~To była długa droga~

435 18 0
                                    

POV. LO'AK
Lecieliśmy już fest długo, strasznie mi się nudziło więc uznałem, że sprowokuje trochę mojego brata.
Mój Ikran, Hukato (tak ma na imię) mocno skręcił tym samym ocierając o Ikrana mojego brata. Mój braciszek był ledwo przytomny przez tą podróż, ale po tym jak delikatnie w niego wleciałem odrazu się przebudził. Zaczęliśmy się tak przepychać między sobą śmiejąc się z tego, aż do momentu kiedy ojciec się na nas nie spojrzał. Gdyby mogł chyba dawno zabiłby nas tym wzrokiem. Po chwili krzyknał w naszą stronę:

-Neteyam, przypomnij mi proszę ile masz lat?- krzyknął Jake na tyle głośno, żeby syn go usłyszał.
-No...19.- powiedział lekko speszony zaistniałą sytuacją chłopiec.
-A ty Lo'ak? Ile masz lat?- skierował to samo pytanie do mnie.
-No...17..- powiedziałem nie za głośno.
-No właśnie, nie macie po 5 lat więc może zachowujcie się nieco dojrzalej?- powiedział z wyczuwalnym zażenowaniem i irytacją w głosie.
-Tak jest Ojcze.- odpowiedzieliśmy niemal w tym samym czasie.

Reszta drogi minęła dość spokojnie. Jednak nie ukrywam byliśmy okropnie zmęczeni.

POV. NETEYAM
Byłem bardzo zmęczony, ale z drugiej strony nawet gdyby nie okoliczności, w których się teraz znajdujemy, chyba i tak nie zmrużył bym oka, ponieważ czułem się okropnie. Fakt może ojciec nie zawiódł się na mnie jakoś bardzo, ale za każdym razem jak chodź trochę coś pójdzie nie tak jak powinno po prostu czuję się słaby, tak jak miałbym mu nigdy nie dorównać chodź o tym marzę.
Z moich durnych przemyśleń i użalania się nad sobą, wyrwał mnie odgłos jakby rogu?
Tak! W końcu dolecieliśmy.
Przyszedł czas aby zejść z naszych Zmor więc tak też uczyniliśmy. Zszedłem z Maru, mojego Ikrana i podszedłem wraz z rodziną do całego klanu Metkayina, który zbiegł się na nasze ,,powitanie" o ile mogę tak to nazwać.

POV. VINEYA
Wraz z moją siostrą Tsireyą, pływałyśmy spokojnie na Ilu, aż usłyszałyśmy pewien dźwięk. Już wiedziałyśmy co to oznacza.
Obcy przylecieli.
Jak najszybciej znalazłyśmy się obok całego zbiorowiska. Wychodząc z wody zauważyłam jak jeden z nowych bardzo intensywnie się na mnie patrzy. Było to nieco dziwne, ale trochę też to zignorowałam. Podeszłam bliżej i zobaczyłam jak mój kochany braciszek, Aonung wraz ze swoim przyjacielem Rotxo, już na starcie dokuczają tym nowym Na'vi. Bez zastanowienia podeszłam do mojego brata
-Aonung mój kochany braciszku- powiedziałam słodkiem głosem.- czy mogłbyś łaskawie się w końcu odpieprzyć i chodź raz zachowywać się normalnie? Są nowi, wyglądają trochę inaczej, ale wierz mi gorzej niż z toba i tak z nimi nie będzie.- wypowiedziałam to już nieco bardziej poddenerwowanym tonem.
-A ty co? Będziesz ich bronić tak? Weź ty się opanuj to jakieś dziwadła-powiedział przez śmiech.
-W takim razie kim jesteś ty Aonung? Skoro oni są dziwakami, to powiedz mi kim jesteś ty obrażając każdego kto stanie ci na drodze? Schowaj dumę do kieszeni i spokorniej.- wycedziłam przez zęby odchodząc w stronę mojego ojca.
Widziałam tylko dziekujące spojrzenia dwóch chłopców, którzy jak się okazuje są z lasu.
Moja matka jak zwykle zaczęła swoje gadki na temat tego, że są demonami i tak dalej, ale ja słysząc to zatkałam uszy bo nie chciało mi się tego słuchać i rzuciłam przybyszom spojrzenie typu ,, nie przejmujcie się ona już tak ma".
Po tym jak mój ojciec wraz z moją matką podjęli decyzję ogłosili ją wszystkim, mój ojciec przemówił

