie wszystko i zadowolić każdego, tak, by nie musiał przyjmować złych komentarzy.

Po około pół godzinie czekania dostał numer sali, do której ma się udać. Znał wszystkich trenerów i nie miał szczególnych życzeń co do drużyny. Było mu to obojętne do kogo trafi, byleby nie musiał słuchać ciągłych narzekań. Nie lubił, gdy go pouczano i to było jego wadą. Jako tancerz musiał przyjąć krytykę i zastosować się do udzielonych mu rad. On jednak nie dopuszczał do siebie myśli, że coś mogło być "nie tak".

Odszukał w korytarzu sali z numerem "1" i wszedł do środka. Od razu usłyszał muzykę ze sceny, gdzie występował inny uczestnik. Stanął za kulisami i oglądał występ. Nigdy nie porównywał się z innymi. Uważał, że są gorsi i lepsi, ale każdy ma swój styl i nie można tego porównać. Gdy muzyka ucichła, w końcu mógł usłyszeć, do której drużyny trafił. Dobrze znał trenerów. Dlatego nie było dla niego problemem, by określić, kto znajduje się na sali. Nie potrafił jednak określić, czy jest to dla niego ulga, czy raczej wolałby pracować z kimś innym. W stosunku do trenerów był obojętny. Nie zależało mu na konkretnej drużynie, bo nie uważał nikogo za swój wzór.

Gdy chłopak przed opuścił parkiet, nadeszła jego kolej. Opanował stres, skupił się na swoim zadaniu i na tym, by pokazać jemu przyszłemu trenerowi, na co go stać. Ledwo znalazł się na odpowiednim miejscu, a z głośników zaczęła lecieć muzyka. Wytrąciło go to nieco z równowagi, ale nie dał tego po sobie poznać. Wykonywał dalej choreografię tak, jakby nic się nie stało. Nie była ona długa, ale jednak wymagająca. San nie mógł sobie pozwolić na zwykły układ. Gdy już miał się z czymś pokazać, to musiało to być coś wartego oglądania. Dlatego też zazwyczaj już po jednym wykonaniu ledwo łapał oddech, ale nie przeszkadzało mu to, jeśli nie popełnił żadnych błędów. Jeśli on był z siebie zadowolony, to oczekiwał, że innym również się podobało.

Skończył tańczyć w pozycji leżącej i mimo że muzyka ucichła, musiał wziąć kilka oddechów, zanim wstał i spojrzał na mężczyznę pod sceną. Był on najmłodszy z wszystkich trenerów, a San znał go jedynie dzięki zespołowi, do którego należał. Nie mógł powiedzieć, że go nie podziwia. Był naprawdę dobrym tancerzem, zresztą jak wszyscy tutaj.

- To był wymagający układ - zauważył starszy - Raczej nie stawiasz na prostotę, co? - zapytał z uśmiechem, siadając na stoliku.

- Jak już się pokazywać publicznie, to warto, żeby było to coś godnego uwagi.

- Jasne, zgadzam się. I nie zaprzeczę, że twój występ był naprawdę na poziomie. Co prawda tam na początku zdawałeś się być niepewny, ale to chyba przez muzykę. Poza tym wszystko było idealnie. Ale wiesz czego mi w nim brakuje?

- Hm? - zdziwił się Choi. Czy naprawdę pomimo jego starań i bezbłędnego wykonania dało się coś jeszcze poprawić?

- Ciebie. Układ jest genialny, ale mam wrażenie, jakbyś nic do niego nie dawał z siebie. Zatańczyłeś tak, żeby zatańczyć. Nie było w tym nic głębszego.

San rozumiał jego słowa. Wiedział o co mu chodzi, ale nie potrafił przyjąć do siebie tej wiadomości. No bo co miał jeszcze tutaj dodać? Wszystko było zapięte na ostatni guzik, nic dodać nic ująć, cały układ był dopracowany i wykonany wręcz perfekcyjnie, więc co było nie tak? Niby jak miał dać w tańcu coś od siebie? Nie zdawał sobie sprawy, że mimo ciężkich treningów, nigdy nie traktował tańca jako swoją wielką pasję, a raczej coś, w czym mógł się pokazać, oczarować innych. Do tej pory takie było jego spojrzenie.

- Głupotą byłoby nie przepuszczenie cię, ale mamy nad czym pracować - kontynuował mężczyzna. Zszedł ze stolika i podszedł bliżej parkietu - Jak się nazywasz?

- Choi San.

- Ile masz lat?

- 19.

- Podczas castingu można zdobyć maksymalnie sto punktów. Jak oceniłbyś swój występ?

- 80? - spytał. Nie wyobrażał sobie, by celować niżej. Przecież zatańczył dobrze, a chyba o to chodziło.

- 82 - przytaknął z lekkim uśmiechem - Będąc szczerym, mógłbyś mieć nawet 90. Ale nie na tym polega ten program. Podczas całego sezonu będziemy pracować w jednej drużynie, choć będziemy was też mieszać. To nad czym chcę popracować, to twoje emocje w tańcu. Skupiasz się na perfekcyjnym wykonaniu, przez co gdzieś znikasz. Nie chodzi o to, żeby układ budził podziw, ty też masz go budzić. A twoim błędem jest właśnie chowanie się za tą choreografią. Mam nadzieję, że rozumiesz o czym mówię - zaśmiał się trener. Podczas tłumaczenia Sanowi całego problemu, żywo gestykulował, co chyba pomagało mu zwizualizować, o co mu chodzi.

- Tak. Rozumiem - odparł spokojnie.

- Super. W takim razie - witaj w drużynie. Ja jestem Ten, od soboty będziemy pracować jako jedna drużyna.

San kiwnął głową i zszedł ze sceny. Powolnym krokiem skierował się do wyjścia z budynku. Zastanawiało go, jak będzie wyglądała jego przygoda w programie. Lubił rywalizację, ale do tej pory, nie brał udziału w tak wielkich wydarzeniach. Jego szansa na wygraną nie była zerowa, ale też nie było pewności, że uda mu się dotrzeć do tego etapu. Wychodząc już z budynku i kierując się na parking minął dwóch chłopaków, którzy według niego zachowywali się co najmniej dziwnie. Obdarzył ich jedynie zniesmaczonym spojrzeniem i poszedł dalej. Na parkingu zauważył już samochód swojego kuzyna, więc udał się właśnie w tym kierunku.

°°°
a/ Od razu mówię, że imię Tena nie będzie tu pojawiało, bo bądźmy szczerzy, komu by się chciało to czytać, a tym bardziej pisać XD
Co do postaci, napisałam już w opisie, ale powtórzę - może to być troszkę nielogicznie, jeśli chodzi o istnienie bandów w tym ff, ale jeśli postać jest uczestnikiem, to zespół do którego należy w rzeczywistości nie istnieje. Nielogiczne jest to, że będą się pojawiać piosenki tych zespołów np, seventeen (spojler xd), ale mam nadzieję, że rozumiecie, że jakoś musiałam to zrobić XD

Się rozpisałam xD

2 Souls • Woosan ✓Where stories live. Discover now