~Wygrałam życie~

106 8 13
                                    

POV. VINEYA
Było około południa. Siedziałam spokojnie w namiocie, ze względu na to, że mój narzeczony jest na patrolu.
Nagle do mojego schronienia, weszła Kiri.

-Hejka Vini, chcemy się gdzieś wybrać? Na przykład nad jeziorko?- zapytała z uśmiechem.
-Jasne chętnie.- odwzajemniłam jej uśmiech.
-No to zbieraj się, a ja ogarnę Ikrany.- rzuciła szybko.
-Jasne, widzimy się przy łańcuchu gór.- odpowiedziałam.
-Pewnie! Będę czekać!- krzyknęła wychodząc.
Ogarnęłam trochę swoje włosy, do tego przebrałam się w śliczny granatowy strój.
Wzięłam ze sobą swój naszyjnik i słuchawkę w razie co.
Wyszłam z namiotu i ruszyłam do Kiri.

Dziewczyna już na mnie czekała wraz z naszymi Zmorami.
Akurat tym zwierzętom, w teorii nie patrzy się w oczy.
Ale Kiri?
Kiri najprościej w świecie to robi.
Zwierzęta ją kochają.
Jest naprawdę wyjątkowa.

-Hej, Kiri! Jestem! Możemy lecieć.- powiedziałam szybko po czym wsiadłam na swojego Ikrana.
-No to lecimy!- krzyknęła po czym wystartowała.

Chwilę później byłyśmy już nad jeziorkiem.
Wcale nie leży ono jakoś daleko od gór Alleluja, więc fajnie bo mamy je dość blisko.
Usiadłyśmy, a ja zaczęłam rozmowę.

-Kiri? Chciałabyś opowiedzieć mi o swoim życiu? Na przykład zawsze chciałam wiedzieć, jak wyglądało twoje oswojenie Ikrana.- powiedziałam lekko nieśmiało, ponieważ nie wiedziałam czy jakoś jej nie urażę tym pytaniem.
-Jasne! W zasadzie wyglądało to zupełnie inaczej niż u innych. Ja po prostu spojrzałam mojemu Ikranowi prosto w oczy. Podeszłam do niego spokojnie i połączyłam się z nim. Nie umiem stosować przemocy na tych zwierzątkach. Są cudowne, z resztą jak cała fauna Pandory.- powiedziała rozmarzona.
-Wow. Kiri wiesz, nie chcę w żaden sposób cię urazić, ale bardzo chciałabym wiedzieć, jak cię poczęto. Po prostu jest to tak ogromna nie wiadoma, że aż nie wiem co powiedzieć.- powiedziałam dość emocjonalnie.
-To prawda. Sama chciałabym wiedzieć, jak to było.- powiedziała lekko smutna dziewczyna.
-Hej nie smuć się. Tak czy siak, masz kochającą rodzinę, która oddałaby za ciebie życie. Wiem, że chciałabyś poznać mamę i tatę, ale sama wiesz kochanie, że to teraz nie możliwe.- powiedziałam odgarniając jeden warkoczyk za jej ucho.
-Wiem masz rację. Ale wiesz? Czytałam ostatnio w jednej z ksiąg babci, że jest ktoś taki jak Eywa'eveng. Czyli dziecko Eywy. Niestety nic więcej na ten temat tam nie było, ponieważ reszta tej strony była urwana. Zastanawiam się czasem dlaczego i wiesz? Może to głupie, ale czasem zdaje mi się, że właśnie jestem dzieckiem Eywy. Z tego co wiem od taty, moja mama nikogo nie miała. Dodatkowo cały swój czas spędzała z nim i z Normem. Co do Norma nie mam pewności, że nie jest moim ojcem, ale szczerze w to wątpie.- powiedziała lekko zamyślona.
-Szczerze? Też w to wątpię. Proszę cię, Norm nie wygląda, jakby miał coś między nogami haha.- zaśmiałam się.
-To też racja hahah.- również się zaśmiała.

Gadałyśmy tak sobie dłuższy czas.
Miło nam się rozmawiało, ale ktoś nam przeszkodził.
Ktoś, mam na myśli...
Lo'ak.
No tak...

-Siema pizdokleszczu, o matko jeszcze moja siostra?! Totalne kombo.- powiedział łapiąc się za głowę.
-My też cię kochamy.- powiedziała sarkastycznie Kiri w stronę brata.
-Dobra cicho. Co wy tu w ogóle robicie?- zapytał krzyżując ręce na piersiach.
-Rozmawiamy. Coś nie tak?- zapytałam sarkastycznie.
-Nie, tylko mi się nudzi, więc z wami posiedzę.- oznajmił chłopiec.

Gadaliśmy tak pewien czas i w końcu zaczął się temat dziecka.
Mój brzuszek pomału się zaokrąglał, co nie umknęło uwadze rodzeństwa.

Ten Jedyny. ~ NeteyamxVineyaWhere stories live. Discover now