-Toruk Macto i jego bliscy zostaną z nami, będą jak noworodki łapiące pierwszy oddech. Będą oni uczyć się naszych obyczajów.- powiedział Tonowari z lekkim uśmiechem pokierowanym w stronę rodziny Sully.- Moje dzieci Vineya, Tsireya i Aonung, zaprowadzą was do waszego nowego domu i będą was uczyć.- dopowiedział mój starszy.
-Dziękujemy.-odpowiedziała chórem rodzina intensywnie niebieskich Na'vi.

Usłyszawszy tą nowinę, podeszłam do nowych

-Hejka ja jestem Vineya, to moja siostra Tis a to mój przygłupi brat, którego już zdążyliście poznać, Aonung.-uśmiechnęłam się sarkastycznie w stronę brata.
-Ej no to już było nie miłe- powiedział Aonung.
-Powiedz mi, a czy cokolwiek z tego co ty robisz i mówisz jest miłe?-zadałam pytanie retoryczne.-Nie? Tak myślałam, a teraz idziemy.- sama sobie odpowiedziałam.

Wszyscy ruszyli za mną i Tis, ponieważ Aonung w ostatniej chwili się wywinął. Zaprowadziłyśmy rodzinę Sullych do ich Marui po czym poszłyśmy, żeby dać im trochę prywatności. Lecz była jedna rzecz, która nie umknęła mojej uwadze. Podeszłam więc do mojej siostry bo własnie jej się to tyczyło

-Tis wytłumaczysz mi te maślane oczy do tego młodszego brata Sully?- zapytałam szeptem unosząc jedną brew.
-Co tutaj do tłumaczenia, jest słodki, ale się nie znamy. Nie wiem nawet jak ma na imię. Ale jutro mamy z nimi zajęcia, więc będzie okazja lepiej ich poznać!!!- pisnęła podekscytowana Tsireya.
-Tak tak, no może jeszcze głośniej bo nie słyszę?- powiedziałam z wyczuwalnym sarkazmem na co się zaśmiałyśmy.

Wróciłam z siostrą do Marui i odrazu położyłyśmy się spać.

POV. NETEYAM
Leżałem w swoim kącie w naszym nowym domu i rozmyślałem nad jedną z dziewczyn. Konkretnie moje myśli były skierowane ku najstarszej córce wodza. Miała w sobie coś takiego, że nie umiałem przestać na nią patrzeć...Sam nie wiem.
Z moich przemyśleń wyrwał mnie ojciec

-Synu odpocznij, jutro czeka cię pracowity dzień, postaraj się już zasnąć- powiedział bardzo spokojnie mój tata.
-Dobrze tato, postaram się. Dobranoc.- rzuciłem szybko w jego stronę.
-Dobranoc Neteyam.- odpowiedział po czym odszedł w głąb naszego Marui.
Uznałem, że ma rację. Zamknąłem oczy i niemal odrazu odpłynąłem, ponieważ byłem zmęczony po tej podróży.
Jedno jest pewne...

TO BYŁA DŁUGA DROGA.

———————————————————————-
HEJKA!!
To już drugi i ostatni rozdział na dzisiaj, ale jeśli dobrze pójdzie jutro postaram się wrzucić może z 3 żebyście mogli powoli zagłębić się w czytanie tej książki. Nastepne rozdziały będą ciekawsze, dajcie mi się rozkręcić hahah

Miłego czytania luv u<33

(Jesli chodz jedna osoba to przeczyta to....dziekuje!!)
💙🩵💙

Ten Jedyny. ~ NeteyamxVineyaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz